niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 14.

14 lutego
Carly

-Mamo, otwórz !-wydarłam się słysząc natarczywy dzwonek do drzwi. Tak, nadal leżałam w łóżku i nie zamierzałam z niego wstawać.-MAMO !-krzyknęłam znowu, na marne. Zdenerwowana wstałam z łóżka i założyłam kapcie, oraz atłasowy, miętowy szlafrok.-Czego !?-zapytałam wkurzona otwierając drzwi.
-Przesyłka dla Caroline McCall, proszę podpisać-zza ogromnego bukietu róż usłyszałam głos, a po chwili zauważyłam rękę. Podpisłam w odpowiednim miejscu i zabrałam kwiaty do domu. Znalazłam odpowiedni wazon i włożyłam je do wody. Przyglądałam im się chwilę. Zauważyłam jeszcze małą karteczkę, którą od razu zaczęłam czytać. Dla najpiękniejszej dziewczyny, jaką kiedykolwiek poznałem. Kocham Cię, Cichy Wielbiciel :) Aww, jak miło. Od razu się domyśliłam o kogo może chodzić. Wyciągnęłam z kieszeni szlafroka telefon i wykręciłam odpowiedni numer.
Z:Tak .?
C:Cześć skarbie, wszystkiego najlepszego.
Z:Nie mam dziś urodzin.
C:To Walentynki głuptasie.
Z:Ou, to dzisiaj .?
C:Nie wygłupiaj się, dostałam kwiaty, mnie nie okłamiesz.
Z:Jak widać. Najlepszego kochanie.
C:Kiedy się zobaczymy .? Tak bardzo tęsknię.
Z:Myślę, że wieczorem. Mamy jeszcze próby.
C:Dlaczego ostatnio macie je tak często .?
Z:Ehh, pogadamy wieczorem, Niall mnie potrzebuje.
N:Zayn, nasza przerwa się skończyła, a Ty nie przyniosłeś mi kanapki !?-usłyszałam krzyk blondyna.
C:Hhahahahhaha, ten to tylko o jednym.
Z:Tak, no niestety.
C:Dobra, idź, praca wzywa, do wieczora.
Z:Okej, wpadnę o siódmej, kocham Cię.
C:I ja Ciebie, pa.
Schowałam telefon do kieszeni i uśmiechnęłam się sama do siebie. Zayn jest taki słodki. Lepszego chłopaka nigdy nie miałam, jest po prostu idealny. Jedyny, którego tak bardzo pokochałam. Spojrzałam jeszcze raz na bukiet kwiatów i udałam się do kuchni. Godzina 15, no pięknie, to sobie pospałam. Charlie i rodzice zapewne w pracy. No właśnie, Charlie. Mój brat w końcu zmąrdzał i zostawił Lucy. Teraz jestem naprawdę szczęśliwa. W końcu wszystko zaczyna się układać. Gdyby jeszcze tylko Lex i Naomi udało się znaleźć chłopaków. No tak, o czym ja marzę >? Naomi zanim znajdzie chłopaka minie trochę czasu, przecież nadal nie pozbierała się do końca po moim braciszku. No, a Lex .? Ona nie ufa chłopcom, byłoby ciężko, gdyby jakiś ją pocałował, ona by się zakochała i takie tam. By nie wytrzymała psychicznie z tym, że jest zakochana. Tak to już Lexi niestety ma. Wzięłam jeszcze raz na chwilę do ręki telefon i wysłałam Naomi życzenia urodzinowe. Spojrzałam jeszcze tylko na zegarek. Dochodziła godzina 16, co oznaczało, że chyba dość długo spałam. Szybkim krokiem poszłam na górę i napuściłam wody do wanny. W między czasie rozpuściłam włosy i zaczęłam je dokładnie rozczesywać. Rozebrałam się i weszłam do ogromnej wanny pełnej wody i piany. Normalnie wolę wziąć ciepły prysznic, ale kąpiel w wannie, to coś co po prostu kocham. Po godzinnej kąpieli w końcu wyszłam i wytarłam się dokładnie brązowym ręcznikiem. Założyłam kolejny na głowę, a na ciało założyłam czarna bieliznę.
 Wysuszyłam jeszcze włosy i całkowicie ogarnięta ruszyłam w stronę mojej garderoby. Kompletnie nie wiedziałam co na siebie włożyć, w końcu to Walentynki, spotkanie z chłopakiem .. Zawsze mam problem z dobiorem ubioru, ale nie chwaląc się, muszę jednak powiedzieć, że zawsze wyglądam świetnie. hahah, tak skromna jestem. Postawiłam na zwyczajną sukienkę, a do tego szpilki i torebka. Ubrałam się w wybrany zestaw i ułożyłam moje włosy. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż, bo nigdy nie byłam fanką wielkiej tapety i po jakimś czasie byłam gotowa. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam jeszcze na zegarek. Punkt 19 - to pewnie Zayn. Uspokoiłam się trochę i zbiegłam na dół o mało nie wywalając się na schodach w tych butach. Nałożyłam szybko płaszcz i otworzyłam drzwi.
-Zayn-uśmiechnęłam się od razu na widok mojego chłopaka i rzuciłam mu się na szyję. Chłopak szeroko uśmiechnął się i dał mi soczystego buziaka w usta.-Tęskniłam.
-Ja też.-ponownie się uśmiechnął. Zamknęłam dom, a mój chłopak złapał mnie za rękę. Otworzył mi drzwi od samochodu, jak to przystało na gentelmena, a po chwili zajął miejsce obok mnie.
-To gdzie jedziemy .?-zaciekawiłam się.
-Niespodzianka-odpowiedział tylko. W ciszy jechaliśmy do wybranego przez mojego chłopaka miejsca. Dotarliśmy tam po około 25 minutach. Zayn złapał mnie za rękę i pomógł wyjść z samochodu. Od razu zasłonił mi oczy ręką.
-Zayn przestań-zaśmiałam się.
-Musisz mieć zamknięte oczy-powiedział i zaczęliśmy powoli iść.
-A jak się przewrócę !?-krzyknęłam.
-Zaufaj mi-szepnął mi na ucho, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz. Oczywiście, zaufałam mu. Zrobiliśmy pare kroków, a po chwili zatrzymaliśmy się. Poczułam, że zabrał rękę, więc otworzyłam oczy. Byliśmy na polanie, wszystko było pięknie przystrojone. Na trawie było pełno świec i płatek róż, co dodawało nastroju temu miejscu. Było tu mnóstwo drzew, na których były zawieszone kolorowe lampki. Zauważyłam wielką, drewnianą huśtawkę - dwuosobową, a przed nią nakryty stolik.
-Aww, Zayn, ja tu pięknie-uśmiechnęłam się mimowolnie, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.-Sam to wszystko zrobiłeś >?
-Tak-objął mnie.
-Nikt jeszcze nie zadał sobie dla mnie tyle trudu, nie musiałeś-wtuliłam się w niego.
-Ależ musiałem-odpowiedział tylko i oboje ruszyliśmy w stronę huśtawki. Usiedliśmy, jedliśmy, rozmawialiśmy, śmieliśmy się. To co zwykle. Jestem naprawdę wielką szczęściarą. Zayn to chłopak idealny. Zabawny, mądry, przystojny, godny zaufania, szczery, a w dodatku taki romantyczny. I nie, nie obchodzi mnie, że jest sławny. Dla mnie mógłby nawet być bez pracy, być po prostu zwykłym nastolatkiem. Ważne jest to, jaki jest w środku i to właśnie w tym facecie się zakochałam. Ten dzień był cudowny. Jeden z naszych najlepszych. Było tak romantycznie, tylko we dwoje. Dużo rozmawialiśmy, jak to zwykle z resztą.
-Zayn, a właśnie, miałeś powiedzieć dlaczego ostatnio tak często macie próby .?-przypomniałam sobie w końcu naszą rozmowę.
-Ehh .. nie będziesz zadowolona, ale muszę Ci powiedzieć ..
-Zayn, co jest .?-przejęłam się. Nie wiedziałam o co może chodzić. Był jakiś taki .. smutny, przybity, tak nagle.
-Dziś w nocy mamy samolot, bo .. bo od jutra zaczynamy trasę, nie będzie nas pięć miesięcy-powiedział to trochę niepewnie, a mój świat nagle się zawalił. Pięć miesięcy .? Pięć miesięcy rozłąki >? To niemożliwe, żadne związki nie przetrwały czegoś takiego i nam ma się udać .?-Próbowałem zrobić coś, cokolwiek, ale jesteś teraz w ostatniej klasie, a my mieliśmy to już zaplanowane i ..
-Od jak dawna o tym wiesz .?
-Ehh, od niecałego roku .?
-Zayn, nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej .? Nie mogłeś po prostu powiedzieć "nie zakochuj się we mnnie, bo za parę miesięcy wyjadę i nasz związek i tak by tego nie przetrwał !?"-zdenerwowałam się lekko. Byłam zła, że nie powiedział mi wcześniej. I co się teraz stanie .? Będziemy pięć miesięcy bez siebie, on może kogoś poznać i .. to bez sensu !
-Nie chciałem rozegrać tego w ten sposób. Mówię Ci to teraz, bo nie chciałem Cię martwić, a sam wierzę, że uda nam się przetrwać ten czas, bo kurewsko mocno CIę kocham-spojrzał mi głęboko w oczy, a po chwili złożył na moich ustach pocałunek.
-Zayn też Cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo ! Dlatego nie chcę Cię stracić, to pięć miesięcy rozłąki, nie wiadomo co się może stać. Co jeśli będzie Ci brakowało tej drugiej osoby i nie znajdziesz sobie innej dziewczyny .?
-Carls, nawet tak nie myśl. Wiesz,  że kocham tylko Ciebie i tak już zostanie.
-Aż pięć miesięcy ...
-Damy radę-uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie namiętnie. Pięć miesięcy bez niego, bez jego dotyku, pocałunków, pięć miesięcy spędzone samotnie nad książkami. Za co !?




ej dobra, to jest chore. wstawiam wam 14, dlatego, że mam napisane rozdziały do 17 i już się gubię ! boli mnie tylko to, że chujowo komentujecie, jest was co raz mniej .. jeśli nadal będą po 2-3 komentarze, będę musiała zawiesić bloga, bo nikt nie czyta ;/ - Alex ; )

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 13.

14 luty
Naomi


-Naomi, skarbie !-usłyszałam krzyk mojej mamy.
-ŚPIE !-wydarłam się. Tak, zdecydowanie nienawidziłam, kiedy ktoś budził mnie wbrew mej woli.
-Idę do pracy, w kuchni niespodzianka dla Ciebie !-krzyknęła, a po chwili usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi. Niespodzianka .? Co za niespodzianka .? Nie mam dziś urodzin. Zaraz, zaraz .. są Walentynki ! Moje urodziny ! Wow, nareszcie ! Podekscytowana zbiegłam na dół do kuchni. Zauważyłam tam kopertę, w której było sporo kasy, a obok jeszcze karteczka Słońce, wszystkiego dobrego. W salonie kolejny prezent, nie od nas tym razem. mama i tata ;) Byłam zaskoczona. Od kogo jeszcze mogłam dostać prezent .? Hmm. Podekscytowana skierowałam się do salonu i jedyna nowa rzecz, którą zauważyłam to małe, czerwone pudełko przeplatane kokardą, a obok niego koperta. Najpierw otworzyłam pudełeczko. Znajdowały się w nim piękne, brylantowe kolczyki. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i szczęśliwych Walentynek piękna. Cichy Wielbiciel. Ohh, wow, jestem pod wrażeniem. Nie sądziłam, że mam jakiegoś cichego wielbiciela. Byłam mile zaskoczona. Poszłam do pokoju po laptopa i wróciła z nim do kuchni. Od razu zalogowałam się na tt i fb. Pełno życzeń, między innymi od Lex, Carls, Dan, El, Charlie'go, Harry'ego, Liam'a, Niall'a, Zayn'a i Louis'a, oraz od innych, mniej ważnych osób. Podziękowałam za wszystkie i zamknęłam klapkę od laptopa. Zrobiłam sobie jakieś śniadanie i poszłam do salonu, by pooglądać TV. W między czasie zadzwonił mój telefon.
Ni:Najlepszego Naomi !
Na:Cześć Niall, dziękuję.
Ni:Mamy akurat przerwę, więc dzwonię, może wyskoczymy gdzieś razem >? Wiesz, nasze parki idą gdzieś, Harry też ma plany i Lex, co ty na to .?
Na:Emm, pewnie, czemu nie.
Ni:Super, to wpadnę o 19, do zobaczenia.
Na:Okej, pa .
Miło ze strony Niall'a, że jako jedyny zadzwonił osobiście, oraz, że chce się ze mną spotkać w dzień moich urodzin. Oczywiście nie obwiniam naszych parek, bo są Walentynki i chcą spędzić czas ze sobą, rozumiem. Skoro Niall mówił ,że Hazz i Lex też mają plany, to spoko, nie mam pytań. Cieszę się jednak, że ten dzień spędzę z Niall'em i gdyby nie prezent od tajemniczego wielbiciela chciałabym z Horan'em porozmawiać na poważnie, ale ten cały wielbiciel .. po prostu chciałabym wiedzieć kto to jest. To dość dziwne. Ogólnie czas do spotkania z Niall'em zleciał mi dość szybko. Oglądałam TV, pouczyłam się trochę i tak dalej. Gdy dochodziła 18 postanowiłam się ogarnąć. przebrałam się w jakieś ładne ciuchy, wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Złapałam jeszcze telefon i zbiegłam na dół o mało nie wywracając się na schodach. Założyłam płaszcz oraz buty i w końcu otworzyłam drzwi.
-Cześć Niall-uśmiechnęłam się do mojego przyjaciela.
-Cześć Mi, wszystkiego najlepszego-chłopak odwzajemnił uśmiech i wręczył mi bukiet kwiatów.
-O, dzięki Niall, nie musiałeś.-przyjęłam kwiaty i przytuliłam mojego przyjaciela. Wstawiłam je do wody, a następnie oboje wyszliśmy i wsiedliśmy do auta Horan'a.-To co robimy .?
-Nando's .?-zaproponował.
-Pewnie-uśmiechnęłam się. Z blondynem pojechaliśmy do restauracji, a tak jak zwykle zamówiliśmy mnóstwo jedzenia. Po tym postanowiliśmy pospacerować sobie po Londynie.
-Nad czym tak myślisz .?-zapytał.
-Dostałam dzisiaj prezent od cichego wielbiciela, ale nie wiem kto to.
-Ou, fajnie.
-Tak, fajnie, nawet bardzo, tylko chciałabym wiedzieć kt ..
-Naomi, to ja.
-Naprawdę .? Żartujesz .?
-Nie, to ja.
-Dlaczego .? Nie mogłeś się podpisać .? Oszczędziłbyś mi pół dnia myślenia.
-Nie chciałem, nie zamierzałem Ci o tym mówić, ale stwierdziłem, że już chyba czas na to.-odpowiedział, a ja usłyszałam dźwięk sms-a. To od Lex. Przeczytałam go szybko i otworzyłam szerzej oczy.
-Jedziecie w trasę-spojrzałam na niego.
-Skąd wiesz .?
-Lex. Zapewne Harry jej powiedział.
-Zapewne jest zła.
-Niall, do czego zmierzasz >? Po pierwsze dlaczego .? Dlaczego jutro .? Dlaczego nic nie mówiliście >?
-Nie chcieliśmy was martwić, tak wyszło, wybacz.
-Wybacz .? Niall, to .. ten prezent i to wszystko .. o co chodzi .? powiedz chociaż zanim wyjedziesz.
-No bo, ja j-ja ..
-Ułatwię Ci to. Zakochałam się w Tobie, szczęśliwy !?
-T-tak, nawet bardzo.
-Nie udawaj, proszę Cię.
-N-nie, j-j-ja. .. Naomi, chciałem, chciałem Ci to powiedzieć, już dawno, ale sądziłem, że możesz nadal coś czuć co Charli'ego i .. i ..
-I co .? Niall, błagam Cię, wysłów się jakoś !-krzyknęłam. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu Horan'a.
-Muszę iść.
-Serio .? Chcesz mi powiedzieć coś ważnego i nagle musisz iść.?
-Tak, Naomi, mam samolot, muszę już iść.
-Idź.
-a-ale ..
-Nie Niall, jeśli tak to ma wyglądać .. to ja dziękuję. Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego.
-Naomi, ale nie rozumiesz, ja Cię kocham !
-I co z tego !? Liczysz na coś więcej !? DLACZEGO !? Jedziesz w trasę, na pięć miesięcy, spotkasz dziewczyny, zdradziłbyś mnie ! myślałeś, że jeśli powiesz "kocham CIę" chwilę przed Twoim zniknięciem, to będzie dobrze !? NIE NIALL, NIE BĘDZIE. Nie rozumiem dlaczego w ogóle tak pomyślałeś. Każdy z was, cała piątka, a my, dziewczyny, jesteśmy po prostu wściekłe na was. Jak mogliście nas oszukiwać .?
-N ..
-Masz samolot, do zobaczenia za pół roku kotku-uśmiechnęłam się do niego sztucznie i odwróciłam. Zaczęłam spokojnie iść przed siebie nie zważając już na niego. Pierwsza mu powiedziałam, że się w nim zakochałam. czy to było dobre posunięcie .? Nie. wszystko zepsułam. Nie tak to miało wyglądać.



siema, siema słodziaki ! mam dla was walentynki Naomi ! zadowoleni .? ja nie. dlaczego .? chujowo komentujecie :) serio, jeśli jesteście i czytacie, to komentujcie, bo mam przez was niechęć do pisania, muahaha :) i tak was kocham :) komentujcie i ... wpadajcie na pozostałe blogi, dzisiaj (chyba) na każdym rozdział :) - Alex ; )

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 12.

14 lutego 2013
Lex

Czas jakoś tak nienormalnie szybko leci. Studniówka się odbyła, Niall, Harry i Zayn poszli z nami. Oczywiście nie obyło się bez szału różnych dziewczyn i tak dalej, ale na całe szczęście mieliśmy też chwilę spokoju. 1 lutego nasz Hazz miał urodziny. Oczywiście odbyła się wielka impreza, a Styles chyba do tej pory chodzi nie trzeźwy. Krótko mówiąc każdy zalał się w trzy dupy. Nasza Carly jest szczęśliwa. Charlie zerwał zaręczyny z Lucy, ślubu nie będzie. Jak się oczywiście okazało dziecko Lucy, to nie dziecko Charlie'go. Carly to ma jednak smykałkę do czegoś takiego. Od razu ją wyczuła. Jednak jeśli chodzi o naszego przyjaciela, to nie przejął się. Uważa teraz, jeśli jakaś dziewczyna się do niego przystawi, przede wszystkim będzie słuchał od teraz Carls. Na całe szczęście. No, a dziś .? Nic wielkiego, Walentynki, szczerze znienawidzony przeze mnie dzień. Te zakochane pary chodzące po ulicach, baloniki w kształcie serc w każdej restauracji, przystrojone galerie, w sklepach pełno miśków, jakiś czerwonych gówien, nienawidzę tego. To taki głupi dzień. Dlaczego akurat w Walentynki ludzie okazują sobie najwięcej miłości .? Przecież każdego dnia w roku mogą dać sobi kwiaty i wyznać miłość, to nie trudne. Właśnie dlatego Walentynki są denerwujące. To jeden, wielki, niepotrzebny problem. Oczywiście nasze trzy zakochane pary obchodzą ten dzień. Ja zamknę się w domu, Naomi zapewne też, a Niall i Harry pewnie pójdą na imprezę lub coś w tym stylu. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Mój telefon zaświecił, więc wzięłam go do ręki. Dostałam sms-a od Harry'ego. Nie pomyśl sobie za dużo, bo dziś Walentynki, ale może wyjdziemy gdzieś, skoro wszyscy są zajęci .? Nawet Naomi i Niall mają plany. Harry :) "Nie pomyśl sobie za dużo" - hahaha, za kogo on się ma .? Nie mam zamiaru myśleć sobie za dużo. Tak, w końcu to Walentynki, a on proponuje mi spotkanie, ale czym mam się przejmować .? Oj Styles, to takie banalne. Jasne w sumie to możemy się spotkać, ale trzymaj ręce przy sobie. Lex ;p Podniosłam się i przeciągnęłam długie zasłony, by wpuścić światło do pokoju, a po chwili znów sięgnęłam po telefon. Będę grzeczny :) Wpadnę po Ciebie o 19. Harry :) I takim oto sposobem mam plany na dzisiejszy dzień. Nic ważnego. To TYLKO spotkanie z przyjacielem. Chyba Harry nie jest taki głupi, żeby akurat w Walentynki powiedzieć mi coś lub nie powiedzieć mi czegoś ważnego. Ehh, z resztą, o czym ja myślę. Spojrzałam jeszcze tylko na zegarek. 14. Osz kurwa, serio spałam tak długo !? Tak, tak jest czwartek, a ja nie w szkole. No, ale nasza kochana pani Dyrektor zrobiła nam wolne, jutro z resztą też. Natomiast ja aż kipię ze złości. Mam chęć do nauki, muszę wziąć się w garść. Zaraz będą egzaminy, a jeśli źle mi pójdzie to ... będę nikim. Nie dostanę się na studia, nic. Tak, chce dalej być modelką, ale wykształcenie też się przyda. W końcu, gdy będę miała z 50 lat już na pewno nie będę modelką, będę musiała znaleźć inną pracę, takie życie. Skierowałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam błyskawicznie włosy i związałam je w luźnego koka. Założyłam jakieś luźne ubrania i zeszłam na dół. W domu nie było już oczywiście nikogo. Rodzice zapewne byli już w pracy, więc miałam dom dla siebie. Weszłam do kuchni i spostrzegłam na lodówce karteczkę. Lexi, jesteśmy w pracy, a potem idziemy gdzieś razem, masz dom dla siebie, rób co chcesz. Tata. P.S. zajrzyj do salonu, kurier przyniósł coś dla Ciebie. Hmm, spoko, mi to odpowiada. Zaraz, zaraz .. kurier .?
-Dla mnie .?-powiedziałam cicho zdziwiona. Cóż, będzie ciekawie. Skierowałam się do salonu i na fotelu spostrzegłam ogromnego miśka, trzymającego wielkie czerwone serducho, do którego była przyczepiona koperta. Dla najpiękniejszej dziewczyny na świecie. Cichy Wielbiciel. No nieźle się zapowiada ten dzień. Przepraszam bardzo, czy już mogę rzygać .? Za dużo słodkości jak dla mnie. Zastanawia mnie jednak kto mógł to wysłać .? Na razie jednak nie chciałam znać prawdy, może później wszystko wyjdzie na jaw. Wróciłam do kuchni. Zrobiłam sobie tosty oraz kawę z mlekiem. Z moim posiłkiem ruszyłam przed telewizor. Wzięłam jeszcze laptopa i napisałam naszej Naomi jakieś życzenia, w końcu to dziś są jej urodziny. Jednak, skoro każdy ma plany, nasza przyjaciółka pewnie zrezygnowała z imprezy. Nic dziwnego. Po zjedzeniu śniadania skierowałam się od razu na górę. Nie zostało wiele czasu do spotkania ze Styles'em. Tak, to tylko przyjaciel i to tylko zwykłe spotkanie, ale przecież trzeba jakoś wyglądać. Wybrałam w końcu jakieś ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Założyłam jeszcze płaszcz, ponieważ akurat zadzwonił dzwonek.
-Cześć-uśmiechnął się do mnie mój przyjaciel.
-Hej-odpowiedziałam trochę mniej entuzjastycznie.-Co robimy .?-zapytałam, gdy już byliśmy w drodze, nie wiadomo dokąd.
-Skoro to walentynki, my jesteśmy przyjaciółmi i nie chcemy się za bardzo rzucać w oczy to może .. zakupy .?
-Nie chcesz się rzucać w oczy i chcesz na zakupy .? No brawo, w galeriach na pewno jest mnóstwo Twoich fanek.
-No chodź, będzie fajnie-stanął na przeciwko mnie i chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Szybko spuściłam wzrok i poszłam przed siebie.
-Zgoda-odpowiedziałam tylko i oboje szliśmy dość szybkim krokiem w stronę galerii. Po drodze oczywiście spotkaliśmy sporo fanek. Zdjęcia,autografy, to co zwykle.
-Jesteście razem .?-zapytała jedna z fanek, która podeszła do mnie i Hazzy.
-Nie-oboje się zaśmialiśmy.-Skąd taki pomysł .?
-No bo są walentynki, a wy jesteście razem ..-zaczęła mówić ta druga.
-Nie-odpowiedzieliśmy znów równocześnie.
-A szkoda, pasujecie do siebie-powiedziała jeszcze ta pierwsza, po czym odeszły, a ja i mój przyjaciel w końcu dotarliśmy do galerii. Tam oczywiście do jakiego sklepu tylko byśmy nie weszli jakieś fanki i tak dalej. Przyznam, że czasem to jest już denerwujące, ale czego się nie robi dla fanów. Chłopcy zawsze byli dla nich mili. Ogólnie było dziś fajnie. Kupiliśmy mnóstwo rzeczy, wydurnialiśmy się w przebieralniach, Harry nawet zakładał damskie ciuchy i kupił sobie stanik. Było miło. Jedyne co mnie dziś dobijało to ta cała atmosfera. Wszędzie czerwone serduszka, balony i inne takie. Coś okropnego. Po udanych zakupach stwierdziliśmy, że udamy się jeszcze do Starbucks'a na kawę. Oczywiście kelnerka musiała poprosić Hazze o autograf, bo jak by inaczej.
-Zestaw dla zakochanych .?-zapytała wyjmując z kieszeni notes.
-Dwie czarne kawy proszę-odpowiedziałam patrząc na kelnerkę z wściekłością w oczach. Są walentynki, a ja i Hazza wybraliśmy się po prostu na zakupy. Dlaczego od razu wszyscy zakładają, że jesteśmy parą !? Ugh, nienawidzę tego. To właśnie mnie denerwuje w walentynkach. Bym kurwa wyszła na zakupy z Naomi, to co, by myśleli, że jestem lezbą i dzisiaj mamy swój dzień zakochanych !? Ludzie to są zdrowo pojebani. Pijąc kawę oczywiście dużo rozmawialiśmy. Harry to naprawdę dobry przyjaciel, zabawny, rozmowny, miły. Jest okej. Po wyjściu z galerii udaliśmy się jeszcze na mały spacer po parku, bo była dość "fajna" pogoda.
-Nie wiem czy dojdę do domu z tymi torbami.-narzekałam znowu.
-Mam pomysł-powiedział chłopak. Wykonał telefon, a po jakimś czasie przyszedł do nas jakiś facio. Wziął od nas nasze torby i wsiadł do swojego samochodu.-Zawiezie je tam, gdzie trzeba-uśmiechnął się Styles.
-Dzięki.-powiedziałam tylko. Siedzieliśmy na ławce w parku. Było wyjątkowo cicho. Nie mieliśmy już chyba dziś o czym rozmawiać. Rozglądałam się dookoła po parku. Zatrzymałam wzrok na moim przyjacielu, który nie odrywał ode mnie wzroku. Przysunął dyskretnie twarz i spojrzał na moje usta. Zrobiłam to samo, a po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku.
-Wybacz-powiedział chłopak, gdy usłyszeliśmy dźwięk jego telefonu.-To Liam, muszę iść-dodał. Najprawdopodobniej dostał sms-a od Payne'a.
-Ehh, co .? Harry, czekaj. Co tu się właśnie wydarzyło .?-chłopak już odchodził, ale wrócił się i znów pocałował mnie.
-Nie łatwo mi to mówić Lex. Pocałowałem Cię, bo nie wytrzymałbym bez tego tych pięciu miesięcy.
-Zaraz zaraz, jakich pięciu miesięcy .?
-Zaraz mam samolot do Stanów, od jutra zaczynamy trasę-odpowiedział lekko zmieszany.
-Że co !?-wybuchnęłam.-Pocałowałeś mnie, nie wiem kurwa po co, a teraz tak po prostu mówisz, że wyjeżdżasz !?-zdenerwowałam się. Najgorsze było to, że pocałunek mi się spodobał i przez dosłownie sekundę pomyślałam, że może coś między nami jest.
-Lex, wybacz, musiałem, ja ..
-NIC JUŻ NIE MÓW !-wydarłam się i odwróciłam. Dość szybkim krokiem zaczęłam iść po prostu przed siebie.
-ZROBIŁEM TO BO CIĘ KOCHAM !-usłyszałam. Zatrzymałam się, by przeanalizować to, co powiedział. Nie odwróciłam się. Stałam chwilę w bezruchu i zaczęłam płakać. To tak bolało. Przetarłam oczy i biegiem znów ruszyłam przed siebie. Gdy wyszłam z parku szybko złapałam taksówkę, a  po 20 minutach byłam już w domu. Drżącymi rękami otworzyłam drzwi. Zrzuciłam płaszcz zostawiając go na podłodze i zdjęłam buty. Pobiegłam na górę i od razu rzuciłam się na łóżko. Schowałam głowę w poduszkę i dałam upust łzą. To naprawdę bolało. Jak zwykle nieszczęśliwe walentynki, ale nie sądziłam, że aż tak. Jak zwykle nie mam szczęścia do chłopaków. Po co on mnie pocałował .? By zostawić mnie ze świadomością, że może mnie kocha, że może coś z tego będzie .? Może po prostu chciał mnie pocałować, zobaczyć jak to jest, ale .. ale to przegięcie. Mógł to zrobić wcześniej, a co najważniejsze mógł wcześniej powiedzieć, że mają zaplanowaną trasę ! Byłam na niego cholernie zła, ale już najbardziej rozdzierało mnie to, iż powiedział, że mnie kocha.
-Lexi .?-usłyszałam milutki głos mojej mamy, która właśnie weszła do pokoju.
-Wypierdalaj !-to było jedyne słowo, które mogłam teraz powiedzieć do osoby znajdującej się w tym pomieszczeniu. Chciałam być sama, wypłakać się tak, by nikt nie widziała, chciałam to przemyśleć. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ogarnęłam się trochę i wyjęłam go z kieszeni spodni. Lex widziałem jak biegłaś. Ty płakałaś .? Wszystko ok .? Charlie. Ehh, jedyny chłopak, który chyba ma uczucia i przejmuje się losem swoich przyjaciółek, bo jeśli Styles miałby uczucia postąpiłby do cholery inaczej ! Nie Charlie, nic nie jest dobrze, mimo tego dzięki, że pytasz. Lex. Schowałam telefon do szuflady przy łóżku wcześniej go wyłączając. Chciałam odizolować się na chwilę od świata. Już wiem, co czuła Naomi po zerwaniu z Charlie'm. Tak, wiem, to zupełnie inna sytuacja, ale jedno i to samo - chodzi o chłopaka, zranił i tyle. Przebrałam się w wygodne dresy i zeszłam na dół. Tata jeszcze był w pracy, a mama siedziała pewnie w biurze, czy coś. Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czegoś, co poprawiłoby mi humor, ale co mogłam znaleźć .? W tym domu to sama zielenina. Założyłam kurtkę oraz buty i udałam się do pobliskiego sklepu. Kupiłam dużą buletkę pepsi, kratę piwa, pięć paczek ciastek i trzy nutelle. Z moimi zakupami szybko udałam się do domu i rozpakowałam je w salonie. Włączyłam TV i zaczęłam zajadać się nutellą bezpośrednio ze słoika, przy tym popijając to moim ulubionym piwem. Jestem modelką, przytyje i w chuj z tym, to jedyna rzecz, która może mi teraz poprawić humor. Postanowiłam ostrzec jeszcze Naomi, ponieważ miała wyjść dzisiaj z Niall'em. Zayn na pewno powie Carls, z nimi będzie okej, ale też nie wiadomo jak Horan zachowa się wobec naszej przyjaciółki. Uważaj co dzisiaj robisz, nie posuwaj się za daleko, chłopacy zaczynają trasę od jutra, jeszcze dziś wyjeżdżają, myśl. Lex.


witajcie misiaki ! na pierwszy ogień poszedł dzień walentynkowy Lexi. jak wam się podoba .? chłopcy jadą w trasę, Harry zakochał się w Lex .. a myślicie, że jak zareagują Carls i Naomi .? jeśli będą komentarze, to wieczorem może dodam 13 :) komentujcie misiaki :) - Alex ; )

środa, 13 lutego 2013

Rozdział 11.

1 stycznia 2013
Naomi

Gdy się obudziłam czułam straszny ból głowy. No tak, kac .. Jeszcze tego mi brakowało. Niechętnie zwlekłam się z łóżka. Z powodu, że przyleciałam później, wynajęłam pokój sama, więc miałam spokój. Dziś jednak mieliśmy już wrócić do Londynu i świętować urodziny Carly. Wzięłam do ręki mojego iPhone'a. Przetarłam jeszcze dokładnie oczy i spojrzałam na godzinę. 9 ! Co kurwa !? O 10 mamy samolot ! Nie myśląc już więcej, szybko się ubrałam i poprawiłam włosy. Następnie spakowałam wszystkie moje rzeczy i zamknęłam pokój. Klucz zostawiłam w drzwiach, a z walizką pobiegłam do pokoju moich przyjaciółek.
-DZIEWCZYNY WSTAWAJCIE BO SPÓŹNIMY SIĘ NA SA ..-zaczęła krzyczeć, gdy wpadłam do ich pokoju. Jak się okazało wszyscy moi przyjaciele czekali tutaj już tylko na mnie. haha, głupia ja. Dochodziła 9:30. Wszyscy zebraliśmy się w hallu i wraz z zespołem i całą ekpią 1D pojechaliśmy kilkoma vanami na lotnisko. Odprawa nie trwała długo, więc tak koło 9:50 byliśmy już w samolocie. Oczywiście podróż minęła dość ciekawie. Chłopcy cały czas opowiadali nam jakieś historyjki, albo coś odpierdalali, jak to oni mają w zwyczaju. Dziwne, że nas nie wyrzucili, haha. W Londynie byliśmy koło godziny 17. Lecieliśmy jak dla mnie w miarę szybko. Z lotniska każdy pojechał do swojego domu, ponieważ, o ile dobrze pamiętam o 20, mieliśmy stawić się u Carly. Pojechałam taksówką do domu i tam przywitałam się tylko przelotnie z rodzicami. Oni również już przygotowywali się na przyjęcie. Zostawiłam walizkę w pokoju i poszłam do mojej łazienki napuścić wody do wanny. W między czasie wróciłam do pokoju, by włączyć laptopa. Na biurku zwykle znajdował się tylko laptop i lampka, było pusto, ale leżała tu koperta.
-Mamo, co to za koperta !?-zapytałam krzycząc na cały dom.
-Listonosz przyniósł, do Ciebie-odpowiedziała tylko na chwilę wpadając do mojego pokoju. Byłam strasznie zaciekawiona, więc wzięłam ją do ręki.. Powoli rozdarłam kopertę i wyciągnęłam z niej coś w rodzaju listu.
"Droga Naomi !

Naprawdę nie wiedziałem już jak się z Tobą skontaktować. Nie odbierałaś telefonu, nie chciałaś otworzyć mi drzwi, kiedy chciałem przyjść i porozmawiać, nie korzystałaś z fb, a do tego wyjechałaś. Jeśli już wróciłaś, to pewnie czytasz ten list. Ostatnio nie było dobrze. Zerwaliśmy kontakt, zjebałem sprawę, wiem. Wybacz mi, że tak to wyszło. Naomi kocham Cię, ale jak drugą siostrę. Chciałbym jednak, by nasza przyjaźń nadal trwała. Pamiętasz jak to było .? Jeszcze rok temu .?  Byliśmy nierozłączni, ale jako przyjaciele. Jesteś dla mnie ważna i nie chce Cię stracić. Tylko wiesz, teraz, z Lucy jestem szczęśliwy. Bardziej niż kiedykolwiek. Dlatego poprosiłem ją o rękę ...

Charlie. :)"

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i zapadłam się głęboko gdzieś myślami. Byłam nieco zdziwona, może nawet w szoku !? Charlie oświadczył się Lucy. Poważnie .? Ehh, wow, moment, muszę dojść do siebie. Wzięłam do ręki jeszcze raz kopertę i zobaczyłam zdobne .. "zaproszenie" - było napisane. Wzięłam je do ręki i otworzyłam. "Zaproszenie na ślub Charli'ego McCall'a i Lucy Bright ..." To nie żart .? Oni serio biorą ślub .? "16 marca, sobota, godzina 17 w rezydencji pańtwa McCall". ŻE CO !?
-Mamo .?-wyszłam z pokoju trochę zdenerwowana i skierowałam się do sypialni rodziców.
-Tak skarbie .?-zapytała.
-Wiedziałaś, że Charlie bierze ślub .?
-A tak, był tu z tą całą Lucy dać nam zaproszenie-odpowiedziała, a ja usiadłam na łóżku i otworzyłam szeroko buzię. Byłam zszokowana.
-Skarbie, przecież wy już zerwaliście, Charlie zakłada rodzinę, idzie naprzód, może Ty też powinnaś .?-dotknęła mojego ramienia, a ja od razu wstałam. Poszłam do siebie i włączyłam skype'a. Zadzwoniłam do Carls, odebrała, ale nie było jej przed kamerką, było słychać tylko jakieś krzyki "Zwiariowałeś .? nie pozwolę Ci na to ! nie pozwolę Ci wziąć z nią ślubu ! znasz ją nie całe pól roku, nie wiesz jaka ona jest ! charlie, do cholery dorośnij ! co ty wyprawiasz, jesteś poważny .? masz 21 lat, czego ty oczekujesz .? już chcesz zakładać rodzinę .? nie znasz jej, nie wiesz o niej nic ! poleciałeś na cycki .? serio taki naiwny jesteś !? .. w dupie mam to, że to twoje dziecko ! jeśli ją poślubisz, zabiję się ! ... NIE NIE ŻARTUJE, JEŚLI WEŹMIESZ Z NIĄ ŚLUB POPEŁNIE SAMOBÓJSTWO !!!" Tyle usłyszałam. Jeszcze do tego trzask drzwi. Moja przyjaciółka podeszła do kamerki.
-Daj spokój, chyba się nie zabijesz >?
-Mi, on jej nie zna do cholery, zauroczył się i tyle ! jeśli weźmie ślub z tą kurwą idę się rzucić z mostu !
-Jeśli rzeczywiście wezmą ślub idę z Tobą.
-Zszkowana .?
-Bardziej załamana.
-Słuchaj, wiem, że Cię to boli, ale lepiej, że nie jesteście razem. Charlie powinien zrobić sobie przerwe, rzucić Lucy, tak wiem kurwa, że sama ją tu z powrotem sprowadzilam, ale byłam naiwna, uległam, bo nie chciałam by on był zły ! nikt z nas nie zna tej kurwy !
-Carls, spokojnie, ogarnij się. to Twoje urodziny, wyluzuj.
-Tak, ale jeśli on z nią przyjdzie, to wyrzucę ją z mojego domu.
-Carls, będę się zbierać, do zobaczenia.
-Okej, pa ..
Dochodziła 18. Impreza miała odbyć się za jakieś 2 godziny. Szybko poszłam wię wykąpać, wybrałam ciuchy, zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i byłam całkiem gotowa. Byłam w domu Carls jakoś po ósmej. Oczywiście przy tych samych kanapach jak zwykle spotkałam Dan, El, Lex oraz chłopaków.
-Cześć wszystkim-uśmiechnęłam się i dosiadłam do nich.-Gdzie Zayn .?-zapytałam jeszcze.
-Uspokaja Carls-odpowiedział Louis.
-Ta, jest strasznie zła na brata-dodała Dan.
-Ma rację, nikt w sumie nie zna tej dziewczyny-dopowiedziała jeszcze El.
-Ale sama ją tu ściągnęła z powrotem-odezwał się Hazz.
-Idioto,zrobiła to bezmyślnie-Lex walnęła go lekko w głowę. Gadaliśmy długo, aż w końcu usłyszeliśmy dość głośne krzyki. My poszłysmy zobaczyć co się dzieje, a chłopakom kazałyśmy uspokoić gości. Przed salą balową stała Carls z Zayn'em i Charlie oraz Lucy.
-Ona nigdy nie będzie częścią mojej rodziny, rozumiesz !?-wydzierała si do swojego brata nasza przyjaciółka. Podeszłyśmy bliżej, nie odzywając się.
-Carls, dorośnij ! Kocham ją i czy tego chcesz, czy nie ożenię się z Lucy !
-Naprawdę chcesz mnie rozgniewać . ?Chcesz tego .? Chcesz mieć kurwa żałobę jeszcze przed ślubem!?-chciała się normalnie rzucić na niego i go pobić, całe szczęście, że Zayn stał obok.
-Carly, czym ja Ci zawiniłam >?-zdziwiła się dziewczyna.
-Ja pierdole .. skąd mam wiedzieć kim w ogóle jesteś >? Nie znam Cię, CHARLIE CIĘ NIE ZNA ! Nie wiemy kim jesteś, on Cię nie kocha, zrozum to, możesz być nawet jakąś kurwą, nie chce, żeby mój brat był z kimś takim !
-To po co kazałaś mi wrócić .?
-Zrobiłam to bezmyślnie, chciałam mu pomóc, bo był smutny, ale ty go niszczysz ! zabierasz mi brata !
-Carly, proszę Cię, daj jej szansę.
-Niech się wynosi z tego domu.
-Carls ..
-To mój dom, moje urodziny i niech ona stąd wypierdala !!!-wydarła się tak, że aż przestała grać muzyka. Chłopacy przybiegli, rodzice Carly także. Wszyscy patrzyli na zaistniałą sytuację. Lucy z płaczem wybiegła z domu, a zdenerwowany Charlie za nią. Carls pobiegła na górę, a za nią ruszył Zayn, po chwili my. Siedziała w pokoju, na łóżku, płakała tuląc się do Zayn'a.
-Mam ochotę zabić tą kurwę-usłyszałam z jej ust. Wszyscy usiedliśmy na podłodze i czekaliśmy, aż się uspokoi. Nie było szans na to, by przyjęcie się odbyło. Wszyscy się rozeszli, rodzice zawiedli się na Carls. Są wściekli, że zrobiła coś takiego. Nawet oni zaakceptowali Lucy. Carls po prostu nie może pogodzić się z tym, że on zakłada rodzine, wyprowadza się, nie dziwne z resztą. Chcieliśmy zostać z Carly i wesprzeć ją. Chciała zostać sama, natomiast Zayn upierał się, by zostać tu, zostać z nią. Jest naprawdę kochany. Mają szczęście, że są razem. Dan, El, Li i Lou wrócili do domu, natomiast ja, Lex, Harry i Niall postanowiliśmy pójść do Lexi, spędzić dzień razem. Moi przyjaciele weszli do mieszkania brunetki, natomiast ja chciałam z kimś porozmawiać. Wróciłam z powrotem pod dom Carly i weszłam na tyły. Tak jak myślałam, przy basenie siedział Charlie.
-Trzymasz się .?-zapytałam podchodząc bliżej, a po chwili usiadłam na leżaku obok.
-Ona ma rację .? Naprawdę nie znam Lucy .?-zapytał.
-Wiesz .. sama jestem w szoku, że poprosiłeś ją o rękę ... znacie się nie całe pół roku, masz 21 lat, a dziecko może nie być twoje, skąd wiesz-wyjaśniłam.
-Ona jej nienawidzi, prawda .?
-Masz rację. Carly po prostu .. Charlie, ona po prostu nie chce Cię stracić, chcesz założyć rodzinę, wyprowadzić się .. ona chce mieć Cię przy sobie .. poza tym nie chce, byś był z byle kim, uwierz mi Twoja siostra zna się na ludziach, a w Lucy coś jej nie pasuje.
-Kiedy my byliśmy razem była zadowolona ...
-Nie ukrywam, że tak. W końcu znamy się tyle lat.
-Wiesz, bo ja .. czasem tęsknię.
-Za czym .?
-Za nami-złapał mnie za rękę, którą szybko wyciągnęłam z uścisku.
-Skłamałabym mówiąc, że nie brakuje mi Ciebie .. ale .. nie chce do tego wracać. Charlie, straciliśmy swoją szansę, nie popełniajmy błędów.
-O kurwa, Ty się zakochałaś.
-Nie.
-Kłamiesz. Kto to .?
-Nawet jeśli .. nie powiem Ci wybacz, sama jeszcze nie jestem do końca pewna swoich uczuć.
-A jeśli będziesz, powiesz mi .?
-Będziesz pierwszą osobą, której powiem-uśmiechnęłam się do niego.
-CHodź tu-przytulił mnie mocno do siebie.-Przyjaciele na zawsze.
-Na zawsze-powtórzyłam jego słowa.-Kochasz Lucy .?
-Sam już nie wiem.
-Idź za głosem serca, możesz uszczęśliwić Carly, ale przede wszystkim uszczęśliw samego siebie-powiedziałam jeszcze tylko i skierowałam się do domu Lex.



okeeej, więc rozdział dodany w ostatniej chwili. jutro walentynki, więc dodam 12, a potem jeśli bd. komentarze 13 i 14 również walentynkowe rozdziały :) ten taki wiecie .. no, ale co sądzicie .? ;p komentujcie misiaki :) - Alex ; )

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 10.

31 grudnia
Carly

-Nie moglismy pogadać przy nich .?-odezwał się chłopak, gdy nasi przyjaciele wyszli z pokoju.
-Po pierwsze nie chce żadnych kłamstw. Odpowiedz mi na pare pytań-zwróciłam się do niego stanowczo.
-Czy tamten nasz pocałunek coś dla Ciebie znaczył .?
-Ehh ... nie wiem
-Bez kłamstw.
-T-tak.
-Kochasz swoją dziewczynę .?
-Nie.
-Jest ktoś kto się dla Ciebie liczy .?
-Tak.
-Jest ktoś, kogo kochasz .?
-Tak.
-Kto to .?
-Ty.
W tym właśnie momencie zaniemówiłam. Chciałam znać prawdę, bo zaczęłam czuć coś do Zayn'a. Nie spodziewałam się jednak tego, że on się we mnie zakochał.
-Tak Carly, zakochałem się w Tobie, ciągle mam Cię przed oczami. Twój śmiech, Twój sposób mówienia, uwielbiam kiedy robisz ze mnie debila, uwielbiam, kiedy szczerze rozmawiamy, kiedy mnie przytulisz, uwielbiam gdy jesteś szczęśliwa, ale jeszcze bardziej, gdy jesteś smutna, jesteś taka bezbronna, niewinna, wrażliwa, to właśnie mi się podoba, nie jesteś jak każde dziewczyny, nie jesteś jak Perrie. Ty jesteś inna. Nie znam drugiej takiej osoby. Jesteś tajemnicza, a ja chce odkryć tę tajemnicę, jesteśmy przyjaciółmi, ale chciałbym stać się większą częścią Twojego życia.
-Wytłumacz mi tylko: Co ona tu robi .?
-Już dawno chciałem z nią zerwać, ale nie wiedziałem jak, teraz mam plan, chce żeby od razu cały świat się dowiedział, że już nie jesteśmy parą.
-Zayn ..
-Carls, proszę, pozwól mi to zrobić jeszcze raz, ten jeden raz-przybliżył się do mnie i ujął moje policzki w swoje silne dłonie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W jego oczach widniała iskierka nadziei. Odruchowo spojrzałam na jego usta, postąpił tak samo. Po chwili złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Nasze usta idealnie się do siebie dopasowały, a języki, możnaby powiedzieć, że tańczyły ze sobą. Pocałunek był czuły i namiętny, przede wszystkim prawdziwy. Nie chciałam kończyć tej magicznej chwili. Chciałam tylko zatracić się w pocałunku.
-Kocham Cię-powiedział patrząc głęboko w moje oczy.
-Zayn, bo chodzi o to, że .. że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nic tego nigdy nie zmieni. Angażowanie się w związek tylko zniszczyłoby wszystko.
-Carls, nie żartuj. Spójrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz.
-Nie kocham Cię.
-Kłamiesz.
Nie myśląc dłużej tym razem to ja wpiłam się w jego usta czując, jak przepływa przeze mnie pozytywna energia, a w brzuchu latało mi tysiące motyli.
-Po prostu to za duże ryzyko.
-To je podejmij, nie ma się czego bać, to tylko ja-uśmiechnął się do mnie szczerze.
-Kocham Cię-wtuliłam się w niego.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ja Ciebie kocham-przytulił mnie mocniej do siebie. Zwlekałam tyle czasu, bałam się, nie chciałam popsuć naszej przyjaźni. To się stało tak nagle. To wielkie ryzyko i odpowiedzialność. Jestem teraz dziewczyną Zayn'a Malik'a, tylko czekać, aż jego fanki zhejtują mnie na tt lub zabiją osobiście. Nie lubię, gdy ludzie o mnie gadają, z resztą nie będzie miło czytać jakichś głupot. Wyszliśmy na balkon, trzymając się za ręce i zaczęliśmy podziwiać Nowy York. Zayn puścił moją rękę i wyciągnął z kieszeni paczkę od papierosów - wyciągnął jednego i włożył do ust. Odpalając zapalniczke kątem oka spojrzał na mnie i zastygł trzymając ją nadal zapaloną.
-Nienawidzę tego-spojrzałam na niego rozbawiona. Chłopak schował zapalniczkę do kieszeni, a całe pudełko wyrzucił na zewnątrz.
-Zadowolona .?-uśmiechnął się i przyparł mnie do ściany, przy tym namiętnie całując. Usłyszałam jedną z piosenek chłopaków, dokładnie Kiss You, co oznaczało, że dzwoni mój telefon. Wróciłam do pokoju i spojrzałam na wyświetlacz. Lex. Godzina 13, trzeba zacząć wszystko ogarniać. "Carls, powiedz swojemu menowi, że ma zejść na dół, jadą na próbę, w końcu dzisiaj ich wielki dzień, a my w 4 zaraz do Ciebie wpadniemy. Lex." Dziś Sylwester, a chłopcy mieli zaśpiewać na Times Square dokładnie o północy. Do północy mieli się z nami bawić w jednym z klubów nie daleko, a po północy dopiero bawić się z "procentami". Nie mogli być przecież pijani na tak ważny występ.
-Zayn, praca wzywa-krzyknęłam, a mój już chłopak wrócił do pokoju. Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł. Usiadłam na łóżku i sama zaczęłam rozmyślać. Podeszłam do barku i nalałam sobie whisky z lodem. Po jakimś czasie, niespodziewanie do pokoju wpadły Lex, El, Naomi i Dan.
-Ładnie to tak pić przed imprezą .?-zaśmiała się Danielle i wyjęła mi szklankę z trunkiem z rąk.
-Opowiadaj-usiadła obok mnie Elka, a pozostałe trzy przyjaciółki usiadły na podłodze bacznie mi się przyglądając.
-Co tu dużo mówić .? Jesteśmy razem.
-Aaaa-pisnęła Danielle.
-A co z panną fioletową >?-zaciekawił się Mi.
-Powiedział, że już dawno chciał ją rzucić, że ma plan, nie wiem o co mu chodzi, ale miejmy nadzieję, że dobrze myśli-zaśmiałam się.
-No to dziś opijamy nie tylko Nowy Rok-szturchnęła mnie El szeroko się do mnie uśmiechając.
-Od razu jedna rada kochanie, uważaj na ich "fanki"-złapała mnie za rękę Danielle.
-Tak, to jakaś massakra, jestem z Lou tak długo, a są takie, które non stop mnie hejtują-wytłumaczyła El.
-Trzeba znaleźć Hazzie dziewczyne, bo wszystkie "fanki" uważają, że Hazza i Lou to geje-odezwała się Lex, która akurat przeglądała tt na laptopie i pokazała nam kilka tweetów.
-Mam pomysł-uśmiechnęła się zadziornie Dan i zalogowała się na swoje konto. Po chwili zaczęła energicznie coś pisać i nam pokazała. "Drogie Directioners oraz inne te mniej oddane fanki: kolejny członek 1D zajęty. Zayn Malik ma zamiar zerwać ze swoją "dziewczyną" Perrie Edwards,ponieważ ich związek, to był tylko chwyt marketingowy. Jeszcze przed Nowym Rokiem nasz Malik zakochał się w pewnej dziewczynie. To Carly - nasza przyjaciółka, którą na pewno znacie. I co teraz, macie zamiar potraktować ją jak El .? czy zlitujecie się dlatego, że jest "nowa" .? co na to hejterzy, a co na  to fani Perrie .?"
-Dłuższej wiadomości się nie dało .?-zaśmiała się Naomi.
-Dajemy im pół godziny, będzie masa odpowiedzi, zobaczymy co ludzie o Tobie sądzą-uśmiechnęła się do mnie Dan. Przez ten czas postanowiłyśmy totalnie oddać się rozmowie. Nasza piątka doskonale się dogadywała, nie brakowało nam tematów. Po około tak 35 minutach Dan wzięła do ręki laptopa.
-284 odpowiedzi.
-przeczytaj kilka.-zarządziłam, a nasza przyjaciółka wzięła się za czytanie. "O jeny, ta Carly .? Przecież ona jest taka nadęta, ma kase i myśli, że wszystko jej wolno, za bardzo zapatrzona w siebie, jak na Zayn'a", "Zayn zerwał z Perrie .? Akurat, przecież to para idealna", "Nienawidzę tej Carly od dnia jej urodzin", "Odwal się od Malik'a !", "Potraktujemy ją jak El, bo jest taka jak El, leci tylko na jego kase, z resztą Ty Danielle też nie jesteś lepsza", "O, i co .? moze jeszcze te całe Lexie i Naomi będą chodzić z Hazzą i Niall'em .? Nie damy sobie ich zabrać !", "O mój Boże, to takie świtne ! Odkąd Zayn Cię poznał, wiedziałam ,że będziecie razem :)", "A ja tam gratuluję, uwielbiam Carly, jest śliczna i pasuje do Malik'a. Z resztą uwielbiam was wszystkie. Carly, Danielle, Eleanor, Lexie i Naomi. Jesteście piękne, zazdroszczę wam przyjaźni z chłopakami :)", "AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, nareszcie ! wiedziałam, kocham Cię Carly !", "Ja się cieszę, bo Carly jest spoko, a Perrie okropna", "TAK, nareszcie ! Dobrze, że zerwał z Pezz, bo ona ma fioletowe włosy, siara się z nią pokazać." "Jupi jej ! Szczęścia ! Kocham was wszystkie !".
-Widzisz .? Są hejterzy i są pozytywy-uśmiechnęła się do mnie El.
-Jeśli będzie więcej hejterów, przejdziemy przez to razem-dodała Lex.
-Dzięki wam wszystkim, uwielbiam was-uśmiechnęłam się do przyjaciółek i zrobiłiśmy zbiorowego misiaka. Dochodziła godzina 15, a o 22 mieliśmy dopiero iść na imprezę, żeby po prostu potem mieć więcej siły na zabawę z chłopakami. Dziewczyny wróciły do swoich pokoi, a ja wraz z Lex zaczęłyśmy grzebać w naszych ciuchach. W końcu po godzinach udręki udało nam się wybrać coś odpowiedniego. Najpierw poszłam się wykąpać i umyć włosy, w czasie, gdy je suszyłam w pokoju, moja przyjaciółka poszła wziąć prysznic. Koło 20 pomalowałam paznokcie, które nadzwyczajnie szybko wyschły. Umalowałam się i ułożyłam włosy. Dochodziła 21:30. Byłyśmy już całkiem gotowe. Chłopcy pewnie mają jakieś próby, a my jesteśmy gotowe na impreze, to tylko dwie godziny bez nich, przeżyjemy. Zebrałyśmy się i wynajętą limuzyną pojechałyśmy do klubu. Była to dość elegancka impreza, bez żadnych kolorowych świateł, w miłym, ogromnym lokalu, ale każdy tu normalnie tańczył i pił. Na razie zdecydowałyśmy się tylko na jednego drinka. Przez te dwie godziny tylko tańczyłyśmy. 23:59 - wszyscy wyszli za zewnątrz, by obejrzeć na telewinie chłopaków, któzy zaraz będą śpiewać. 10! ... złożyłam życzenia moim przyjaciółkom. 3 .. wyjęłam telefon i napisałam do Zayn'a - "Kocham Cię", błyskawicznie odpisał to samo. 1 ... HAPPY NEW YEAR ! Spojrzałyśmy na telewin - chłopcy właśnie weszli na scenę.
-Zanim zaczniemy chciałbym powiedzieć coś mojej dziewczynie - Perrie. Szczęśliwego Nowego Roku-krzyknął Zayn, a na telewinie zawidniała jej twarz z wielkim uśmiechem.-Słonko, zrywam z Tobą-dodał i znów pokazano Edwards, która była zszokowana, hahaha, nie sądziłam, że upokorzy ją przed całym światem !-A teraz serio, Carly szczęśliwego Nowego Roku, Kocham Cię !-krzyknął jeszcze, a kapela zaczęła grać, natomiast chłopcy zaczęli śpiewać. Little Things. Jak ja to kocham. Gdy tylko słyszę ten tytuł ciarki mnie przechodzą - zdecydowanie najlepsza ich piosenka. Jak zwykle zaśpiewali ją perfekcyjnie. Potem były jeszcze ze 3 utwory, a my wróciłyśmy do klubu. Po 20 minutach dołączyli do nas chłopacy.
-Byliście świetni-od razu odezwała się Naomi gratulując im występu.
-Ale to Zayn był dzisiaj gwiazdą, nareszcie zrobił to, co powinen-przytulił go Harry.
-O tak, Styles dobrze gada-wtrącił się Niall.
-Dobra, dobra, przestańcie gadać, mamy się bawić !-krzyknęła Danielle. Wszyscy zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy po kolejce. Chłopcy, jak to oni wypili jeszcze kilka drinków, my dziś też sobie nie żałowałyśmy. Tańczyliśmy wszyscy razem, gdy przyszedł czas na wolną muzykę. Nasze dwie pary, oraz ja i Zayn zostaliśmy i zaczęliśmy tańczyć przytulanego, natomiast Niall, Harry, Naomi i Lex zostali tam. Po chwili jednak Harry zaciągnął Lex do tańca. Umm, czy mi się wydaje, czy on on dłuższego czasu już do niej zarywa .? Najwidoczniej Naomi i Niall nie chcieli być gorsi, więc również ruszyli na parkiet tańcząc, a przy tym przytulając się "po przyjacielsku".
-No to wszystkiego najlepszego-odezwał się Zayn.
-A z jakiej to ..
-Urodziny.
-Ooo, jak pamiętałeś-wtuliłam się w niego. Stwierdziliśmy, że jeszcze nad ranem opijemy moje urodziny, a potem zrobimy bardziej cywilizowaną imprezę lub coś w tym stylu. Jednak nie wiedziałam jak postąpić. Charlie wysłał mi sms-a. Rodzice robią o 20 dla mnie przyjęcie i chcą, żebym tam była.
-Nie ma sprawy, trochę wytrzeźwiejemy i wrócimy do Londynu jeszcze dziś-odezwał się Styles patrząc na mój telefon.
-Pewny jesteś .?-zdziwiłam się.
-Tak, nic nas tu nie trzyma, chodziło tylko o tę noc-odpowiedział Liam. Więc postanowione. Koło 10 mamy mieć samolot, więc wszyscy wróciliśmy do hotelu, by się wyspać.



siema miśki ! i jak .? mam dla was 10 :) zaskoczeni .? Carls + Zayn, aww, kocham ich :) jeszcze raz wielkie sorry za Pezz, no, ale jak widzicie przynajmniej inna dziewczyna jest szczęśliwa :) wpadajcie też na bloga, którego założyłam z jedną bloggerką: http://passion-love-trouble-hope-lie-trust.blogspot.com/ komentujcie itp. itd. 11 może we wtorek, środę, a 12 13 i 14 są takie walentynkowe, więc od 14 zacznę dodawać :) kocham was, buziaki :) - Alex ; )

czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 9.

31 grudnia
Lex

Więc nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany Sylwester. Miejmy nadzieję, że to będzie ten najlepszy Sylwester. Planujemy iść na dużą, zamkniętą imprezę i zalać się w trupa. Szkoda tylko, że nie ma z nami Naomi. Wgl. to jakoś wczoraj wieczorem dziewczyna Malik'a podobno miała wylecieć, więc niby powinna nie długo tutaj u nas być. Jest 6 rano. Tak, tak, nigdy nie wstaję tak wcześnie, ale jakoś nie mogłam spać. Po prostu to ostatni dzień w tym, 2012 roku, więc chce go wykorzystać jak najlepiej. Zaczęłam myśleć, przypominać sobie ten cały rok, co się w nim wydarzyło. Co złego mnie spotkało, a co dobrego. Spotkanie One Direction to zdecydowanie ta dobra sprawa. Rzeczywiście na początku nie byłam co do nich przekonana, ale teraz jest inaczej. Naprawdę ich lubię. Więc koło 29 kwietnia piszemy matury, a 19 stycznia, czyli w sobotę ja, Carls i Naomi w naszej szkole mamy studniówkę. To jest i tak bez sensu, bo nie mamy z kim iść. Jacyś idioci nas zapraszali i tak dalej, ale wiadomo, nie pójdziemy z byle kim. W naszej szkole nie ma chyba żadnego normalnego chłopaka. To jest naprawdę przykre.
-Lex .?-usłyszałam głos mojej przyjaciółki i przewróciłam się robiąc fikołka na łóżku. Moja przyjaciółka nadal leżała pod kołdrą.-Też myślisz o studniówce .?-zapytała.
-Jak ty mnie dobrze znasz-zaśmiałam sie.
-Z kim chcesz iść .?-ponownie zadała pytanie.
-Nie znam nikogo konkretnego.
-Bo wiesz .. ja myślałam .. ze może .. chłopacy by mieli ochotę .? no wiesz .. Niall, Harry i Zayn-zaczęła mówić powoli.
-Żartujesz .? W życiu się nie zgodzą. Poza tym wszyscy by oszaleli.-odpowiedziałam jej stanowczo.
-Puk, puk, puk-do pokoju weszli Niall i Harry.
-Nasze parki są na śniadaniu, a Zayn pojechał po dziewczynę-odezwał się Styles siadając obok mnie na łóżku.
-Emmm, chłopaki, Carly ma taki pomysł. Co wy na to, żebyście wybrali się z nami na naszą studniówkę >?-zapytałam ich zupełnie pewnym głosem.
-Jeśli będę mógł iść jako Twoja osoba towarzysząca, to chętnie-uśmiechnął się loczek.
-Ale serio .?-ucieszyła się moja przyjaciółka.
-Mi pasuje-odpowiedział blondynek.
-Chcieliśmy jeszcze namówić Zayn'a, ale ta jego dziewczyna ..
-Nią się nie przejmuj-wszedł mi w słowo Horan hytrze się uśmiechając. Oho, co oni znowu odpierdalają .?
-NIESPODZIANKA !-do naszego pokoju wpadła .. NAOMI !?
-Co Ty tu robisz .?-uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam przyjaciółkę.
-Nudziło mi się samej.
-Naomi, wszystko juz w porządku .?-podszedł Niall, żeby się z nią przywitać.
-Poza jednym. Edwards leciała ze mną lednym samolotem, jeśli zobaczycie jej włosy to .. no .. to jest jakaś porażka !-zaczęła się śmiać. Kurwa, już się domyślam, że jak ona zrobiła coś z włosami, to musi być źle. Siedzieliśmy w piątkę jakiś czas i dużo, dużo rozmawialiśmy. Po jakimś czasie do naszego pokoju zawitał Malik, oraz jego dziewczyna.
-AHAHAHAHHAHAHAHAHAHHA-zaczęła na głos śmiać się Carly z Niall'em. Ja i Harry próbowaliśmy powstrzymać śmiech, ale nam również się to nie udało. Dziewczyna miała na głowie fioletowe włosy !
-Słonko, farby Ci się pomyliły .?-zapytałam sarkastycznie patrząc na jej głowę.
-Ehh, daruj sobie, nic nie znaczysz-wywróciła tylko oczami i wyszła.
-Zaraz przyjdę-powiedział Malik "wyrzucając" swoją "dziewczynę" z pokoju i zamknął drzwi.
-Jest sprawa.-powiedział Harry.
-Eeee, wybaczcie, ale mozecie zostawić nas samych .?-poprosiła Carly. Najwyraźniej chciała sama porozmawiać z Malik'iem. Nie dziwne. Ich łączyło coś, coć szczególnego. Nie byli tylko najlepszymi przyjaciółmi. W czwórkę opuściliśmy pokój i udaliśmy się do baru. Zaczęliśmy opowiadać wszystko Naomi. Widać było, że jest nieźle podjarana tym, że Niall pójdzie z nią na studniówkę jako jej "osoba towarzysząca". Wzięliśmyy ich, bo z kim lepiej spędzimy tam czas, jak nie z najlepszymi przyjaciółmi .?





cześć misiaki :) rozdział krótki, bo krótki, bo 10 jest z perspektywy Carly i tam ogólnie ona, Zayn, Perrie, to wszystko się wyjaśni, no nie. fanów Perrie strasznie przepraszam, ale ja za nią szczerze nie przepadam i w tym opowiadaniu ona zostanie porzucona przez Malik'a, więc przepraszam was, heh :) więc co by tu jeszcze ,.? komentujcie, no nie ;p no i wpadajcie na bloga www.chachi-loves-1d.blogspot.com pojawił się prolog :) kocham was miśki :) - Alex ; )

+ http://passion-love-trouble-hope-lie-trust.blogspot.com/ założyłam tego bloga z jedną z bloggerek, błagam was wpadajcie i komentujcie, bohaterowie już są :)

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 8.

24 grudnia
Naomi


Ehh i już Wigilia. Jak ten czas szybko leci. Jeszcze tydzień i zaczynamy kolejny rok. Miejmy nadzieję, że ten następny będzie o wiele lepszy. Co do Charlie'go to powoli zaczynam dochodzić do siebie, ale to jest naprawdę powoli. Do tej pory nie mogę zrozumieć dlaczego mnie zdradzał. Naprawdę mnie nie kochał .? Byłam dla niego nudna .? Za młoda .? Te pytania ciągle mnie nurtują, ale nie potrafię na nie odpowiedzieć. Od tamtej pory nie widuje się z nim, nie rozmawiam, nie piszę, kompletnie nic. Dla niego liczy się teraz tylko praca i ta cała Lucy. Muszę przyznać, że jest całkiem ładna i chyba w jego wieku. Nie dziwię się, że to ją wybrał. Z resztą w czerwcu ma przyjść na świat ich dziecko. Może to i dobrze, że zostawił mnie dla niej. Wobec niej zachował się jak prawdziwy romantyk, facet, który wie, czego chce, który umie postawić na swoim. Wobec mnie zachował się jak dupek. Inaczej tego określić nie mogę. Minęło 9 dni, odkąd moi przyjaciele i przyjaciółki są w Nowym Yorku. Pewnie dobrze się tam bawią beze mnie. Z drugiej strony jednak zaczynam żałować, że nie pojechałam z nimi. Tutaj nie mam kompletnie co robić. Dziś Wigilia, kolacja z rodziną, prezenty i takie tam. Ale jutro .? Oni wracają dopiero po Nowym Roku co ja będę bez nich robić .? To bez sensu, nasze miasto naprawdę czasem jest strasznie nudne. A może to ja jestem nudna .? Prócz Lex i Carly, moich najlepszych przyjaciółek mam Dan i El oraz chłopaków z 1D. Niestety cała dziewiątka jest daleko stąd, a ja nie mam z kim spędzić czasu. Ludzie z mojej szkoły to sami idioci, dlatego zawsze trzymałyśmy się we trójkę. Więc co ja mam robić bez nich .? Nie mam więcej przyjaciół. Były chłopak ma mnie w dupie, a z rodziną nie wysiedzę jeszcze ponad tydzień. Postanowione - na Sylwestra jadę do nich. Muszę, po prostu muszę.

30 grudnia

Ehh, ten budzik mnie naprawdę denerwuje,usnęłam tylko na chwilkę, przecież jest .. 22 ! O kurwa ! Za godzinę mam samolot do Stanów ! Szybko zwlekłam się z łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Krzyknęłam, by mama zrobiła mi coś do zjedzenia. Przygotowałam walizkę i szybko się ubrałam. Zbiegłam do kuchni i wepchnęłam do buzi jednego naleśnika gryząc go w drodze na górę. Połknęłam go błyskawicznie i umyłam zęby. Dochodziła 22:40. Szybko zabrałam walizkę i wsiadłam do samochodu.
-Szybciej tato !-darłam się na niego. Po 15 minutach dojechaliśmy. Jak jakaś wariatka wbiegłam na lotnisko. Pasażerowie lotu do Nowego Yorku mają pięć minut na stawienie się w samolocie. Szybko pobiegłam na odprawę, która trwała dosłownie trzy minuty i wbiegłam do samolotu. Zajęłam wyznaczone miejsce. Hmm, ktoś będzie siedział obok mnie, no trudno. W głośnikach rozbrzmiał głos stewardessy. Lot zostanie opóźniony o dziesięć minut. Ehh, świetnie kurwa, to po co ja tak biegłam .? Mogłam się na chwilę uspokoić. Wyciągnęłam moje beats'y i podłączyłam je do iPhone'a. Rozbrzmiewały pierwsze dźwięki Little Things. Zdecydowanie to moja najulubieńsza piosenka moich przyjaciół. Oni mają takie wspaniałe głosy, a przy tej piosence idzie się po prostu popłakać. Odpłynęłam. Po chwili jednak obudziłam się, bo usłyszałam, że samolot rusza.
-Cześć Naomi-przywitała się ze mną .. Perrie .?
-Cześć .?-zdziwiłam się.
-Też lecisz do chłopaków .?-uśmiechnęła się do mnie.
-Tak-patrzyłam na nią nadal z niedowierzaniem.
-To lecimy razem-nie przestwała się uśmiechać.
-Wybacz, że pytam, ale co stało się z twoimi włosami .?-zapytałam zdziwiona patrząc na dziewczynę. Jej blond włosy dziś przemieniły się w fioletowy koszmar.
-Postanowiłam je przemalować, ten blond mi się już znudził. Poza tym muszę się jakoś wyróżniać-odpowiedziała. Cóż zapowiadają się ciekawe godziny lotu. Nie sądziłam, że będę kiedyś zmuszona siedzieć obok dziewczyny, której szczerze nienawidzę. Podczas naszej podróży dziewczyna ciągle nadawała do mnie. Gadała non stop o Zayn'ie. Jaki to on jest świetny, jak ją kocha, jacy to są szczęśliwi. Rzygać się po prostu chce. Już miałam napisać Carls i Lex o tym koszmarze, ale zapomniałam, że to przecież ma być dla nich niespodzianka. Co do wcześniejszych dni, jakoś zleciały. We Wigilię oraz pierwszy i drugi dzień świąt spędzałam z rodziną. 28 i 29 spędzałam czas z ludźmi ze szkoły, tymi takimi trochę rozgarniętymi. Tak źle nie było, ale cieszę się, że w końcu zobaczę moje przyjaciółki.



ej dobra cześć. mam dla was ósemeczkę. jest krótka i bez sensu, ale musiałam ją dodać, by wszystko wyjaśnić itp. itd. no, ale jednak możecie komentować, prawda .? dodaje, bo muszę akurat dziś, ale nie ma komentarzy. błagam was kochani KOMENTUJCIE. wiem, że was jest tu sporo, a jak już czytacie, to wyraźcie opinie, to nie trudne ;p więc .. wybaczcie, że rozdział taki do dupy .. może dodam 9 w czwartek i .. do zobaczenia :) - Alex ; )

EDIT:
http://chachi-loves-1d.blogspot.com/ - ten oto mój nowy blog z którym ruszam za jakiś czas. potrzebuje osoby, która będzie go prowadziła razem ze mną. potrzebuje osoby, która wcieli się w chociaż jedną z bohaterek, które są już tam i będzie razem ze mną pisała opowiadanie na blogu. ktoś chętny ,.? pisać, TO WAŻNE.

niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 7.

23 grudnia 2012
Carly

Minął już tydzień, odkąd jesteśmy w Nowym Yorku. Po prostu kocham to miasto, jest zajebiście. Jedyny minus jest taki, że Naomi z nami nie ma. Dzwonię do niej codzennie, ale nie odbiera. Ogólnie miło spędzamy czas. Czasem chodzimy z chłopakami na próby, a czasem tylko we czwórkę na zakupy, czy po prostu pozwiedzać miasto. Nowy York jest cudowny. Szczególnie, gdy jest zima, jest tu wspaniała atmosfera świąteczna, można poczuć te święta. Jest po prostu świetnie. Miło, że chłopacy zabrali nas ze sobą. Kto by pomyślał, że tak szybko się zaprzyjaźnimy. Uwielbiam ich po prostu. Za wszystko, za to, jacy są. Liam to nasz taki tatuś, Louis to żartowniś, Niall to słodziak, Harry to typowy idiota, a Zayn .. to po prostu Zayn. Bardzo zaprzyjaźniłyśmy się też z El i Dan. To cudowne dziewczyny, mają masę pozytywnej energii i bardzo pasują do swoich chłopaków. Jutro już przypada Wigilia i urodziny Louis'a. Postanowiliśmy spędzić ten dzień tak jakby pół, na pół. W południe idziemy do restauracji, na taki Wigilijny obiad, a wieczorem do klubu, żeby opić urodziny Lou. Nie wierzę po prostu, że ten chłopak kończy już 21 lat ! Przecież on zachowuje się jak siedmio latek ! Mimo tego wszyscy uwielbiamy tego siedmiolatka. Lubimy go za to, że nie wstydzi się być sobą, tym słodkim dzieciakiem, który nadal w nim drzemie. Jest bardzo odważny i to się u niego ceni. Zauważyłam też i bardzo mnie to cieszy, że Lex zaczęła akceptować chłopaków. Zupełnie zmieniła o nich zdanie. Stali się dla niej po prostu przyjaciółmi, tak jak dla mnie. Nie uważa ich już jako pedałków w rurkach, tylko za przyjaciół tych utalentowanych i śmiesznych przyjaciół. Na całe szczęście się do nich przekonała. Da się też zauważyć, że najwięcej łączy ją chyba z Harry'm. Ogólnie razem dużo rozmawiają. Miłe. Kolejna rzecz, jaka mnie dziwi to to, że nie ma tu dziewczyny Malik'a. Hello, wyjechał na trzy tygodnie z czterema przyjaciółkami i spotka miliony fanek, a jego dziewczyna z nim nie pojechała .? Widać jak go kocha i się o niego troszczy, po prostu pozazdrościć takiej suki.
-Aaaaaa!-usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki, więc szybko podniosłam się z łóżka i poszłam do naszej łazienki.
-Co się drzesz .?-zdziwiłam się.
-Carly, przytyłam do cholery!-powiedziała zakłopotana.
-Ile .?
-Prawie kilo.
-Lexi, ogarnij się-poklepałam przyjaciółkę po plecach i wróciłam do pokoju. Zapowiadał się miły dzień. Chłopcy dziś nic nie robią. Dan i Li gdzieś wychodzą, El i Lou również, a Niall i Harry chcą pokazać Lex miasto. Ja zdecydowałam się spędzić dzień z Malik'iem. Podeszłam do wielkiego okna i wpatrywałam się w miasto. Mieliśmy pokój aż na 17 piętrze, więc wszystko było widoczne. Przygotowania do świąt wciąż trwały. My mieliśmy już wszystko gotowe. Prezenty kupione, dzień zaplanowany. 5 dni temu już wysłałam kartki świąteczne rodzicom, Naomi oraz innym znajomym, żeby dotarły na czas, w co jednak wątpie. Wyciągnęłam z walizki jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się ubrać. Lex natomiast stała przed lustrem w pokoju i patrzyła na swój brzuch wciagając go co chwilę, a następnie wypuszczając. Idiotka. Przecież jest o wiele chudsza ode mnie, czym ona się przejmuje .? Tak, okej, jest modelką, ale jak przytyje nawet nie kilo, to chyba nie koniec świata .? Przewrażliwiona jest i tyle. Gdy już byłam gotowa poprawiłam jeszcze moje włosy, oraz zrobiłam lekki makijaż. Całkowicie już ogarnięta wyszłam z łazienki.
-Carls, chodź, dzwonię do Naomi-powiedziała przyjaciółka, która trzymała na kolanach laptopa i miała włączonego Skype'a. Usiadłam obok niej, a po chwili na ekranie ukazała się nam nasza blondyna.
-Żyjesz .?-zadałam jak zwykle głupie pytanie.
-Żyję-odpowiedziała tylko.
-Wszystko w porządku .?-zapytała jej Lex.
-Tak, tak, jest lepiej, powoli zaczynam dochodzić do siebie-uśmiechnęła się do nas.
-No to wsiadaj w samolot do USA-powiedziałam.
-Nie .. spędzę te święta z rodziną, wybaczcie, muszę sobie jeszcze wszystko poukładać.
-Dobra, my musimy spadać, to trzymaj się pa.
-Pa.
-Dlaczego tak szybko się rozłączyłaś .?-zdziwiłam się patrząc na Lex.
-Coś nie tak. Coś się musiało stać innego. Dlaczego niby nagle nie chce z nami spędzać czasu .?-pytała. Rzeczywiście, brzmiało to dość dziwnie. Dochodziła 14, więc musiałam się już zbierać na 'spotkanie' z Malik'iem. Założyłam buty oraz płaszcz, czapkę, rękawiczki i szalik i pożegnałam się z Lex. Zjechałam windą na dół i usiadłam sobie wygodnie w hall'u czekając na Malik'a.
-Cześć-usłyszałam ten charakterystyczny głos i od razu się odwróciłam.
-Zayn-ucieszyłam się na widok przyjaciela i przytuliliśmy się. Mimo tego, że widujemy się codziennie zawsze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy go widzę. Oczywiście spotkaliśmy po drodze mnóstwo fanek, co mnie nie dziwi i już się do tego przyzwyczaiłam. Spacerowaliśmy jakiś czas, aż w końcu dotarliśmy do Central Parku. Chodziliśmy tam chwilę przy tym dużo rozmawiając. Zauważyłam, że jest tam naprawdę duże, piękne, ośnieżone drzewo. Miało grube gałęzie, więc można było na nim usiąść.
-CHodź-pociagnęłam chłopaka za rękę i podbiegliśmy do drzewa. Malik widząc, że próbuję się wspiąć na drzewo zaczął się ze mnie śmiać, ale po chwili oboje już na nim siedzieliśmy. Zayn wyjął z kieszeni zapalniczkę i ostrym kantem wyrył na drzewie napis "Carly+Zayn"
-Przyjaciele na zawsze-uśmiechnął się do mnie. Bardzo lubiłam z nim spędzać czas. Zdecydowanie najbardziej lubiłam go z całego 1D. Coś mnie do niego ciągnęło, był inny niż wszyscy, taki zabawny, miły, z którym można było porozmawiać o wszystkim. Patrzyliśmy chwilę na siebie z uśmiechem. Chłopak powoli zaczął się przysuwać. Nie wiem dlaczego, ale ciągnęło mnie do niego. Również przysunęłam się trochę, aż w końcu nasze usta złączyły się w idealnym pocałunku.
-Przepraszam-szepnął odsuwając się ode mnie.
-Nie szkodzi, to tylko taki przyjacielski pocałunek-próbowałam rozluźnić atmosferę.
-Tak, ale ja ..-zaczął.
-Masz dziewczyne, wiem, to zostanie między nami-uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę, przepraszam.
-Po co to zrobiłeś .?
-Chciałem zobaczyć, czy smakujesz tak słodko, jak wyglądasz-zaśmiał się.
-Oj, wal się-zaczęłam śmiać się razem z nim.
-Naprawdę Cię lubię Carls.
-I nawzajem.
-Hah, co za ulga.
-Emm, opowiadaj lepiej, co u Perrie .? Dlaczego jej z nami nie ma .?
-Mają coś ważnego jeszcze do zrobienia i obiecała rodzinie, ze spędzi z nimi święta, poza tym możliwe, że przyjedzie na Sylwestra-odpowiedział.
-Oh, to fajnie-stwierdziłam sztucznie się przy tym uśmiechając, ale jednak szybko zmieniłam wyraz twarzy. Wiem, że on już dobrze mnie zna i wypytywałby mnie o co chodzi.
-Ta .. no, a czy moja droga przyjaciółka nie ma nikogo na oku .?-zaśmiał się.
-Nie-skałamałam.
-Kłamiesz.
-Skąd wiesz .?
-Widzę to w Twoich oczach.
-Serio .? jak .?
-Po prostu często w nie patrze-nie przestawaliśmy patrzeć sobie w oczy. On ma takie piękne, czekoladowe tęczówki .. kurwa, za bardzo się rozmarzyłam.
-Kto to jest .?-zapytał.
-Taki jeden, nie znasz-skłamałam licząc na to, że tym razem uwierzy.
-mam nadzieję, że kiedyś poznam-puścił mi oczko.
-Mogę Cię o coś zapytać .?-zaczął niepewnie.
-Mhm.
-Co sądzisz o naszym pocałunku .?
-Słonko, hello, mieliśmy o tym zapomnieć-zaśmiałam się.
-Tak, ale chciałbym wiedzieć, tak po prostu-wytłumaczył się.
-Po co .?
-Mi się podobało.-odpowiedział pierwszy, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
-Kto lepiej całuje, ja czy Perrie .?-zaciekawiłam się.
-Perrie-skłamał. Widziałam to w jego oczach. Oh, wow. Na serio .?
-Miły jesteś-odezwałam się po chwili, ale nadal nie docierało do mnie to, że twierdzi iż całuje lepiej od jego dziewczyny. Co tu się kurwa dzieje .?
-Jestem wierny-wyjaśnił. Widzę kurwa jaki wierny, z przyjaciółką biega po drzewach i się całuje, chociaż ona pewnie nie lepsza.
-Nie wątpie.-uśmiechnęłam się do niego szczerze.
-Wątpisz.
-Skąd wiesz .?
-Widać to w Twoich oczach.
-Ugh, możemy zmienić temat .!?
-To może już wrócimy .?-zaproponował. Rzeczywiście było już dość ciemno i dochodziła 20. Hmm, całkiem szybko czas zleciał. Lubię rozmawiać z Zayn'em, ale jednak czasem, gdy rozmawiamy na bardziej osobiste tematy, po prostu się łamie. On mnie już dobrze zna, wie kiedy kłamie, wie, kiedy coś jest nie tak. Dlatego czasem ciężko mi z nim rozmawiać. Droga do hotelu zajęła nam dobre pół godziny. Szliśmy wolno przy tym rozmawiając. Mimo, że było ciemno nie bałam się, że jakiś psychopata na nas napadnie. Z moim przyjacielem czułam się bezpiecznie. Gdy dotarliśmy pożegnałam się z Zayn'em. Ja skierowałam się windą na górę, a on do salonu gier, bo zapewne tam byli chłopacy.
-No cześć, dłużej się nie dało .?-odezwała się Lex, gdy tylko otworzyłam drzwi od pokoju.
-A ty jak spędziłaś dzień .?-zapytałam.
-Z chłopakami, byliśmy na kręglach-odpowiedziała-A co z Tobą .?-zaciekawiła się.
-A, chodziliśmy tu i tam.-odpowiedziałam tylko i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i owinięta samym ręcznikiem wróciłam do pokoju po ubrania, które założyłam na siebie w łazience.
-Pocałował Cię-walnęła stojąc przede mną i patrząc na mnie z uśmiechem.
-Ehh tak, ale to nic takiego. Obiecalismy sobie, że to zostanie między nami, jesteśmy tylko przyjaciółmi, z resztą on ma dziewczynę-wytłumaczyłam.
-Nie czujesz nic do niego .?-zdziwiła się.
-Nie-skłamałam. Na całe szczęście Lex nie wyczuła, że kłamie. Owszem, potrafiła to zrobić, ale może ją to tak nie interesowało. Odwróciłam wzrok, więc nie widziała mojego wyrazu twarzy. Czy czuję coś do Malik'a .? Hmm, ciężko stwierdzić. Sądzi, że całuje lepiej niż jego dziewczyna. Nie powiedział tego, ale o tym myślał. Zastanawiam się dlaczego oni jeszcze są ze sobą. Ta dziewczyna ma go w dupie, spotykają się tylko, kiedy ona czegoś chce. Wpadnie tu na Sylwestra .? Pewnie skończyła jej się kasa, lub chce, żeby paparazzi porobili im zdjęcia lub bierze go po prostu na litość. Nie jestem przekonana do tej dziewczyny i mam nadzieję, że mój przyjaciel w końcu porządnie o tym pomyśli.




tamtaratamm ! no to mam dla was siódemeczkę już ! podoba się >? mi szczerze tak. co sądzicie o zachowaniu Zayn'a .? o tym całym pocałunku .? czy on i Perrie powinni być jeszcze razem .? czy Carls zakochała się w Malik'u .? odpowiedzi na te pytania znajdziecie na pewno w rozdziale z perspektywy Carls, tymczasem błagam was  po prostu o komentarze, inaczej bd. zmuszona zawiesić bloga, bo jest was tutaj naprawdę mało, przez co mi strasznie smutno. Komentujcie misiaki !!! Kocham was + chce do walentynek dodać rozdziały do 11, ponieważ 12, 13 i 14 bd. o Walentynkach wam zdradzę, ale jeśli nie będziecie komentować, to mój plan się nie powiedzie :( - Alex ; )