środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 19.

1 czerwca
Carly

Od wczoraj Lexi i Harry zniknęli. Oboje. Nie mogliśmy ich nigdzie znaleźć. Paul dzwonił już nawet a policje, do detektywów, wszędzie. Nigdzie ich nie ma, jakby ich po prostu wrzucono do morza. Martwię się. Nie odbierają telefonów. Nic. Siedziałam na balkonie z telefonem w ręku i papierosem. Myślałam. Dużo myślałam. Myślałam o tym wszystkim, o tym co się wydarzyło, o świecie, o życiu, o sobie. Zdałam sobie sprawę, że mam cholerne szczęście. Zdałam sobie też sprawę, że życie Lex jest trudne. Nawet bardzo. Poczułam zapach tych charakterystycznych perfum, a po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie w talii i całuje w policzek od tyłu.
-Zayn-uśmiechnęłam się mimowolnie o odwróciłam do chłopaka, a następnie pocałowałam go czule.
-Paul jest po prostu zdruzgotany tym, że nie ma Hazzy-odezwał się mój chłopak, a po chwili do pokoju, a potem na balkon wpadł Paul, a za nim nasi przyjaciele.
-I weź tu kurwa człowieku miej jakąś styczność z kobietą, to Cię odciągnie od wszystkiego i zabije !-krzyczał. Widać było, że jest po prostu przewrażliwiony, przejęty. Bał się, że coś się stanie Harry'emu. Był przecież dla niego jak wujek.
-Paul, nie martw się, on się znajdzie-próbowała go pocieszyć Danielle.
-Idę coś zdziałać, gdyby się odezwali dajcie znać-powiedział i opuścił nasz pokój.
-W porządku .?-spojrzałam na wszystkich. Dan, Li, Lou i El wyszli, by też poszukać naszej zaginionej parki, a my w czwórkę staliśmy w bezruchu.
-Naomi, w porządku .?-zapytałam moją przyjaciółkę, ponieważ widziałam po oczach, że coś jest nie tak.
-Moi rodzice się rozstali-powiedziała i wtuliła się w Niall'a. Zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Kolejne nieszczęście.
-Przykro mi kochanie-przytuliłam ją również.-Co się stało ?
-Mama dowiedziała się, że ojciec od 7 lat chodził na dziwki-odpowiedziała.
-Wow-usłyszałam Niall'a i Zayn'a.
-Skąd wiesz .?-znów spojrzałam na nią.
-Miał jakiś pierdolony karnet 10-letni podbity już na 7 lat-rozpłakała się.-Wyrzuciła go z domu, przepierdolił cała kasę-dodała i upadła na ziemię ciągle płacząc.
-Nie tak wyobrażaliśmy sobie wasz przyjazd-spojrzał na mnie Niall.
-Wszystko się pierdoli-stwierdziłam.
-Nie wszystko-usłyszałam i poczułam silne ręce Zayn'a na moich biodrach.
-Tak, nie zupełnie wszystko-uśmiechnęłam się do niego, a następnie mocno wtuliłam w jego tors. Usłyszałam nagle dźwięk mojego iPhone'a i wyrwałam się z uścisku Zayn'a.
-LEXI !-krzyknęłam, a przyjaciele zwrócili wzrok na mnie. Odebrałam szybko.
-O ..
-Zanim cokolwiek powiesz słuchaj mnie Carly. Proszę. Nie mów nikomu, że ze mną gadasz. NIKOMU. Wczoraj z Harry'm upiliśmy się i poszliśmy do łóżka. Nie wiedzieć czemu jestem w Hiszpanii, zaraz mam samolot do Londynu, biorę rzeczy i na zawsze znikam z waszego życia. Z życia Harry'ego, twojego, Naomi i innych. Nie mogę już tak dłużej. Nie mogę być z Harry'm. Nie mogę przyjaźnić się z wami. Utrzymując  z wami kontakt będę zmuszona na spotkania z Harry'm, a tego nie chce. Wybacz, że kończę całe to życie w ten sposób, ale nie chce wracać do LA, nie chce ryzykować. Widziałam, że Harry dziś rano złapał lot do LA. Nie widział mnie. Możliwe, że nawet nie pamięta tej nocy. Sama ledwo kontaktuje. Jeśli chcesz ze mną porozmawiać wróć dziś do Londynu. Tylko Ty i Naomi. Jeśli wrócisz z chłopakami, nie odezwę się. Będę wręcz wściekła, zawiedziesz mnie. Proszę, uszanuj moją decyzję i jeśli chcesz pogadać, czas masz tylko dzisiaj. Żegnaj Carly, lub do zobaczenia dziś.
-Lex .. Lexi ? Lex, zaczekaj !
Rozłączyłam się i opadłam na ziemię. Skuliłam się i schowałam głowę w kolanach. Zaczęłam płakać.
-Carls, skarbie, co jest .?-Zayn przytulił mnie mocno.
-Nie mogę powiedzieć, po prostu .. po prostu Harry powinien dzisiaj być w LA-odpowiedziałam nie chcąc zdradzić za wiele.
-A Lexi ?-zapytał Niall.
-Ja i Naomi wracamy do Londynu najbliższym samolotem dzisiaj.
-Ale Carly, dlaczego .?-zdziwił się Zayn.
-Nie pytaj, proszę .. gdy już wrócicie z trasy opowiem Ci wszystko. Obiecaj, że nie będziesz pytał o nic, o Lexi-spojrzałam mu w oczy.
-Obiecuję-odezwał sie po długiej chwili milczenia. Uśmiechnęłam się do niego i ten ostatni raz namiętnie się pocałowaliśmy.
-Idźcie do Paul'a, jedźcie na próbę, cokolwiek. Nikt nie może wiedzieć na razie, że wyjeżdżamy-powiedziała. Pocałowałyśmy się na pożegnanie z nimi, a oni wyszli.
-Co jest .?-zapytała mnie Naomi.
-W skrócie .. Lexi nie chce być z Hazzą, nie chce się z nami przyjaźnić, wyjeżdża, nie wiem gdzie i jeśli chcemy z nią pogadać, musimy dziś wrócić do Londynu-wyjaśniłam. Od razu zaczęłyśmy się pakować.  Sprawdziłam samolot. Do UK miałyśmy za pół godziny. Idealnie. Wyszłyśmy niemalże niezauważalnie z hotelu i pojechałyśmy taksówką na lotnisko. Wsiadłyśmy do samolotu w samą porę.
-Dlaczego ona nam to robi ?-Naomi w końcu się odezwała.-Dlaczego już nie chce być naszą przyjaciółką ?
-Mi .. musimy zrozumieć, że skoro dla niej tak będzie lepiej .. to po prostu musi to zrobić. Musimy uszanować jej decyzję-uśmiechnęłam się do niej.
-Czyli .. znudziłyśmy jej się ?-zapytała.
-Hej, nawet tak nie mów. Mimo wszystko, pamiętaj, że ona nas kocha i o nas nie zapomni.
[...]
-Wybaczcie dziewczyny, wyszła z domu jakieś 2 godziny temu-drzwi otworzyła nam mama Lex.
-Ale dlaczego ?-byłam zawiedziona.
-Nawet nam nie zdradziła dlaczego i gdzie jedzie-odpowiedziała smutno pani Smith.
-Niech się pani trzyma-uśmiechnęłam się ciepło do kobiety i z Naomi poszłyśmy do mnie. Co nam pozostało ? Przesiedzieć ostatni miesiąc szkoły i pół wakacji w samotności, czekając na chłopaków. Lex odeszła, oni wracają za dwa miesiące. A my ? Jesteśmy jak na razie same i kompletnie przybite. Siedziałyśmy u mnie w salonie. W ciszy. Dość dziwnej ciszy. Poczułam wibracje telefonu i wyjęłam go z kieszeni. "Zayn chce wracać. Liam." Pomyślałam sobie, że to głupota. Dopiero co ich opuściłyśmy. Zostały tylko dwa miesiące trasy, muszą przecież wytrzymać. Jeśli ktoś by się dowiedział, że Zayn ze względu na mnie rezygnuje z koncertów to cały świat by mnie znienawidził. Nie chce tego. Nie chce też, by mój chłopak zawiódł swoich fanów. Ludzie możliwe, że od miesięcy czekają na ich koncert w swoim kraju. Nie mogą opuścić żadnego miejsca, muszą dać wszystkie zaplanowane koncerty, a ja nie zgodzę się na ich wcześniejszy powrót. Byłam zła na niego. Nie jestem jego całym światem, on musi o tym pamiętać.
-Nie rób tego-powiedziałam stanowczo wybierając jego numer.
-Żartujesz ? Carly. Potrzebuję Ciebie, a Ty potrzebujesz mnie.
-Zayn, mam Naomi, Charli'ego, rodzinę. Dam sobie radę.
-Ale nie masz Lex. Wiem ile ona dla was znaczyła.
-Będzie nam gorzej, będzie ciężko od teraz, ale dzięki wsparciu damy sobie radę.
-Chce być dla Ciebie tym wsparciem.
-A ja chce, byś pamiętał, że to nie ja jestem Twoim życiem. Robisz karierę, o której zawsze marzyłeś, nie pozwolę Ci jej zniszczyć tylko dlatego, że ja jestem w dołku.
-Chce być przy Tobie.
-Myślisz, że ja tego nie chce ? Za dwa miesiące się spotkamy, obiecuje, ale póki co pamiętaj o swojej pracy. To zabawa, marzenie, to coś co kochasz. Nie zapominaj.
-Zawsze potrafisz pomóc.
-Chce, byś nie popełniał błędu. Idź, śpiewaj, skacz, baw się. Ja poczekam. Pamiętaj, nie jestem najważniejsza, masz swoje życie. Czasem możemy od siebie odpocząć.
-Harry wrócił.
-Kiedy ?
-Parę godzin temu.
-Jak on się czuje ?
-Pyta o Lexi.
-...
-Powiedzieliśmy mu, że wyjechała, bo jej babcia mocno zachorowała.
-Powiedzieliście gdzie ?
-Powiedzieliśmy, że nie wiemy.
-Tym lepiej.
-Gdzie ona jest ?
-Nawet jej mama tego nie wie. Tego się właśnie obawiam.
-Będzie dobrze.
-Nawet tak nie mów. Ona już nie wróci, wiem to.
-Przykro mi.
-To my musiałyśmy zrobić coś źle. To ja musiałam popełnić jakiś błąd. Nie odeszłaby od nas tak z dnia na dzień.
-Carls, to nie Twoja wina, daj spokój.
-Ta .. muszę kończyć, do zobaczenia.
-Kocham Cię, trzymaj się, pa.
-W porządku ?-zapytała Naomi. Mój nastrój był zmieszany. Byłam smutna, że nie ma ze mną Zayn'a, byłam zawiedziona, że nie ma ze mną Lexi i byłam wściekła, że to pewnie przeze mnie wyjechała. Do dupy.
-Carly ?-usłyszałam tak dobrze znajomy mi głos Charlie'go.
-Charlie !-uśmiechnęłam się i przytuliłam do brata.
-Dlaczego Lexi wyjechała ?-zapytał.
-Sama nie wiem-posmutniałam.
-Zaraz, skąd wiesz ?-zaciekawiła się Naomi.
-Dziś rano dzwoniła do biura, odeszła z pracy-wyjaśnił.
-Niemożliwe !-krzyknęła Mi.-Kochała tą pracę, kochała być modelką, dlaczego to rzuciła !?
-Skoro wyjechała, to zgaduje, że znajdzie inną pracę-zaśmiał się mój brat.
-Nawet nie wiemy dlaczego ..-przygryzłam dolną wargę, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.-Była dla nas jak siostra.
-Ćśśs.-Charlie objął jednym ramieniem mnie, a drugim Naomi. Obie wtuliłyśmy się w niego.-Moje dziewczynki. Dacie radę. Znaczyła wiele, nie tylko dla was. Dla mnie, dla rodziców, dla Harry'ego. To był jej wybór. Nie ważne gdzie teraz jest i co robi. Ważne, że nadal o was myśli. Ważne, że wciąż was kocha. Ważne, że nigdy o was nie zapomni. Jestem tego pewien.
-Skąd ta pewność ?-zapytała.
-Starsi bracia wiedzą wszystko-poczułam, że się uśmiecha.
-Miejmy nadzieję, że masz rację-uśmiechnęła się Mi i otarła łzy.

*2 miesiące później*
2 sierpnia 2013

Jakoś przeżyłyśmy te dwa miesiące. Chłopcy już dziś wracają i bardzo się z tego cieszę. Od dwóch miesięcy Lexi się nie odzywa. Nadal nikt nie wie gdzie jest, co robi, czy żyje. Jest nam ciężko i nie ukrywam tego. Przez to wszystko Naomi bardziej zamknęła się w sobie. Lex zawsze stawiała nas na nogi. Nie ma wśród nas już tej energicznej osoby, która zawsze pomagała i krzyczała. Tego mi brakuje. Brakuje mi jej. Brakuje mi mojej siostry. Ja i Naomi skończyłyśmy już szkołę. Udało nam się dobrze napisać matury, a nasze świadectwa również nie są złe. Dostałyśmy się na studia muzyczne. Ja wybrałam pianino, a Mi gitare. Muzyka to coś, co zdecydowanie nas kręci, daje przyjemność. Jesteśmy w swoim żywiole wtedy. To właśnie kierunek, który wybrałyśmy, to właśnie kierunek, w którym chcemy iść w życiu. Tylko ten kierunek, jeden kierunek. Jedno zastanowienie. Po co my się tyle uczyłyśmy, skoro wybrałyśmy takie studia ? Może nam się nie udać. Możemy nie zrobić kariery. Mój plan B to medycyna. Też się tym kiedyś interesowałam. Jak nie jedno, to drugie.
-Carly-z zamyśleń wyrwał mnie głos Danielle. Siedziałyśmy u mnie w pokoju i czekałyśmy, aż zjawią się Eleanor i Naomi. W czwórkę chciałyśmy jechać na lotnisko, kiedy chłopacy przylecą.
-Tak ?-spojrzałam na przyjaciółkę.
-W internecie pojawił się nowy artykuł o Lexi-odpowiedziała, a ja błyskawicznie wyrwałam jej laptopa i zaczęłam czytać. "Od dwóch miesięcy nie widujemy Alexandy Smith na wybiegach, w gazetach, w internecie, na ulicach. Jakby zupełnie zniknęła. Ludzie sądzą, że porzuciła karierę modelki, inni, że nie żyje. Są też tacy, którzy sądzą iż Smith siedzi w więzieniu za zbyt ostre imprezowanie. Postanowiliśmy odwiedzić jej rodzinny dom, by dowiedzieć się co z modelką. Matka Alexandry twierdzi, że dziewczyna zrezygnowała na jakiś czas z kariery, by polecieć do ukochanej, ciężko chorej babci do Afryki. Czy to jest prawda ? Poczekajmy, aż sama Alexandra w końcu pokaże się światu i wyjaśni swoją nieobecność"
-Nawet jej mama już nie wie co robić-stwierdziłam. Pani Smith również należała do osób, które nie wiedziały gdzie Lexi się znajduje. Kompletnie nikt tego nie wie.
-Hej, hej, hej !-do mojego pokoju wpadły uradowane El i Mi.
-A wam co ?-powiedziałyśmy równocześnie z Danielle.
-No jak to ? Chłopcy nareszcie przyjeżdżają-uśmiechnęła się Naomi. Powód do radości jest. Do smutku również. I weź tu człowieku wybierz. Dochodziła już 14, a na dworzu było gorąco. Postanowiłyśmy jechać moim samochodem na lotnisko. Długo zastanawiałyśmy się, przy pojechać po nich, czy może spotkać się z nimi w domu. W końcu lotnisko, fanki, paparazzi ..
-Mam klucz, Carls, jedź do ich domu-Danielle pokazała nam kluczyk od rezydencji chłopaków i szyderczo się uśmiechnęła. Mieli być w UK o 15. Pomyślałam więc, że pomysł Danielle jest dobry. Po około 20 minutach siedziałyśmy już w domu naszych chłopaków. Teraz czułam się dziwnie. Ja, Zayn, Niall, Naomi, Liam, Dan, El, Lou. A Harry ? A Harry jest sam. To on teraz potrzebuje najwięcej naszego wsparcia. Kiedy byłyśmy na miejscu usiadłyśmy wygodnie w salonie i się rozgadałyśmy. W międzyczasie dostałam wiadomość od Charlie'go. "Carls. Potrzebuję Cię. Muszę podjąć ważną decyzję. Liczę, że mi pomożesz. Charlie ;)"
-Co Tym razem ?-zaśmiała się Eleanor.
-Charlie-odpowiedziałam.-To chyba serio coś ważnego-przygryzłam wargę. Pomóc bratu, czy czekać na chłopaka ?
-Leć, Zayn zrozumie-odezwała się czarnulka.
-Powiedzcie, żeby wpadł do mnie-uśmiechnęłam się do przyjaciółek i wróciłam do siebie.
-Charlie, jestem !-krzyknęłam wchodząc do domu i rzuciłam klucze na szafkę przy drzwiach.
-Patrz!-krzyczał już z góry i biegł do mnie z jakimś albumem. Oboje wygodnie zasiedliśmy w salonie, a on zaczął wszystko tłumaczyć.-To Sky. Dasz wiarę ?-wskazał na zdjęcie z czasów przedszkola, konkretnie na małą czarnulkę.
-Pierdolisz-powiedziałam z niedowierzaniem.
-Ma takie samo zdjęcie. Zaczynam sobie przypominać, jakaś Skyler chodziła ze mną do szkoły-mówił.
-To extra-stwierdziłam.
-Naprawdę się dogadujemy-odezwał się po chwili.
-Miło słyszeć-uśmiechnęłam się do niego.
-I ..
-Charls, byłoby mi cholernie miło, gdyby należała do naszej rodziny-odpowiedziałam na pytanie, które zapewne chciałby zadać. Oświadczyny. Bo co innego ? Od nieporozumienia z Lucy szukał kogoś. Od dawna już chciał się ożenić.
-Kocham Cię-przytulił mnie do siebie. Usłyszeliśmy dzwonek.
-To Zayn-powiedziałam.-A ty idź kup jakiś pierścionek-uśmiechnęłam się do brata, a ten wyszedł. Po chwili do salonu wparował mój chłopak.
-Carly-uśmiechnął się i od razu przytulił mnie do siebie.
-Tęskniłam-pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja też-odwzajemnił pocałunek.-Jakieś wieści od Lex ?-zapytał.
-Kompletnie nic-posmutniałam.
-Kurwa, zniszczyłem Ci humor-walnął się w głowę.
-Nie, nie, jest okej-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okej, no to idziemy do reszty ?-zapytał.
-Wybacz, muszę znaleźć rodziców i omówić z nimi parę spraw-odpowiedziałam.
-W porządku, to będę leciał-pocałował mnie w czoło.
-Nie zostaniesz ?-zdziwiłam się.
-Przyszedłem się przywitać. Mam coś do załatwienia, zobaczymy się jutro-uśmiechnął się i wyszedł. Wiem, że uogólniam, ale nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy mnie nie zostawiał, nie miał tajemnic, mówił co robi, gdzie chodzi. Nie widziałam go dwa miesiące, przyszedł się przywitać i zniknął. Naprawdę dziwne.




cześć misiaki ! c'tam u was ? ja siedzę w domu i jest środa i jem śniadanko, omnomno. jestem świetną aktorką, bo mama uwierzyła, że źle się czuję ;) co myślicie o rozdziale ? pasuje ? dość długi jak widać. co sądzicie, coz Lex ? o co chodzi Zayn'owi ? cieszycie się ze ślubu Charlie'go ? odpowiedzcie ;)
+ www.love-trust-lies.blogspot.com wpadajcie na najnowszego bloga, są już bohaterowie, dodawajcie się do obserwatorów i SKOMENTUJCIE tam. kocham was, Alex ;)

3 komentarze:

  1. Rozdział ekstra. ;) Dużo się dzieje, naprawdę ciekawie. Oświadczyny Charliego to dobry pomysł, jestem za. Co do Zayna to nie wiem,.o co mogło mu chodzić, może jakaś niespodzianka dla Carly? A Lex to już kompletnie nie rozumiem, ale mam nadzieję, że wszystko się rozjaśni. ;)
    Czekam na nn. ;) Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!
    Wiesz...sądzę,że Lex nie powinna już wracać.To było by bez sensu.
    Ale mam nadzieję,że wszystko z nią w porządku.
    Ślub Charli'ego to świetny pomysł! Jestem za!
    Ehhh..nie wiem co z Zayn'em.
    Może potajemnie komunikuje sie z Lex?
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !
    extra *_*


    CUDOWNY ;*
    Czekam nn <3

    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń