Lex

-Lex .?-z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos i od razu wróciłam do rzeczywistości. No tak .. Tak się zamyśliłam, że zapomniałam, że nie jestem w domu.-Naomi się co Ciebie odzywała .?-zapytał Harry.
-Nie, dajcie spokój, ona chyba w deprechę wpadła-odpowiedziałam.
-Trzeba jej jakoś pomóc-stwierdził Liam.
-Najlepiej będzie, jeśli sama dojdzie do siebie-wtrąciła się Carly.
-Mam nadzieję, bo wtedy to zepsuje naszą niespodziankę-odezwał się Niall.
-Jaką niespodziankę .?-zdziwiła się Danielle.
-Idioto, miałeś nic nie mówić-walnął blondaska w głowę Zayn.
-Jaką niespodziankę .?-powtórzyła pytanie El.
-Przed świętami jedziemy do Nowego Yorku, będziemy w Sylwestra śpiewali na Times Square-wytłumaczył Louis.
-Oh, wow, gratulacje-powiedziałam równocześnie z Carls.
-...ale zasada jest taka, że jedziecie z nami-odezwał się Malik patrząc na nas wyczekująco.
-Ee, co .?-zdziwiłam się.
-My .?-zapytała Carly.
-Tak, cała nasza dziesiątka-uśmiechnął się Harry.
-Tylko musicie namówić Naomi-dodał Liam.
-Wy tak serio .?-Carly nadal niedowierzała.
-Carls, dziecko, nie wytrzeźwiałaś jeszcze .?-zwrócił się do niej Louis, a ona zaczęła się z niego śmiać.
-Na serio. Spędzimy razem święta, Sylwestra, będzie fajnie-zaczął szczerzyć się Niall.
-No nie wiem-odezwałam się.
-Proooooooooooooszę-cała piątka uklękła na podłodze i zrobili minki biednych psiaków.
-Awww, jakie słodziaki-stwierdziła Carly patrząc na nich. Czyści idioci -pomyślałam sobie.
-Dobra, dobra, zgadzam się-powiedziałam w końcu.-Kiedy .?-zadałam pytanie.
-Jutro mamy samolot do NY-odpowiedział Liam.
-Świetnie-stwierdziłam.
-To idziemy do Naomi-powiedziała Carly i taki właśnie też miałam zamiar. Pożegnałyśmy się z naszymi przyjaciółmi i pojechałyśmy taksówką do domu Naomi. Otworzyła nam jej mama, która oczywiście z uśmiechem na ustach nas przywitała. Próbowałyśmy wejść do pokoju przyjaciółki, jednak ta protestowała i zaczęła się na nas wydzierać. Mamy jechać bez niej .? Powiedziałyśmy jej mamie, że jeśli może, niech przekaże jej wiadomość od nas i obie pojechałyśmy do mnie. Siedziałyśmy w ciszy wyczekując na telefon pani Bennet. W końcu zadzwoniła. Mówiła, że rozmawiała z Naomi i takie tam. Naomi zrezygnowała. Nie chce jechać z nami. Pewnie nadal nie może się pozbierać. Kurde, no trudno, jak ma zamiar ryczeć przez Charli'ego kurwa pół roku, niech ryczy. Jak dla mnie lepiej, że on jest z Lucy. Postanowiłyśmy dłużej nie przejmować się naszą przyjaciółką. W końcu jest już późno, a jutro z samego rana mamy samolot do NY, więc musimy się spakować i dobrze wyspać. Pożegnałam się z Carls, a ona wróciła do siebie. Postanowiłam wziąć się za pakowanie. Wyciągnęłam dwie walizki, bo przecież mamy tam być prawie trzy tygodnie. Spakowałam same potrzebne rzeczy. Oczywiście najwięcej miejsca zajęły ciuchy i takie tam. Koło 21 skończyłam. Postanowiłam jeszcze na jakiś czas przed snem wejść na tt, fb i te wszystkie portale. Sprawdziłam co trzeba i skorzystałam jeszcze ze Skype'a, by pogadać z Carly.
-Cześć-uśmiechnęła się do mnie blondynka-Skończyłaś już .?-zapytała.
-Tak, nie dawno.-odpowiedziałam.
-Znowu bierzesz tyle walizek co na wycieczkę szkolną ostatnio .?-zaśmiała się.
-Eej, biorę tylko dwie, pedale-wystawiłam jej język.
-Szkoda, że Naomi nie może jechać-stwierdziła. Po chwili wzięła do ręki miskę z płatkami i zaczęła wcinać.
-Człowieku, jest 22, a Ty jeszcze coś wpierdalasz .?-zaczęłam się z niej śmiać.

-Czekaj, to Niall-powiedziałam i wzięłam do ręki telefon. "Hej Lex i co z Naomi .? Niall :)"
-Ouu, i co tam .?-zapytała z ciekawości przystawiając ryj do kamerki.
-Pyta o Mi-odpowiedziałam. "Cześć Niall, niestety nie jedzie, nadal przeżywa. Lex :)"
-Powiedz, że nie jedzie i tyle, sama wybrała, jednak trochę jej nie rozumiem, rozpaczać za moim bratem .? proszę Cię, przecież to idiota-zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. "Oh, no szkoda, może innym razem. Bądźcie na lotnisku jutro o 9 rano, koło 10 mamy samolot. Dobranoc, Niall :)", "Ok, to do zobaczenia, dobranoc blondasie. Lex :)"
-Wstań wcześnie, o 9 mamy być na lotnisku-poinformowałam moją przyjaciółkę.-Gadałaś wgl z rodzicami .?-zaciekawiłam się.
-Tak, trochę się zdziwili, że nie chce spędzić świąt z rodziną i takie tam zaczęli gadać, ale się zgodzili-odpowiedziała.
-Dobra, ja spadam spać, do jutra geju.
-Na razie lezbo.
a więc tak. rozdział krótki, ale jakoś tak wyszło, po prostu. Podoba się >? taki byle jaki, ale musiał być, żeby coś tam było, no nie. ;p 1 lutego, urodziny Hazzy, dlatego rozdział przypadł akurat z perspektywy jego blogowej laski ,łooł :) yey :) nie wiem jak dla was, ale dla mnie to słodki 16-latek, nie mogę uwierzyć, że ma już 19 lat, jest taki dorosły, dojrzały, za rok już 20 i nie bd. nastolatkiem, łeee :( dobra, dobra, nie ryczmy tutaj :) więc komentujcie itp. itd .. kocham was :) - Alex ; )
kocham to twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńiii kiedy dasz następną część ??
jeśli uzbieram jakieś komentarze :)
UsuńAlex ; )
wow :*
OdpowiedzUsuńczekam nn <3
Masz super bloga! Serio, będę wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
recenzowniamimi.blogspot.com