czwartek, 18 kwietnia 2013
Nowy blog
Jeśli jesteście tu jeszcze chce was poinformować o nowym blogu. Jest to jeden z trzech, które mi zostały. Chciałabym, żebyście na niego wpadli i wyrazili swoją opinię. Naprawdę zachęcam ;)
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 20. - ostatni
*9 lat później*
4 września 2022
Carly
Przez ostatnie 9 lat dużo się zmieniło. Naprawdę dużo. Mimo tego, że chłopcy są już w późnym wieku zespół nadal istnieje. Louis nie długo skończy 31 lat, Zayn i Liam mają już na karku 29, Niall nie długo właśnie tyle skończy, a nasz młodziutki Styles ma aż 28 lat. Czas szybko leci. Niewyobrażalnie szybko. Wszystko układa się tak, jak powinno. Za 2 miesiące wychodzę za mąż. Oczywiście tym wybrańcem jest Zayn. Oświadczył mi się w Walentynki tego roku, byliśmy akurat w Hiszpanii. Coś wspaniałego. W dodatku na dzień dzisiejszy jestem w 3 miesiącu ciąży. To chłopcy - bliźniaki. Szczerze mówiąc jestem z tego bardzo zadowolona. Na dodatek cieszy mnie to, że Zayn często mówił, jakby to chciał mieć bliźniaków. Nasze marzenie się spełni. Kolejne. Nadal mieszkam w Lodynie, tylko, że teraz mieszkam z moim narzeczonym. Rodzice przeprowadzili się do Stanów, ale nadal utrzymujemy dobry kontakt. Charlie ma już 31 lat i nadal jest ze Sky. Jestem dumna z mojego brata. Mają 3-letnią córeczkę - Emily. Mieszkają wszyscy razem we Francji, ponieważ mój bart teraz tam pracuje. Co do Naomi .. Cóż, nigdy nie sądziłam, że moja przyjaciółka jest taka szybka. Wyszła za Niall'a dokładnie w te wakacje. To naprawdę wielka miłość. Jeśli chodzi o nasze nierozłączne parki sprzed wielu lat, to muszę powiedzieć, że mają się dobrze. Eleanor urodziła już jedną córeczkę, która ma dwa lata. Teraz wraz z Louis'em spodziewają się drugiego dziecka, podobno ma to być chłopiec. A Liam i Danielle ? Lepiej być nie mogło. Mają półrocznego synka, Liam oświadczył się Dani 4 miesiące temu. Nadal czekamy na datę ślubu. Wszyscy razem nadal jesteśmy nierozłącznymi przyjaciółmi, tylko z własną rodziną. Zespół nadal istnieje i ma się dobrze. Chłopcy właśnie są w trakcie pracy nad kolejnym albumem. Dwunastym o ile się nie mylę. Ich marzenia się spełniły, zupełnie tak jak nasze. Ja na tą chwilę jestem początkującym muzykiem. Pisze teksty różnym gwiazdą i sama próbuje jakoś zaistnieć w świecie muzyki. Niepokoi mnie jednak jedna rzecz. Hazz ma już 28 lat. Odkąd Lexi odeszła on nawet nie obejrzał się za żadną dziewczyną. Boję się, że już do końca życia przez to może zostać sam. To trochę smutne. Jednak widać, że im jest starszy, tym bardziej mu brakuje miłości. Brakuje mu niej. Ogólnie my wszyscy postanowiliśmy zrobić sobie małe wakcje, odpocząć od pracy, od stresu, od wszystkiego. Wybraliśmy się całą paczką, wraz z naszymi dziećmi do Miami. Takie małe odprężenie. Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam, że Zayn jeszcze śpi. Przytulał się do mojego brzucha. Ostatnio zawsze to robił, wyglądało to dość zabawnie. Spojrzałam jeszcze raz na niego. Wyglądał tak słodko kiedy spał, tak niewinnie. Wstałam z łóżka tak, by go nie obudzić. Udało mi się. Skierowałam się do łazienki i umyłam twarz. Wracając do hotelowego pokoju wyjęłam z szafy jakieś ciuchy. Założyłam długą, niebieską sukienkę. Do tego sandały i dużą torbę. Była godzina 9 rano. Wszyscy zapewne jeszcze spali, a ja chciałam iść na miasto, na plażę. Nawet i sama. Pomyśleć. Oderwać się od wszystkiego. Wyszłam z hotelu i powolnym krokiem skierowałam się na plażę. Rozłożyłam ręcznik i wpatrywałam się w ludzi, którzy akurat tutaj byli. Zamknęłam na chwilę oczy, by posłuchać szumu wody. Mój spokój przerwała jednak piłka plażowa, która uderzyła mnie w twarz. Po chwili podszedł do mnie mały chłopczyk.
-Przepraszam-usmiechnął się do mnie słodko ukazując rząd białych ząbków i swoje wielkie, zielone oczy, tak znajome oczy.
-Matt !-usłyszałam głos jakiejś kobiety, która podeszła do nas i wzięła chłopca za rękę.-Matt, idź do babci-zwróciła się do chłopca, a ten zniknął.
-L-lexi-sama niedowierzałam w to co widzę.
-Carls-dziewczynie zaczęły lecieć łzy. Od razu wstałam i mocno wtuliłam się w nią. 9 lat. Okrągłe 9 lat rozłąki. Nikt nie przypuszczał, że ona może być tu, nikt.
-Co tu robisz ?-zaciekawiła się.
-Przyjechaliśmy wszyscy na wakacje, a Ty ?
-Mieszkam-uśmiechnęła się i znó przytuliła do mnie.
-Tak bardzo mi Cię brakowało-szepnęłam.
-Mi Ciebie też. Widzę, że wszystko w porządku-uśmiechnęła się patrząc na mój brzuch.-Chłopiec, dziewczynka ?
-Bliźniaki-odpowiedziałam, a ona zaczęła bić brawo.
-Zayn ?-zapytała.
-Tak, nie długo ślub-uśmiechnęłam się szczerze.
-Gratulacje.
-A Ty, masz kogoś ?-zaciekawiłam się.
-Nie. Mieszkam tu sama z Matt'em, mama nie dawno przyjechała.
-Świetny dzieciak-stwierdziałam.
-Nie jest już wcale takim dzieciakiem, skończył 8 lat-uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią wytrzeszczając oczy i otworzyłam buzię z niedowierzania.
-Czyli ..
-Tak Carly .. Matt jest dzieckiem Harry'ego. Dlatego was opuściłam. Przepraszam-uroniła łzę. Czyli to jednak nie nasza wina. Ja i Naomi nie byłyśmy złymi przyjaciółkami. Harry nie był złym "chłopakiem". Chodziło o to, że Lex zaszła w ciążę. Pewnie pomyślała, że on nie będzie chciał tego dziecka.
-Musisz do niego iść.-spojrzałam na nią twardo. Obie poszłyśmy do hotelu. Skierowałam ją do pokoju Hazzy, a sama wróciłam do siebie.
-Cześć słonko-odezwał się Zayn, widząc jak wchodzę i od razu złapał mnie w talii i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Pocałunek, dzięki któremu ciągle zakochuje się w nim na nowo.-Gdzie byłaś ?-zapytał.
-Na plaży i nie uwierzysz co się stało ..
-Co takiego ?
-Spotkałam Lexi-uśmiechnęłam się. Wytrzeszczył oczy, a po chwili również posłał mi ciepły uśmiech.
-Nareszcie-szepnął i oddał kolejny pocałunek.-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo was kocham. Całą trójkę-dotknął delikatnie mojego brzucha.
-My Też Cię kochamy-zaśmiałam się i wtuliłam w mojego narzeczonego.
Naomi
Wszystko układało się świetnie. Od dwóch miesięcy jestem Panią Horan. Nie sądziłam, że moje życie ułoży się tak wspaniale. Wszystkie marzenia się spełniły. Jestem szczęśliwą osobą. Mam wspaniałego męża i cały czas tak samo wspaniałych przyjaciół. Cieszę się, że przetrwaliśmy. Mam nadzieję, że za jakieś 20 lat spotkam jeszcze Carly, Dan, czy El. Lepszych przyjaciółek nie miałam nigdy w życiu. Na ten moment jednak chce pomyśleć o przyszłości mojej rodziny. Zawsze chciałam mieć dziecko, może czas już o nim pomyśleć. Chociaż .. nie jestem pewna, czy to już się nie stało. Od miesiąca boli mnie strasznie brzuch, wymiotuje i spóźnia mi się okres. Może warto iść się przebadać ?
-Cześć kochanie-do naszego pokoju wszedł Niall z wózkiem ze śniadaniem. Jaki on kochany. Ciekawe czy pomyśła o mnie, czy przyniósł to tylko dlatego, że obchodzi go jedynie jedzenie. Czasem zastanawiam się co woli.
-Cześć skarbie-dałam mu buziaka w usta i usiadłam na kolanach.-Co kochasz bardziej, mnie, czy jedzenie ?-zaciekawiłam się.
-Yyy .. Ciebie-spojrzał mi w oczy.
-Jestem mile zaskoczona-zaśmiała się.
-W końcu oświadczyłem się Tobie, a nie jedzeniu-pocałował mnie delikatnie.
-Mam naprawdę wielkie szczęście, że Cię poznałam-uśmiechnęłam się do mojego męża.
-To ja jestem szczęściarzem, tyle lat .. już dziewięć, a my nadal jesteśmy razem. Kocham Cię najmocniej na świecie.
-Niall .. wydaje mi się, że muszę iść na badania ..
-Pomyślałem o tym samym-uśmiechnął się chłopak. Nie zwracając uwagi na nasze śniadanie ubraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Powolnym krokiem udaliśmy się do szpitala i poszliśmy na USG.
-Wydaje mi się, że państwa przypuszczenia mogą być słuszne-uśmiechnął się lekarz-Rzeczywiście .. to już ponad miesiąc-spojrzał na nas zadowolony.-Gratuluję państwu, to córeczka-uśmiechnął się po raz kolejny patrząc na USG. Niall podtrzymywał głowę dłonią i patrzył również w monitor. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
-Będę ojcem-szepnął i przyłożył dłonie do ust.-Będę ojcem-powtórzył i uśmiechnął się do mnie.
Lexi
Dziewięć lat. Całe dziewięć lat i nie spotkałam nikogo, nikogo z dziewiątki moich wspaniałych przyjaciół, których zostawiłam. Kiedy spotkałam Carly na plaży przypomniało mi się wszystko. Zaczęłam żałować, że zostawiłam ich. Jak widać dali sobie beze mnie radę. Czy aby na pewno wszyscy ? Po tylu latach idę spotkać się z Harry'm. Nie wiem, jak to zrobić, nie wiem co mu powiedzieć. Nie wiem też jak wytłumaczyć Matt'owi, że jednak ma ojca. To za trudne. Wjechałam windą na samą górę i skierowałam się do pokoju Styles'a. Na moje nieszczęście spotkałam go na korytarzu.
-Lexi-szepnął i rzucił mi się w ramiona.-Lex, co tu robisz ?-pytał z niedowierzaniem.
-Mieszkam-zaśmiałam się.
-Porozmawiajmy-powiedział i zaprosił mnie wraz z Matt'em do środka.
-Jak Ci na imię kolego ?-zapytał go.
-Matt-mój synek podał mu rękę.
-Ile masz lat ?-pytał go dalej.
-Skończyłem 8-odpowiedział chłopczyk, a Harry podniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco i z lekkim zdziwieniem.
-Matt ..-przybliżyłam się do synka.-.. bo Harry jest twoim tatą-powiedziałam to z ogromnym bólem, że przez tyle lat oddzielałam syna od ojca. Chłopak spojrzał na mnie zaszklonymi oczami i wtulił się w Styles'a. Zaczęłam płakać.
-Tak bardzo tęskniłem-przytulił mnie Harry i pocałował. Nie protestowałam. Wręcz przeciwnie, chciałam tego.-Dlaczego mnie zostawiłaś ?-uronił łzę.
-To było za trudne-stwierdziłam.
-Od 9 lat, noszę to przy sobie codziennie-wyjął z kieszeni pudełeczko-Lexi, wyjdziesz za mnie ?-uklękął i pokazał pierścionek. Byłam w szoku, ale nie mogłam się dłużej zastanawiać. Kocham go, kochałam i będę kochać. Ta rozłąka okazał się niepotrzebna. Chce, by moja rodzina była szczęśliwa.
-TAK !-krzyknęłam i pocałowałam go.
-Tak bardzo was kocham-szepnął Styles i całą trójką przytuliliśmy się do siebie. Odnalazłam szczęście. Matt odnalazł ojca, ja odnalazłam miłość.
witajcie kochani ! bardzo przepraszam, że nie poinformowałam was, że to ostatni rozdział. musiałam zakończyć jakiegoś bloga, padło na tego. nie mogę mieć ich tyle, bo się gubię. w związku z tym, że to ostatni rozdział mam nadzieję, że komentarzy będzie dużo i, że czytelnicy tego bloga powędrują od razu tu: www.love-trust-lies.blogspot.com i będą wpadać, czytać i komentować ;) było mi bardzo miło z wami tu być i pisać dla was, ale coś kiedyś się kończy. może powrócę tu kiedyś, kto wie. ale jak na razie blog zostaje zakończony. kocham was wszystkich za wejścia, czytanie, komentarze. dziękuję z całego serca, kochani czytelnicy, przenoście się na nowego bloga, są już bohaterowie(ten, co podałam przed chwilą) komentujcie i kocham was ;* - Alex :)
4 września 2022
Carly


-Matt !-usłyszałam głos jakiejś kobiety, która podeszła do nas i wzięła chłopca za rękę.-Matt, idź do babci-zwróciła się do chłopca, a ten zniknął.
-L-lexi-sama niedowierzałam w to co widzę.
-Carls-dziewczynie zaczęły lecieć łzy. Od razu wstałam i mocno wtuliłam się w nią. 9 lat. Okrągłe 9 lat rozłąki. Nikt nie przypuszczał, że ona może być tu, nikt.
-Co tu robisz ?-zaciekawiła się.
-Przyjechaliśmy wszyscy na wakacje, a Ty ?
-Mieszkam-uśmiechnęła się i znó przytuliła do mnie.
-Tak bardzo mi Cię brakowało-szepnęłam.
-Mi Ciebie też. Widzę, że wszystko w porządku-uśmiechnęła się patrząc na mój brzuch.-Chłopiec, dziewczynka ?

-Zayn ?-zapytała.
-Tak, nie długo ślub-uśmiechnęłam się szczerze.
-Gratulacje.
-A Ty, masz kogoś ?-zaciekawiłam się.
-Nie. Mieszkam tu sama z Matt'em, mama nie dawno przyjechała.
-Świetny dzieciak-stwierdziałam.
-Nie jest już wcale takim dzieciakiem, skończył 8 lat-uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią wytrzeszczając oczy i otworzyłam buzię z niedowierzania.
-Czyli ..
-Tak Carly .. Matt jest dzieckiem Harry'ego. Dlatego was opuściłam. Przepraszam-uroniła łzę. Czyli to jednak nie nasza wina. Ja i Naomi nie byłyśmy złymi przyjaciółkami. Harry nie był złym "chłopakiem". Chodziło o to, że Lex zaszła w ciążę. Pewnie pomyślała, że on nie będzie chciał tego dziecka.

-Cześć słonko-odezwał się Zayn, widząc jak wchodzę i od razu złapał mnie w talii i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Pocałunek, dzięki któremu ciągle zakochuje się w nim na nowo.-Gdzie byłaś ?-zapytał.
-Na plaży i nie uwierzysz co się stało ..
-Co takiego ?
-Spotkałam Lexi-uśmiechnęłam się. Wytrzeszczył oczy, a po chwili również posłał mi ciepły uśmiech.
-Nareszcie-szepnął i oddał kolejny pocałunek.-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo was kocham. Całą trójkę-dotknął delikatnie mojego brzucha.
-My Też Cię kochamy-zaśmiałam się i wtuliłam w mojego narzeczonego.
Naomi

-Cześć kochanie-do naszego pokoju wszedł Niall z wózkiem ze śniadaniem. Jaki on kochany. Ciekawe czy pomyśła o mnie, czy przyniósł to tylko dlatego, że obchodzi go jedynie jedzenie. Czasem zastanawiam się co woli.
-Cześć skarbie-dałam mu buziaka w usta i usiadłam na kolanach.-Co kochasz bardziej, mnie, czy jedzenie ?-zaciekawiłam się.
-Yyy .. Ciebie-spojrzał mi w oczy.
-Jestem mile zaskoczona-zaśmiała się.
-W końcu oświadczyłem się Tobie, a nie jedzeniu-pocałował mnie delikatnie.

-To ja jestem szczęściarzem, tyle lat .. już dziewięć, a my nadal jesteśmy razem. Kocham Cię najmocniej na świecie.
-Niall .. wydaje mi się, że muszę iść na badania ..
-Pomyślałem o tym samym-uśmiechnął się chłopak. Nie zwracając uwagi na nasze śniadanie ubraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Powolnym krokiem udaliśmy się do szpitala i poszliśmy na USG.
-Wydaje mi się, że państwa przypuszczenia mogą być słuszne-uśmiechnął się lekarz-Rzeczywiście .. to już ponad miesiąc-spojrzał na nas zadowolony.-Gratuluję państwu, to córeczka-uśmiechnął się po raz kolejny patrząc na USG. Niall podtrzymywał głowę dłonią i patrzył również w monitor. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
-Będę ojcem-szepnął i przyłożył dłonie do ust.-Będę ojcem-powtórzył i uśmiechnął się do mnie.
Lexi
Dziewięć lat. Całe dziewięć lat i nie spotkałam nikogo, nikogo z dziewiątki moich wspaniałych przyjaciół, których zostawiłam. Kiedy spotkałam Carly na plaży przypomniało mi się wszystko. Zaczęłam żałować, że zostawiłam ich. Jak widać dali sobie beze mnie radę. Czy aby na pewno wszyscy ? Po tylu latach idę spotkać się z Harry'm. Nie wiem, jak to zrobić, nie wiem co mu powiedzieć. Nie wiem też jak wytłumaczyć Matt'owi, że jednak ma ojca. To za trudne. Wjechałam windą na samą górę i skierowałam się do pokoju Styles'a. Na moje nieszczęście spotkałam go na korytarzu.
-Lexi-szepnął i rzucił mi się w ramiona.-Lex, co tu robisz ?-pytał z niedowierzaniem.
-Mieszkam-zaśmiałam się.
-Porozmawiajmy-powiedział i zaprosił mnie wraz z Matt'em do środka.
-Jak Ci na imię kolego ?-zapytał go.
-Matt-mój synek podał mu rękę.

-Skończyłem 8-odpowiedział chłopczyk, a Harry podniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco i z lekkim zdziwieniem.
-Matt ..-przybliżyłam się do synka.-.. bo Harry jest twoim tatą-powiedziałam to z ogromnym bólem, że przez tyle lat oddzielałam syna od ojca. Chłopak spojrzał na mnie zaszklonymi oczami i wtulił się w Styles'a. Zaczęłam płakać.
-Tak bardzo tęskniłem-przytulił mnie Harry i pocałował. Nie protestowałam. Wręcz przeciwnie, chciałam tego.-Dlaczego mnie zostawiłaś ?-uronił łzę.
-To było za trudne-stwierdziłam.
-Od 9 lat, noszę to przy sobie codziennie-wyjął z kieszeni pudełeczko-Lexi, wyjdziesz za mnie ?-uklękął i pokazał pierścionek. Byłam w szoku, ale nie mogłam się dłużej zastanawiać. Kocham go, kochałam i będę kochać. Ta rozłąka okazał się niepotrzebna. Chce, by moja rodzina była szczęśliwa.
-TAK !-krzyknęłam i pocałowałam go.
-Tak bardzo was kocham-szepnął Styles i całą trójką przytuliliśmy się do siebie. Odnalazłam szczęście. Matt odnalazł ojca, ja odnalazłam miłość.
witajcie kochani ! bardzo przepraszam, że nie poinformowałam was, że to ostatni rozdział. musiałam zakończyć jakiegoś bloga, padło na tego. nie mogę mieć ich tyle, bo się gubię. w związku z tym, że to ostatni rozdział mam nadzieję, że komentarzy będzie dużo i, że czytelnicy tego bloga powędrują od razu tu: www.love-trust-lies.blogspot.com i będą wpadać, czytać i komentować ;) było mi bardzo miło z wami tu być i pisać dla was, ale coś kiedyś się kończy. może powrócę tu kiedyś, kto wie. ale jak na razie blog zostaje zakończony. kocham was wszystkich za wejścia, czytanie, komentarze. dziękuję z całego serca, kochani czytelnicy, przenoście się na nowego bloga, są już bohaterowie(ten, co podałam przed chwilą) komentujcie i kocham was ;* - Alex :)
środa, 10 kwietnia 2013
Rozdział 19.
1 czerwca
Carly
Od wczoraj Lexi i Harry zniknęli. Oboje. Nie mogliśmy ich nigdzie znaleźć. Paul dzwonił już nawet a policje, do detektywów, wszędzie. Nigdzie ich nie ma, jakby ich po prostu wrzucono do morza. Martwię się. Nie odbierają telefonów. Nic. Siedziałam na balkonie z telefonem w ręku i papierosem. Myślałam. Dużo myślałam. Myślałam o tym wszystkim, o tym co się wydarzyło, o świecie, o życiu, o sobie. Zdałam sobie sprawę, że mam cholerne szczęście. Zdałam sobie też sprawę, że życie Lex jest trudne. Nawet bardzo. Poczułam zapach tych charakterystycznych perfum, a po chwili poczułam, że ktoś łapie mnie w talii i całuje w policzek od tyłu.
-Zayn-uśmiechnęłam się mimowolnie o odwróciłam do chłopaka, a następnie pocałowałam go czule.
-Paul jest po prostu zdruzgotany tym, że nie ma Hazzy-odezwał się mój chłopak, a po chwili do pokoju, a potem na balkon wpadł Paul, a za nim nasi przyjaciele.
-I weź tu kurwa człowieku miej jakąś styczność z kobietą, to Cię odciągnie od wszystkiego i zabije !-krzyczał. Widać było, że jest po prostu przewrażliwiony, przejęty. Bał się, że coś się stanie Harry'emu. Był przecież dla niego jak wujek.
-Paul, nie martw się, on się znajdzie-próbowała go pocieszyć Danielle.
-Idę coś zdziałać, gdyby się odezwali dajcie znać-powiedział i opuścił nasz pokój.
-W porządku .?-spojrzałam na wszystkich. Dan, Li, Lou i El wyszli, by też poszukać naszej zaginionej parki, a my w czwórkę staliśmy w bezruchu.
-Naomi, w porządku .?-zapytałam moją przyjaciółkę, ponieważ widziałam po oczach, że coś jest nie tak.
-Moi rodzice się rozstali-powiedziała i wtuliła się w Niall'a. Zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Kolejne nieszczęście.
-Przykro mi kochanie-przytuliłam ją również.-Co się stało ?
-Mama dowiedziała się, że ojciec od 7 lat chodził na dziwki-odpowiedziała.
-Wow-usłyszałam Niall'a i Zayn'a.
-Skąd wiesz .?-znów spojrzałam na nią.
-Miał jakiś pierdolony karnet 10-letni podbity już na 7 lat-rozpłakała się.-Wyrzuciła go z domu, przepierdolił cała kasę-dodała i upadła na ziemię ciągle płacząc.
-Nie tak wyobrażaliśmy sobie wasz przyjazd-spojrzał na mnie Niall.
-Wszystko się pierdoli-stwierdziłam.
-Nie wszystko-usłyszałam i poczułam silne ręce Zayn'a na moich biodrach.
-Tak, nie zupełnie wszystko-uśmiechnęłam się do niego, a następnie mocno wtuliłam w jego tors. Usłyszałam nagle dźwięk mojego iPhone'a i wyrwałam się z uścisku Zayn'a.
-LEXI !-krzyknęłam, a przyjaciele zwrócili wzrok na mnie. Odebrałam szybko.
-O ..
-Zanim cokolwiek powiesz słuchaj mnie Carly. Proszę. Nie mów nikomu, że ze mną gadasz. NIKOMU. Wczoraj z Harry'm upiliśmy się i poszliśmy do łóżka. Nie wiedzieć czemu jestem w Hiszpanii, zaraz mam samolot do Londynu, biorę rzeczy i na zawsze znikam z waszego życia. Z życia Harry'ego, twojego, Naomi i innych. Nie mogę już tak dłużej. Nie mogę być z Harry'm. Nie mogę przyjaźnić się z wami. Utrzymując z wami kontakt będę zmuszona na spotkania z Harry'm, a tego nie chce. Wybacz, że kończę całe to życie w ten sposób, ale nie chce wracać do LA, nie chce ryzykować. Widziałam, że Harry dziś rano złapał lot do LA. Nie widział mnie. Możliwe, że nawet nie pamięta tej nocy. Sama ledwo kontaktuje. Jeśli chcesz ze mną porozmawiać wróć dziś do Londynu. Tylko Ty i Naomi. Jeśli wrócisz z chłopakami, nie odezwę się. Będę wręcz wściekła, zawiedziesz mnie. Proszę, uszanuj moją decyzję i jeśli chcesz pogadać, czas masz tylko dzisiaj. Żegnaj Carly, lub do zobaczenia dziś.
-Lex .. Lexi ? Lex, zaczekaj !
Rozłączyłam się i opadłam na ziemię. Skuliłam się i schowałam głowę w kolanach. Zaczęłam płakać.
-Carls, skarbie, co jest .?-Zayn przytulił mnie mocno.
-Nie mogę powiedzieć, po prostu .. po prostu Harry powinien dzisiaj być w LA-odpowiedziałam nie chcąc zdradzić za wiele.
-A Lexi ?-zapytał Niall.
-Ja i Naomi wracamy do Londynu najbliższym samolotem dzisiaj.
-Ale Carly, dlaczego .?-zdziwił się Zayn.
-Nie pytaj, proszę .. gdy już wrócicie z trasy opowiem Ci wszystko. Obiecaj, że nie będziesz pytał o nic, o Lexi-spojrzałam mu w oczy.
-Obiecuję-odezwał sie po długiej chwili milczenia. Uśmiechnęłam się do niego i ten ostatni raz namiętnie się pocałowaliśmy.
-Idźcie do Paul'a, jedźcie na próbę, cokolwiek. Nikt nie może wiedzieć na razie, że wyjeżdżamy-powiedziała. Pocałowałyśmy się na pożegnanie z nimi, a oni wyszli.
-Co jest .?-zapytała mnie Naomi.
-W skrócie .. Lexi nie chce być z Hazzą, nie chce się z nami przyjaźnić, wyjeżdża, nie wiem gdzie i jeśli chcemy z nią pogadać, musimy dziś wrócić do Londynu-wyjaśniłam. Od razu zaczęłyśmy się pakować. Sprawdziłam samolot. Do UK miałyśmy za pół godziny. Idealnie. Wyszłyśmy niemalże niezauważalnie z hotelu i pojechałyśmy taksówką na lotnisko. Wsiadłyśmy do samolotu w samą porę.
-Dlaczego ona nam to robi ?-Naomi w końcu się odezwała.-Dlaczego już nie chce być naszą przyjaciółką ?
-Mi .. musimy zrozumieć, że skoro dla niej tak będzie lepiej .. to po prostu musi to zrobić. Musimy uszanować jej decyzję-uśmiechnęłam się do niej.
-Czyli .. znudziłyśmy jej się ?-zapytała.
-Hej, nawet tak nie mów. Mimo wszystko, pamiętaj, że ona nas kocha i o nas nie zapomni.
[...]
-Wybaczcie dziewczyny, wyszła z domu jakieś 2 godziny temu-drzwi otworzyła nam mama Lex.
-Ale dlaczego ?-byłam zawiedziona.
-Nawet nam nie zdradziła dlaczego i gdzie jedzie-odpowiedziała smutno pani Smith.
-Niech się pani trzyma-uśmiechnęłam się ciepło do kobiety i z Naomi poszłyśmy do mnie. Co nam pozostało ? Przesiedzieć ostatni miesiąc szkoły i pół wakacji w samotności, czekając na chłopaków. Lex odeszła, oni wracają za dwa miesiące. A my ? Jesteśmy jak na razie same i kompletnie przybite. Siedziałyśmy u mnie w salonie. W ciszy. Dość dziwnej ciszy. Poczułam wibracje telefonu i wyjęłam go z kieszeni. "Zayn chce wracać. Liam." Pomyślałam sobie, że to głupota. Dopiero co ich opuściłyśmy. Zostały tylko dwa miesiące trasy, muszą przecież wytrzymać. Jeśli ktoś by się dowiedział, że Zayn ze względu na mnie rezygnuje z koncertów to cały świat by mnie znienawidził. Nie chce tego. Nie chce też, by mój chłopak zawiódł swoich fanów. Ludzie możliwe, że od miesięcy czekają na ich koncert w swoim kraju. Nie mogą opuścić żadnego miejsca, muszą dać wszystkie zaplanowane koncerty, a ja nie zgodzę się na ich wcześniejszy powrót. Byłam zła na niego. Nie jestem jego całym światem, on musi o tym pamiętać.
-Nie rób tego-powiedziałam stanowczo wybierając jego numer.
-Żartujesz ? Carly. Potrzebuję Ciebie, a Ty potrzebujesz mnie.
-Zayn, mam Naomi, Charli'ego, rodzinę. Dam sobie radę.
-Ale nie masz Lex. Wiem ile ona dla was znaczyła.
-Będzie nam gorzej, będzie ciężko od teraz, ale dzięki wsparciu damy sobie radę.
-Chce być dla Ciebie tym wsparciem.
-A ja chce, byś pamiętał, że to nie ja jestem Twoim życiem. Robisz karierę, o której zawsze marzyłeś, nie pozwolę Ci jej zniszczyć tylko dlatego, że ja jestem w dołku.
-Chce być przy Tobie.
-Myślisz, że ja tego nie chce ? Za dwa miesiące się spotkamy, obiecuje, ale póki co pamiętaj o swojej pracy. To zabawa, marzenie, to coś co kochasz. Nie zapominaj.
-Zawsze potrafisz pomóc.
-Chce, byś nie popełniał błędu. Idź, śpiewaj, skacz, baw się. Ja poczekam. Pamiętaj, nie jestem najważniejsza, masz swoje życie. Czasem możemy od siebie odpocząć.
-Harry wrócił.
-Kiedy ?
-Parę godzin temu.
-Jak on się czuje ?
-Pyta o Lexi.
-...
-Powiedzieliśmy mu, że wyjechała, bo jej babcia mocno zachorowała.
-Powiedzieliście gdzie ?
-Powiedzieliśmy, że nie wiemy.
-Tym lepiej.
-Gdzie ona jest ?
-Nawet jej mama tego nie wie. Tego się właśnie obawiam.
-Będzie dobrze.
-Nawet tak nie mów. Ona już nie wróci, wiem to.
-Przykro mi.
-To my musiałyśmy zrobić coś źle. To ja musiałam popełnić jakiś błąd. Nie odeszłaby od nas tak z dnia na dzień.
-Carls, to nie Twoja wina, daj spokój.
-Ta .. muszę kończyć, do zobaczenia.
-Kocham Cię, trzymaj się, pa.
-W porządku ?-zapytała Naomi. Mój nastrój był zmieszany. Byłam smutna, że nie ma ze mną Zayn'a, byłam zawiedziona, że nie ma ze mną Lexi i byłam wściekła, że to pewnie przeze mnie wyjechała. Do dupy.
-Carly ?-usłyszałam tak dobrze znajomy mi głos Charlie'go.
-Charlie !-uśmiechnęłam się i przytuliłam do brata.
-Dlaczego Lexi wyjechała ?-zapytał.
-Sama nie wiem-posmutniałam.
-Zaraz, skąd wiesz ?-zaciekawiła się Naomi.
-Dziś rano dzwoniła do biura, odeszła z pracy-wyjaśnił.
-Niemożliwe !-krzyknęła Mi.-Kochała tą pracę, kochała być modelką, dlaczego to rzuciła !?
-Skoro wyjechała, to zgaduje, że znajdzie inną pracę-zaśmiał się mój brat.
-Nawet nie wiemy dlaczego ..-przygryzłam dolną wargę, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.-Była dla nas jak siostra.
-Ćśśs.-Charlie objął jednym ramieniem mnie, a drugim Naomi. Obie wtuliłyśmy się w niego.-Moje dziewczynki. Dacie radę. Znaczyła wiele, nie tylko dla was. Dla mnie, dla rodziców, dla Harry'ego. To był jej wybór. Nie ważne gdzie teraz jest i co robi. Ważne, że nadal o was myśli. Ważne, że wciąż was kocha. Ważne, że nigdy o was nie zapomni. Jestem tego pewien.
-Skąd ta pewność ?-zapytała.
-Starsi bracia wiedzą wszystko-poczułam, że się uśmiecha.
-Miejmy nadzieję, że masz rację-uśmiechnęła się Mi i otarła łzy.
*2 miesiące później*
2 sierpnia 2013
Jakoś przeżyłyśmy te dwa miesiące. Chłopcy już dziś wracają i bardzo się z tego cieszę. Od dwóch miesięcy Lexi się nie odzywa. Nadal nikt nie wie gdzie jest, co robi, czy żyje. Jest nam ciężko i nie ukrywam tego. Przez to wszystko Naomi bardziej zamknęła się w sobie. Lex zawsze stawiała nas na nogi. Nie ma wśród nas już tej energicznej osoby, która zawsze pomagała i krzyczała. Tego mi brakuje. Brakuje mi jej. Brakuje mi mojej siostry. Ja i Naomi skończyłyśmy już szkołę. Udało nam się dobrze napisać matury, a nasze świadectwa również nie są złe. Dostałyśmy się na studia muzyczne. Ja wybrałam pianino, a Mi gitare. Muzyka to coś, co zdecydowanie nas kręci, daje przyjemność. Jesteśmy w swoim żywiole wtedy. To właśnie kierunek, który wybrałyśmy, to właśnie kierunek, w którym chcemy iść w życiu. Tylko ten kierunek, jeden kierunek. Jedno zastanowienie. Po co my się tyle uczyłyśmy, skoro wybrałyśmy takie studia ? Może nam się nie udać. Możemy nie zrobić kariery. Mój plan B to medycyna. Też się tym kiedyś interesowałam. Jak nie jedno, to drugie.
-Carly-z zamyśleń wyrwał mnie głos Danielle. Siedziałyśmy u mnie w pokoju i czekałyśmy, aż zjawią się Eleanor i Naomi. W czwórkę chciałyśmy jechać na lotnisko, kiedy chłopacy przylecą.
-Tak ?-spojrzałam na przyjaciółkę.
-W internecie pojawił się nowy artykuł o Lexi-odpowiedziała, a ja błyskawicznie wyrwałam jej laptopa i zaczęłam czytać. "Od dwóch miesięcy nie widujemy Alexandy Smith na wybiegach, w gazetach, w internecie, na ulicach. Jakby zupełnie zniknęła. Ludzie sądzą, że porzuciła karierę modelki, inni, że nie żyje. Są też tacy, którzy sądzą iż Smith siedzi w więzieniu za zbyt ostre imprezowanie. Postanowiliśmy odwiedzić jej rodzinny dom, by dowiedzieć się co z modelką. Matka Alexandry twierdzi, że dziewczyna zrezygnowała na jakiś czas z kariery, by polecieć do ukochanej, ciężko chorej babci do Afryki. Czy to jest prawda ? Poczekajmy, aż sama Alexandra w końcu pokaże się światu i wyjaśni swoją nieobecność"
-Nawet jej mama już nie wie co robić-stwierdziłam. Pani Smith również należała do osób, które nie wiedziały gdzie Lexi się znajduje. Kompletnie nikt tego nie wie.
-Hej, hej, hej !-do mojego pokoju wpadły uradowane El i Mi.
-A wam co ?-powiedziałyśmy równocześnie z Danielle.
-No jak to ? Chłopcy nareszcie przyjeżdżają-uśmiechnęła się Naomi. Powód do radości jest. Do smutku również. I weź tu człowieku wybierz. Dochodziła już 14, a na dworzu było gorąco. Postanowiłyśmy jechać moim samochodem na lotnisko. Długo zastanawiałyśmy się, przy pojechać po nich, czy może spotkać się z nimi w domu. W końcu lotnisko, fanki, paparazzi ..
-Mam klucz, Carls, jedź do ich domu-Danielle pokazała nam kluczyk od rezydencji chłopaków i szyderczo się uśmiechnęła. Mieli być w UK o 15. Pomyślałam więc, że pomysł Danielle jest dobry. Po około 20 minutach siedziałyśmy już w domu naszych chłopaków. Teraz czułam się dziwnie. Ja, Zayn, Niall, Naomi, Liam, Dan, El, Lou. A Harry ? A Harry jest sam. To on teraz potrzebuje najwięcej naszego wsparcia. Kiedy byłyśmy na miejscu usiadłyśmy wygodnie w salonie i się rozgadałyśmy. W międzyczasie dostałam wiadomość od Charlie'go. "Carls. Potrzebuję Cię. Muszę podjąć ważną decyzję. Liczę, że mi pomożesz. Charlie ;)"
-Co Tym razem ?-zaśmiała się Eleanor.
-Charlie-odpowiedziałam.-To chyba serio coś ważnego-przygryzłam wargę. Pomóc bratu, czy czekać na chłopaka ?
-Leć, Zayn zrozumie-odezwała się czarnulka.
-Powiedzcie, żeby wpadł do mnie-uśmiechnęłam się do przyjaciółek i wróciłam do siebie.
-Charlie, jestem !-krzyknęłam wchodząc do domu i rzuciłam klucze na szafkę przy drzwiach.
-Patrz!-krzyczał już z góry i biegł do mnie z jakimś albumem. Oboje wygodnie zasiedliśmy w salonie, a on zaczął wszystko tłumaczyć.-To Sky. Dasz wiarę ?-wskazał na zdjęcie z czasów przedszkola, konkretnie na małą czarnulkę.
-Pierdolisz-powiedziałam z niedowierzaniem.
-Ma takie samo zdjęcie. Zaczynam sobie przypominać, jakaś Skyler chodziła ze mną do szkoły-mówił.
-To extra-stwierdziłam.
-Naprawdę się dogadujemy-odezwał się po chwili.
-Miło słyszeć-uśmiechnęłam się do niego.
-I ..
-Charls, byłoby mi cholernie miło, gdyby należała do naszej rodziny-odpowiedziałam na pytanie, które zapewne chciałby zadać. Oświadczyny. Bo co innego ? Od nieporozumienia z Lucy szukał kogoś. Od dawna już chciał się ożenić.
-Kocham Cię-przytulił mnie do siebie. Usłyszeliśmy dzwonek.
-To Zayn-powiedziałam.-A ty idź kup jakiś pierścionek-uśmiechnęłam się do brata, a ten wyszedł. Po chwili do salonu wparował mój chłopak.
-Carly-uśmiechnął się i od razu przytulił mnie do siebie.
-Tęskniłam-pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja też-odwzajemnił pocałunek.-Jakieś wieści od Lex ?-zapytał.
-Kompletnie nic-posmutniałam.
-Kurwa, zniszczyłem Ci humor-walnął się w głowę.
-Nie, nie, jest okej-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okej, no to idziemy do reszty ?-zapytał.
-Wybacz, muszę znaleźć rodziców i omówić z nimi parę spraw-odpowiedziałam.
-W porządku, to będę leciał-pocałował mnie w czoło.
-Nie zostaniesz ?-zdziwiłam się.
-Przyszedłem się przywitać. Mam coś do załatwienia, zobaczymy się jutro-uśmiechnął się i wyszedł. Wiem, że uogólniam, ale nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy mnie nie zostawiał, nie miał tajemnic, mówił co robi, gdzie chodzi. Nie widziałam go dwa miesiące, przyszedł się przywitać i zniknął. Naprawdę dziwne.
cześć misiaki ! c'tam u was ? ja siedzę w domu i jest środa i jem śniadanko, omnomno. jestem świetną aktorką, bo mama uwierzyła, że źle się czuję ;) co myślicie o rozdziale ? pasuje ? dość długi jak widać. co sądzicie, coz Lex ? o co chodzi Zayn'owi ? cieszycie się ze ślubu Charlie'go ? odpowiedzcie ;)
+ www.love-trust-lies.blogspot.com wpadajcie na najnowszego bloga, są już bohaterowie, dodawajcie się do obserwatorów i SKOMENTUJCIE tam. kocham was, Alex ;)
Carly

-Zayn-uśmiechnęłam się mimowolnie o odwróciłam do chłopaka, a następnie pocałowałam go czule.
-Paul jest po prostu zdruzgotany tym, że nie ma Hazzy-odezwał się mój chłopak, a po chwili do pokoju, a potem na balkon wpadł Paul, a za nim nasi przyjaciele.
-I weź tu kurwa człowieku miej jakąś styczność z kobietą, to Cię odciągnie od wszystkiego i zabije !-krzyczał. Widać było, że jest po prostu przewrażliwiony, przejęty. Bał się, że coś się stanie Harry'emu. Był przecież dla niego jak wujek.
-Paul, nie martw się, on się znajdzie-próbowała go pocieszyć Danielle.
-Idę coś zdziałać, gdyby się odezwali dajcie znać-powiedział i opuścił nasz pokój.
-W porządku .?-spojrzałam na wszystkich. Dan, Li, Lou i El wyszli, by też poszukać naszej zaginionej parki, a my w czwórkę staliśmy w bezruchu.

-Moi rodzice się rozstali-powiedziała i wtuliła się w Niall'a. Zamknęłam oczy i westchnęłam głośno. Kolejne nieszczęście.
-Przykro mi kochanie-przytuliłam ją również.-Co się stało ?
-Mama dowiedziała się, że ojciec od 7 lat chodził na dziwki-odpowiedziała.
-Wow-usłyszałam Niall'a i Zayn'a.
-Skąd wiesz .?-znów spojrzałam na nią.
-Miał jakiś pierdolony karnet 10-letni podbity już na 7 lat-rozpłakała się.-Wyrzuciła go z domu, przepierdolił cała kasę-dodała i upadła na ziemię ciągle płacząc.
-Nie tak wyobrażaliśmy sobie wasz przyjazd-spojrzał na mnie Niall.
-Wszystko się pierdoli-stwierdziłam.
-Nie wszystko-usłyszałam i poczułam silne ręce Zayn'a na moich biodrach.
-Tak, nie zupełnie wszystko-uśmiechnęłam się do niego, a następnie mocno wtuliłam w jego tors. Usłyszałam nagle dźwięk mojego iPhone'a i wyrwałam się z uścisku Zayn'a.
-LEXI !-krzyknęłam, a przyjaciele zwrócili wzrok na mnie. Odebrałam szybko.
-O ..

-Lex .. Lexi ? Lex, zaczekaj !
Rozłączyłam się i opadłam na ziemię. Skuliłam się i schowałam głowę w kolanach. Zaczęłam płakać.
-Carls, skarbie, co jest .?-Zayn przytulił mnie mocno.
-Nie mogę powiedzieć, po prostu .. po prostu Harry powinien dzisiaj być w LA-odpowiedziałam nie chcąc zdradzić za wiele.
-A Lexi ?-zapytał Niall.
-Ja i Naomi wracamy do Londynu najbliższym samolotem dzisiaj.
-Ale Carly, dlaczego .?-zdziwił się Zayn.
-Nie pytaj, proszę .. gdy już wrócicie z trasy opowiem Ci wszystko. Obiecaj, że nie będziesz pytał o nic, o Lexi-spojrzałam mu w oczy.
-Obiecuję-odezwał sie po długiej chwili milczenia. Uśmiechnęłam się do niego i ten ostatni raz namiętnie się pocałowaliśmy.
-Idźcie do Paul'a, jedźcie na próbę, cokolwiek. Nikt nie może wiedzieć na razie, że wyjeżdżamy-powiedziała. Pocałowałyśmy się na pożegnanie z nimi, a oni wyszli.
-Co jest .?-zapytała mnie Naomi.
-W skrócie .. Lexi nie chce być z Hazzą, nie chce się z nami przyjaźnić, wyjeżdża, nie wiem gdzie i jeśli chcemy z nią pogadać, musimy dziś wrócić do Londynu-wyjaśniłam. Od razu zaczęłyśmy się pakować. Sprawdziłam samolot. Do UK miałyśmy za pół godziny. Idealnie. Wyszłyśmy niemalże niezauważalnie z hotelu i pojechałyśmy taksówką na lotnisko. Wsiadłyśmy do samolotu w samą porę.
-Dlaczego ona nam to robi ?-Naomi w końcu się odezwała.-Dlaczego już nie chce być naszą przyjaciółką ?
-Mi .. musimy zrozumieć, że skoro dla niej tak będzie lepiej .. to po prostu musi to zrobić. Musimy uszanować jej decyzję-uśmiechnęłam się do niej.
-Czyli .. znudziłyśmy jej się ?-zapytała.
-Hej, nawet tak nie mów. Mimo wszystko, pamiętaj, że ona nas kocha i o nas nie zapomni.
[...]

-Ale dlaczego ?-byłam zawiedziona.
-Nawet nam nie zdradziła dlaczego i gdzie jedzie-odpowiedziała smutno pani Smith.
-Niech się pani trzyma-uśmiechnęłam się ciepło do kobiety i z Naomi poszłyśmy do mnie. Co nam pozostało ? Przesiedzieć ostatni miesiąc szkoły i pół wakacji w samotności, czekając na chłopaków. Lex odeszła, oni wracają za dwa miesiące. A my ? Jesteśmy jak na razie same i kompletnie przybite. Siedziałyśmy u mnie w salonie. W ciszy. Dość dziwnej ciszy. Poczułam wibracje telefonu i wyjęłam go z kieszeni. "Zayn chce wracać. Liam." Pomyślałam sobie, że to głupota. Dopiero co ich opuściłyśmy. Zostały tylko dwa miesiące trasy, muszą przecież wytrzymać. Jeśli ktoś by się dowiedział, że Zayn ze względu na mnie rezygnuje z koncertów to cały świat by mnie znienawidził. Nie chce tego. Nie chce też, by mój chłopak zawiódł swoich fanów. Ludzie możliwe, że od miesięcy czekają na ich koncert w swoim kraju. Nie mogą opuścić żadnego miejsca, muszą dać wszystkie zaplanowane koncerty, a ja nie zgodzę się na ich wcześniejszy powrót. Byłam zła na niego. Nie jestem jego całym światem, on musi o tym pamiętać.
-Nie rób tego-powiedziałam stanowczo wybierając jego numer.
-Żartujesz ? Carly. Potrzebuję Ciebie, a Ty potrzebujesz mnie.
-Zayn, mam Naomi, Charli'ego, rodzinę. Dam sobie radę.
-Ale nie masz Lex. Wiem ile ona dla was znaczyła.
-Będzie nam gorzej, będzie ciężko od teraz, ale dzięki wsparciu damy sobie radę.
-Chce być dla Ciebie tym wsparciem.
-A ja chce, byś pamiętał, że to nie ja jestem Twoim życiem. Robisz karierę, o której zawsze marzyłeś, nie pozwolę Ci jej zniszczyć tylko dlatego, że ja jestem w dołku.
-Chce być przy Tobie.
-Myślisz, że ja tego nie chce ? Za dwa miesiące się spotkamy, obiecuje, ale póki co pamiętaj o swojej pracy. To zabawa, marzenie, to coś co kochasz. Nie zapominaj.
-Zawsze potrafisz pomóc.

-Harry wrócił.
-Kiedy ?
-Parę godzin temu.
-Jak on się czuje ?
-Pyta o Lexi.
-...
-Powiedzieliśmy mu, że wyjechała, bo jej babcia mocno zachorowała.
-Powiedzieliście gdzie ?
-Powiedzieliśmy, że nie wiemy.
-Tym lepiej.
-Gdzie ona jest ?
-Nawet jej mama tego nie wie. Tego się właśnie obawiam.
-Będzie dobrze.
-Nawet tak nie mów. Ona już nie wróci, wiem to.
-Przykro mi.
-To my musiałyśmy zrobić coś źle. To ja musiałam popełnić jakiś błąd. Nie odeszłaby od nas tak z dnia na dzień.
-Carls, to nie Twoja wina, daj spokój.
-Ta .. muszę kończyć, do zobaczenia.
-Kocham Cię, trzymaj się, pa.
-W porządku ?-zapytała Naomi. Mój nastrój był zmieszany. Byłam smutna, że nie ma ze mną Zayn'a, byłam zawiedziona, że nie ma ze mną Lexi i byłam wściekła, że to pewnie przeze mnie wyjechała. Do dupy.
-Carly ?-usłyszałam tak dobrze znajomy mi głos Charlie'go.
-Charlie !-uśmiechnęłam się i przytuliłam do brata.
-Dlaczego Lexi wyjechała ?-zapytał.
-Sama nie wiem-posmutniałam.
-Zaraz, skąd wiesz ?-zaciekawiła się Naomi.
-Dziś rano dzwoniła do biura, odeszła z pracy-wyjaśnił.

-Skoro wyjechała, to zgaduje, że znajdzie inną pracę-zaśmiał się mój brat.
-Nawet nie wiemy dlaczego ..-przygryzłam dolną wargę, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.-Była dla nas jak siostra.
-Ćśśs.-Charlie objął jednym ramieniem mnie, a drugim Naomi. Obie wtuliłyśmy się w niego.-Moje dziewczynki. Dacie radę. Znaczyła wiele, nie tylko dla was. Dla mnie, dla rodziców, dla Harry'ego. To był jej wybór. Nie ważne gdzie teraz jest i co robi. Ważne, że nadal o was myśli. Ważne, że wciąż was kocha. Ważne, że nigdy o was nie zapomni. Jestem tego pewien.
-Skąd ta pewność ?-zapytała.
-Starsi bracia wiedzą wszystko-poczułam, że się uśmiecha.
-Miejmy nadzieję, że masz rację-uśmiechnęła się Mi i otarła łzy.
*2 miesiące później*
2 sierpnia 2013
Jakoś przeżyłyśmy te dwa miesiące. Chłopcy już dziś wracają i bardzo się z tego cieszę. Od dwóch miesięcy Lexi się nie odzywa. Nadal nikt nie wie gdzie jest, co robi, czy żyje. Jest nam ciężko i nie ukrywam tego. Przez to wszystko Naomi bardziej zamknęła się w sobie. Lex zawsze stawiała nas na nogi. Nie ma wśród nas już tej energicznej osoby, która zawsze pomagała i krzyczała. Tego mi brakuje. Brakuje mi jej. Brakuje mi mojej siostry. Ja i Naomi skończyłyśmy już szkołę. Udało nam się dobrze napisać matury, a nasze świadectwa również nie są złe. Dostałyśmy się na studia muzyczne. Ja wybrałam pianino, a Mi gitare. Muzyka to coś, co zdecydowanie nas kręci, daje przyjemność. Jesteśmy w swoim żywiole wtedy. To właśnie kierunek, który wybrałyśmy, to właśnie kierunek, w którym chcemy iść w życiu. Tylko ten kierunek, jeden kierunek. Jedno zastanowienie. Po co my się tyle uczyłyśmy, skoro wybrałyśmy takie studia ? Może nam się nie udać. Możemy nie zrobić kariery. Mój plan B to medycyna. Też się tym kiedyś interesowałam. Jak nie jedno, to drugie.
-Tak ?-spojrzałam na przyjaciółkę.
-W internecie pojawił się nowy artykuł o Lexi-odpowiedziała, a ja błyskawicznie wyrwałam jej laptopa i zaczęłam czytać. "Od dwóch miesięcy nie widujemy Alexandy Smith na wybiegach, w gazetach, w internecie, na ulicach. Jakby zupełnie zniknęła. Ludzie sądzą, że porzuciła karierę modelki, inni, że nie żyje. Są też tacy, którzy sądzą iż Smith siedzi w więzieniu za zbyt ostre imprezowanie. Postanowiliśmy odwiedzić jej rodzinny dom, by dowiedzieć się co z modelką. Matka Alexandry twierdzi, że dziewczyna zrezygnowała na jakiś czas z kariery, by polecieć do ukochanej, ciężko chorej babci do Afryki. Czy to jest prawda ? Poczekajmy, aż sama Alexandra w końcu pokaże się światu i wyjaśni swoją nieobecność"
-Nawet jej mama już nie wie co robić-stwierdziłam. Pani Smith również należała do osób, które nie wiedziały gdzie Lexi się znajduje. Kompletnie nikt tego nie wie.
-Hej, hej, hej !-do mojego pokoju wpadły uradowane El i Mi.
-A wam co ?-powiedziałyśmy równocześnie z Danielle.
-No jak to ? Chłopcy nareszcie przyjeżdżają-uśmiechnęła się Naomi. Powód do radości jest. Do smutku również. I weź tu człowieku wybierz. Dochodziła już 14, a na dworzu było gorąco. Postanowiłyśmy jechać moim samochodem na lotnisko. Długo zastanawiałyśmy się, przy pojechać po nich, czy może spotkać się z nimi w domu. W końcu lotnisko, fanki, paparazzi ..
-Mam klucz, Carls, jedź do ich domu-Danielle pokazała nam kluczyk od rezydencji chłopaków i szyderczo się uśmiechnęła. Mieli być w UK o 15. Pomyślałam więc, że pomysł Danielle jest dobry. Po około 20 minutach siedziałyśmy już w domu naszych chłopaków. Teraz czułam się dziwnie. Ja, Zayn, Niall, Naomi, Liam, Dan, El, Lou. A Harry ? A Harry jest sam. To on teraz potrzebuje najwięcej naszego wsparcia. Kiedy byłyśmy na miejscu usiadłyśmy wygodnie w salonie i się rozgadałyśmy. W międzyczasie dostałam wiadomość od Charlie'go. "Carls. Potrzebuję Cię. Muszę podjąć ważną decyzję. Liczę, że mi pomożesz. Charlie ;)"
-Co Tym razem ?-zaśmiała się Eleanor.
-Charlie-odpowiedziałam.-To chyba serio coś ważnego-przygryzłam wargę. Pomóc bratu, czy czekać na chłopaka ?
-Leć, Zayn zrozumie-odezwała się czarnulka.
-Powiedzcie, żeby wpadł do mnie-uśmiechnęłam się do przyjaciółek i wróciłam do siebie.
-Charlie, jestem !-krzyknęłam wchodząc do domu i rzuciłam klucze na szafkę przy drzwiach.
-Patrz!-krzyczał już z góry i biegł do mnie z jakimś albumem. Oboje wygodnie zasiedliśmy w salonie, a on zaczął wszystko tłumaczyć.-To Sky. Dasz wiarę ?-wskazał na zdjęcie z czasów przedszkola, konkretnie na małą czarnulkę.
-Pierdolisz-powiedziałam z niedowierzaniem.
-Ma takie samo zdjęcie. Zaczynam sobie przypominać, jakaś Skyler chodziła ze mną do szkoły-mówił.
-To extra-stwierdziłam.
-Naprawdę się dogadujemy-odezwał się po chwili.
-Miło słyszeć-uśmiechnęłam się do niego.

-Charls, byłoby mi cholernie miło, gdyby należała do naszej rodziny-odpowiedziałam na pytanie, które zapewne chciałby zadać. Oświadczyny. Bo co innego ? Od nieporozumienia z Lucy szukał kogoś. Od dawna już chciał się ożenić.
-Kocham Cię-przytulił mnie do siebie. Usłyszeliśmy dzwonek.
-To Zayn-powiedziałam.-A ty idź kup jakiś pierścionek-uśmiechnęłam się do brata, a ten wyszedł. Po chwili do salonu wparował mój chłopak.
-Carly-uśmiechnął się i od razu przytulił mnie do siebie.
-Tęskniłam-pocałowałam go delikatnie w usta.
-Ja też-odwzajemnił pocałunek.-Jakieś wieści od Lex ?-zapytał.
-Kompletnie nic-posmutniałam.
-Kurwa, zniszczyłem Ci humor-walnął się w głowę.
-Nie, nie, jest okej-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Okej, no to idziemy do reszty ?-zapytał.
-Wybacz, muszę znaleźć rodziców i omówić z nimi parę spraw-odpowiedziałam.
-W porządku, to będę leciał-pocałował mnie w czoło.
-Nie zostaniesz ?-zdziwiłam się.
-Przyszedłem się przywitać. Mam coś do załatwienia, zobaczymy się jutro-uśmiechnął się i wyszedł. Wiem, że uogólniam, ale nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy mnie nie zostawiał, nie miał tajemnic, mówił co robi, gdzie chodzi. Nie widziałam go dwa miesiące, przyszedł się przywitać i zniknął. Naprawdę dziwne.
cześć misiaki ! c'tam u was ? ja siedzę w domu i jest środa i jem śniadanko, omnomno. jestem świetną aktorką, bo mama uwierzyła, że źle się czuję ;) co myślicie o rozdziale ? pasuje ? dość długi jak widać. co sądzicie, coz Lex ? o co chodzi Zayn'owi ? cieszycie się ze ślubu Charlie'go ? odpowiedzcie ;)
+ www.love-trust-lies.blogspot.com wpadajcie na najnowszego bloga, są już bohaterowie, dodawajcie się do obserwatorów i SKOMENTUJCIE tam. kocham was, Alex ;)
piątek, 5 kwietnia 2013
Rozdział 18.
31 maja
Naomi
Miałam nadzieję, że od dzisiaj wszystkie będzie dobrze, że wszystko się ułoży. Nie będzie płaczu, rozczarowań, tęsknoty, kłótni .. Chciałabym, by tego nie było, niestety takie jest życie. Nie do każdego się uśmiecha, nie zawsze jest miłosierne. Boję się. Cholernie się boję. Muszę w końcu na poważnie porozmawiać z Niall'em, musimy sobie wszystko wyjaśnić. Czy go kocham .? Czy odpowiedź brzmi 'tak', czy 'nie', muszę mu o tym powiedzieć. Musimy sobie powiedzieć wszystko, żebyśmy wiedzieli co dalej począć. Mieliśmy dzisiaj iść na plażę. Wszyscy. Jednak plany się lekko pokomplikowały, przecież Harry leży w szpitalu, a Lex postanowiła go odwiedzić. Mam nadzieję, że oni też sobie wszystko wyjaśnią. Boję się jednak, że Lexi odrzuci Hazze. Jest do tego zdolna. Nie powinna. Harry ją kocha, to chłopak idealny.
-Naomi, rusz się w końcu-poczułam dość mocny ból na plecach i otworzyłam oczy. Zauważyłam, że Carls sobie usiadła na mnie.
-Zejdź grubasie !-krzyknęłam, a moja przyjaciółka zaczęła się smiać.
-Mi, wstać w końcu, zaraz idziemy na plażę, dochodzi 10-odezwała się. Niemożliwe, że ja tak długo spałam. Czyżby .? Ehh, powinnam się wcześniej położyć.
-Wszyscy .?-zapytałam.
-Prócz Hazzy oczywiście i czekamy jeszcze na Lex i Zayn'a, bo poszli sobie zapalić-odpowiedziała. Zrzuciłam ją z siebie i poszłam do łazienki. Dzień nie zapowiadał się dobrze, ponieważ mój humor nie był za kolorowy. Podczas szczotkowania zębów usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc ze szczoteczką w ustach wybiegłam z łazienki i dorwałam się do niego. Dzwonił Harry.
N:ary .?
H:N-Naomi .?
N:Ehe.
H:Mów, wyraźniej.
N:ye ęby.
H:Co .?
N:mye ęby.
H:Co .?
N:MYJĘ ZĘBY KURWA !
H:Spokojnie .. Słuchaj, zaraz będę w hotelu, jesteście tam jeszcze .?
N:Styles, dobrze się czujesz .? Miałeś leżeć w szpitalu, na pewno nie jest z Tobą dobrze.
H:Naomi, jest dobrze, jestem w drodze.
N:Po co .?
H:Muszę porozmawiać z Lex.
N:Gadaliście dziś rano.
H:Co z tego .? Ona i tak ma mnie w dupie.
N:To po co tu idziesz .?
H:Bo chce, by po prostu wiedziała.
N:Co .?
H:Że ją kocham.
N:Harry, mówiłeś jej to setki razy, ale dla niej to nic nie znaczy, zrozum, Lex taka jest.
H:NIe ustąpie.
N:Dlaczego .?
H:Zobaczmy .. a Ty .? Chcesz wyjaśnić sobie wszystko z Niall'em i być z nim, czy się poddasz .?
N:Nie poddam się.
H:Dlaczego .?
N:Bo go kocham.
H:I co .? Rozumiesz mnie teraz .?
N:Emm, tak .. ale Niall i Lex to dwa odmienne charaktery.
H:Zaryzykuję.
N:Podziwiam CIę, że chcesz z nią być i tak się starasz.
H:Pierwszy raz w życiu się zakochałem.
N:Słodki jesteś.
H:Tak, tak, wiem. Będę czekał na plaży jakby co, a Ty pogadaj z Nialler'em, do zobaczenia.
N:Okej, pa.
Odłożyłam telefon i wróciłam do łazienki by dokończyć szczotkowanie zębów. Następnie wróciłam do pokoju i założyłam na siebie strój kąpielowy, a na niego jakieś luźne ubrania. Nikogo w pokoju nie było, stwierdziłam więc, że wszyscy już czekają na dole lub są na plaży. Wzięłam torbę i zamknęłam pokój kartą hotelową. Zjechałam windą na sam dół i wyszłam z hotelu tylnym wyjściem, by mieć bliżej do plaży. Nie było na niej za wiele osób, więc bez problemu znalazłam moich przyjaciół. Byli tu wszyscy. Liam i Danielle siedzieli na brzegu i rozmawiali, Louis i Eleanor byli w wodzie i topili się nawzajem, Carly i Zayn pili drinki przy barze, a Nialler budował zamek z piasku. Brakowało mi dwóch osób. Rozejrzałam się dokładniej i zauważyłam, że jakieś 30 metrów od nas stoją Lex i Harry, którzy się zawzięcie kłócili. Podeszłam do baru, gdzie byli Zayn i Carly.
-Co się dzieję .?-zapytałam ich cały czas patrząc na Lex i Hazzę.
-Kłócą się, jak zwykle-odpowiedziała Carly.
-Lex nie chce z nim być-dodał Zayn.
-Co .?-zdziwiłam się.
-Boi się, jest głupia-odpowiedział.
-Harry się naprawdę o nią stara-powiedziała moja przyjaciółka. A po chwili spojrzała na mnie, a potem przeniosła swój wzrok. Spojrzałam dokładnie tam gdzie ona. Niall.
-Już idę-wystawiłam jej język i podeszłam do blondaska.
-Cześć, fajny zamek-odezwałam się i uśmiechnęła, a następnie usiadłam obok mojego przyjaciela.
-Naomi.
-Niall-spojrzeliśmy sobie w oczy, a chłopak bez namysłu złożył na moich ustach namiętny i czuły pocałunek.-Niall ...
-Naomi, kocham Cię i zrobię wszystko byś ..-wpiłam się w jego usta. Spodobało mi się to. Czy kocham Niall'a Horan'a ? Nie. Czy kocham bezbronnego, rumieniącego się blondyna, który ma 16 lat ? Owszem. Nie obchodzi mnie kim jest. Dla mnie ważne jest to, jaki jest, a jest naprawdę wspaniały.
-Kocham Cię Niall, najmocniej na świecie-uśmiechnęłam się do niego i ponownie pocałowałam.
-Ja Ciebie też-odwzajemnił uśmiech. Wstaliśmy i złapaliśmy się za ręce. Podeszliśmy do baru.
-Czekałam na to całe życie-powiedziała uśmiechnięta Carly patrząc na nasze splecione dłonie.
-Teraz tylko czekać na Lex i Hazze-odpowiedział Niall.
-Zaraz, a gdzie oni są ?-zaniepokoił się Zayn. Rozejrzałam się po plaży. Rzeczywiście, nie było ich. Byłam lekko przestraszona. Dopiero co się kłócili, nie wiadomo co mogło przyjść im do głowy.
-Poszukajcie tu, my idziemy do hotelu-powiedziałam i złapałam Niall'a za rękę. Oboje pobiegliśmy do hotelu. Najpierw do pokoju naszego, potem do chłopaków, do palarni, księgarni, sali do gier, do baru, do restauracji, na basenie. Nigdzie ich nie było.
-Naomi, spokojnie, może po prostu poszli na miasto-odezwał się Niall.
-Albo Lex pobiła Hazze-spojrzałam na niego wkurzona i próbowałam się dodzwonić do Lexi.-Nie odbiera-odpowiedziałam zaniepokojona.
-Naomi, skarbie, uspokój się-Niall przytulił mnie mocno do siebie. Tego mi było trzeba. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To była mama ...
cześć wam ! rozdział baaaaaaaaaaardzo króciutki, wiem, wiem. no, ale wiecie, tak jakoś z perspektywy Naomi nigdy nie wiem co pisać. obiecuję, że następny rozdział będzie o wiele dłuższy ;) mam nadzieję też, że mi się to uda i będziecie komentować.
+proszę was ładne, byście wpadli na mojego bloga www.chachi-loves-1d.blogspot.com bo chyba sporo z was jeszcze o nim nie wie, powstał on dawno, ale nie ma czytelników, soł, wpadajcie ;)
kocham was, komentujcie i do następnego ;) Alex ;)
Naomi
-Naomi, rusz się w końcu-poczułam dość mocny ból na plecach i otworzyłam oczy. Zauważyłam, że Carls sobie usiadła na mnie.
-Zejdź grubasie !-krzyknęłam, a moja przyjaciółka zaczęła się smiać.
-Mi, wstać w końcu, zaraz idziemy na plażę, dochodzi 10-odezwała się. Niemożliwe, że ja tak długo spałam. Czyżby .? Ehh, powinnam się wcześniej położyć.
-Wszyscy .?-zapytałam.
-Prócz Hazzy oczywiście i czekamy jeszcze na Lex i Zayn'a, bo poszli sobie zapalić-odpowiedziała. Zrzuciłam ją z siebie i poszłam do łazienki. Dzień nie zapowiadał się dobrze, ponieważ mój humor nie był za kolorowy. Podczas szczotkowania zębów usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc ze szczoteczką w ustach wybiegłam z łazienki i dorwałam się do niego. Dzwonił Harry.

H:N-Naomi .?
N:Ehe.
H:Mów, wyraźniej.
N:ye ęby.
H:Co .?
N:mye ęby.
H:Co .?
N:MYJĘ ZĘBY KURWA !
H:Spokojnie .. Słuchaj, zaraz będę w hotelu, jesteście tam jeszcze .?
N:Styles, dobrze się czujesz .? Miałeś leżeć w szpitalu, na pewno nie jest z Tobą dobrze.
H:Naomi, jest dobrze, jestem w drodze.
N:Po co .?
H:Muszę porozmawiać z Lex.
N:Gadaliście dziś rano.
H:Co z tego .? Ona i tak ma mnie w dupie.
N:To po co tu idziesz .?
H:Bo chce, by po prostu wiedziała.
N:Co .?
H:Że ją kocham.
N:Harry, mówiłeś jej to setki razy, ale dla niej to nic nie znaczy, zrozum, Lex taka jest.
H:NIe ustąpie.
N:Dlaczego .?
H:Zobaczmy .. a Ty .? Chcesz wyjaśnić sobie wszystko z Niall'em i być z nim, czy się poddasz .?
N:Nie poddam się.
H:Dlaczego .?
N:Bo go kocham.
H:I co .? Rozumiesz mnie teraz .?
N:Emm, tak .. ale Niall i Lex to dwa odmienne charaktery.
H:Zaryzykuję.
N:Podziwiam CIę, że chcesz z nią być i tak się starasz.
H:Pierwszy raz w życiu się zakochałem.
N:Słodki jesteś.
H:Tak, tak, wiem. Będę czekał na plaży jakby co, a Ty pogadaj z Nialler'em, do zobaczenia.
N:Okej, pa.
Odłożyłam telefon i wróciłam do łazienki by dokończyć szczotkowanie zębów. Następnie wróciłam do pokoju i założyłam na siebie strój kąpielowy, a na niego jakieś luźne ubrania. Nikogo w pokoju nie było, stwierdziłam więc, że wszyscy już czekają na dole lub są na plaży. Wzięłam torbę i zamknęłam pokój kartą hotelową. Zjechałam windą na sam dół i wyszłam z hotelu tylnym wyjściem, by mieć bliżej do plaży. Nie było na niej za wiele osób, więc bez problemu znalazłam moich przyjaciół. Byli tu wszyscy. Liam i Danielle siedzieli na brzegu i rozmawiali, Louis i Eleanor byli w wodzie i topili się nawzajem, Carly i Zayn pili drinki przy barze, a Nialler budował zamek z piasku. Brakowało mi dwóch osób. Rozejrzałam się dokładniej i zauważyłam, że jakieś 30 metrów od nas stoją Lex i Harry, którzy się zawzięcie kłócili. Podeszłam do baru, gdzie byli Zayn i Carly.
-Co się dzieję .?-zapytałam ich cały czas patrząc na Lex i Hazzę.
-Kłócą się, jak zwykle-odpowiedziała Carly.
-Lex nie chce z nim być-dodał Zayn.
-Co .?-zdziwiłam się.
-Boi się, jest głupia-odpowiedział.
-Harry się naprawdę o nią stara-powiedziała moja przyjaciółka. A po chwili spojrzała na mnie, a potem przeniosła swój wzrok. Spojrzałam dokładnie tam gdzie ona. Niall.

-Cześć, fajny zamek-odezwałam się i uśmiechnęła, a następnie usiadłam obok mojego przyjaciela.
-Naomi.
-Niall-spojrzeliśmy sobie w oczy, a chłopak bez namysłu złożył na moich ustach namiętny i czuły pocałunek.-Niall ...
-Naomi, kocham Cię i zrobię wszystko byś ..-wpiłam się w jego usta. Spodobało mi się to. Czy kocham Niall'a Horan'a ? Nie. Czy kocham bezbronnego, rumieniącego się blondyna, który ma 16 lat ? Owszem. Nie obchodzi mnie kim jest. Dla mnie ważne jest to, jaki jest, a jest naprawdę wspaniały.
-Kocham Cię Niall, najmocniej na świecie-uśmiechnęłam się do niego i ponownie pocałowałam.
-Ja Ciebie też-odwzajemnił uśmiech. Wstaliśmy i złapaliśmy się za ręce. Podeszliśmy do baru.
-Czekałam na to całe życie-powiedziała uśmiechnięta Carly patrząc na nasze splecione dłonie.
-Teraz tylko czekać na Lex i Hazze-odpowiedział Niall.
-Zaraz, a gdzie oni są ?-zaniepokoił się Zayn. Rozejrzałam się po plaży. Rzeczywiście, nie było ich. Byłam lekko przestraszona. Dopiero co się kłócili, nie wiadomo co mogło przyjść im do głowy.
-Poszukajcie tu, my idziemy do hotelu-powiedziałam i złapałam Niall'a za rękę. Oboje pobiegliśmy do hotelu. Najpierw do pokoju naszego, potem do chłopaków, do palarni, księgarni, sali do gier, do baru, do restauracji, na basenie. Nigdzie ich nie było.
-Naomi, spokojnie, może po prostu poszli na miasto-odezwał się Niall.
-Albo Lex pobiła Hazze-spojrzałam na niego wkurzona i próbowałam się dodzwonić do Lexi.-Nie odbiera-odpowiedziałam zaniepokojona.
-Naomi, skarbie, uspokój się-Niall przytulił mnie mocno do siebie. Tego mi było trzeba. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. To była mama ...
cześć wam ! rozdział baaaaaaaaaaardzo króciutki, wiem, wiem. no, ale wiecie, tak jakoś z perspektywy Naomi nigdy nie wiem co pisać. obiecuję, że następny rozdział będzie o wiele dłuższy ;) mam nadzieję też, że mi się to uda i będziecie komentować.
+proszę was ładne, byście wpadli na mojego bloga www.chachi-loves-1d.blogspot.com bo chyba sporo z was jeszcze o nim nie wie, powstał on dawno, ale nie ma czytelników, soł, wpadajcie ;)
kocham was, komentujcie i do następnego ;) Alex ;)
wtorek, 2 kwietnia 2013
Rozdział 17.
31 maja
Lexi
Stałam oparta o barierkę na balkonie. Wpatrywałam się w miasto. Zegar wskazywał godzinę 6 rano, a w LA słońce wstało. Stałam w bezruchu i bezuczuciowo wypuszczałam dym z płuc. Byłam pozbawiona emocji. Byłam pusta, a może raczej zagubiona. To wszystko przerastało mnie. Najpierw ten pocałunek w Walentynki, potem on wyjechał, ja .. cierpiałam, bo zakochałam się w nim, no i sytuacja z wczoraj .. On jest w szpitalu, nie wiadomo kiedy stamtąd wyjdzie. Chłopcy również są przybici bo martwią się, iż Hazzie po prostu odwidzi się "zabawa w One Direction". Hazz może być też wściekły na Zayn'a, w sumie też nie byłabym happy, gdyby najlepszy przyjaciel pobił mnie do krwi. Cóż, takie życie. Ja jednak przez te wszystkie wydarzenia nie mogłam spać. Wczoraj nawet pojechałam do szpitala, ponieważ chciałam się z nim zobaczyć, ale nie wpuścili mnie. Pierdoleni lekarze.
-Lexi .?-usłyszałam czyjś głos i przekręciłam głowę w prawo. No tak, chłopcy mają pokój obok. To był Niall.
-Niall, co tu robisz .?-zdziwiłam się.
-Pytanie co Ty tu robisz .?-uśmiechnął się.-Jest 6.
-Nie mogę spać-odpowiedziałam tylko.-A Ty .?
-Również. Mieliśmy mieć próbę zaraz ..-spuścił głowę. Już chciałam coś powiedzieć, ale blondyn zmienił temat.-Rozmawiałaś z nim .?
-A rozmawiałeś z Naomi .?-uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej, by lepiej słyszeć przyjaciela.
-Tak, wczoraj..
-I .?-skierowałam na niego wzrok pełen nadziei.
-Przy następnej okazji pogadamy na serio, musi mieć czas, by to przemyśleć-odpowiedział. "czas". Miałam dość czasu, przecież jest śmieszna. Jak można być tak głupią ! Przecież Niall to chłopak idealny, w dodatku ją lubi. Lubi .. kocha do cholery !
-Mam zamiar iść dzisiaj do szpitala, do Harry'ego-chciałam zmienić temat, bo widziałam, że blondasek czuje się trochę niezręcznie.
-Jak wrócisz powiedz co z nim.
-Idź ze mną-zaproponowałam.
-Paul nam nie pozwolił. Już pytałem-odpowiedział zawiedziony chłopak.-Miejmy tylko nadzieję, że stosunki między nim, a Zayn'em nie pogorszą się.-dodał. Lubiłam Niall'a. Był bardzo zabawny i zawsze uśmiechnięty, ale kiedy trzeba było potrafił uronić łzę, był wrażliwy i przejmował się wszystkim.-Będę leciał, chłopacy chyba wstali, trzeba się dzisiaj ruszyć.
-Macie zamiar gdzieś iść .?-zaciekawiłam się.
-Na plaże. Szczerze podczas tych paru miesięcy jeszcze na niej nie byliśmy. Idziemy koło 10. Powiedz dziewczynom, jeśli chcesz, to chodź z nami-uśmiechnął się chłopak.
-Raczej będę zajęta-odpowiedziałam również z uśmiechem. Chłopak zapewne domyślił się, iż wcześniej mówiłam, że idę odwiedzić Styles'a. Blondyn jeszcze raz posłał mi ciepły uśmiech i zniknął za drzwiami. Sama również postanowiłam wrócić do pokoju.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się lekko niezręcznie, gdyż pewnie ja i Horan obudziliśmy nasze przyjaciółki.
-Dziewczyno, jest po szóstej-Danielle obdarzyła mnie złowrogim spojrzeniem.
-Wybaczcie, nie mogłam spać i rozmawiałam z Niall'em. Idę nie długo do szpitala, odwiedzić Hazze.
-Jak wrócisz powiedz co z nim-odezwała się Naomi i opadła na łóżko.
-O, no i właśnie. Niall chciał, żebym przekazała, że o 10 idą na plażę-poinformowałam jeszcze moje przyjaciółki i skierowałam się do jednej z łazienek. Umyłam zęby i założyłam na siebie ciuchy, które już wcześniej znajdowały się w jednej z szafek w pomieszczeniu. Rozczesałam włosy i związałam je. Gotowa wyszłam z toalety. Cała czwórka nadal spała, więc postanowiłam jak najciszej wyjść z pokoju zabierając ze sobą tylko torebkę z potrzebnymi rzeczami. Wyszłam z hotelu bez śniadania. Po prostu nie miałam na nie ochoty. Złapałam taksówkę i wsiadłam do niej.
-Do najbliższego szpitala-zwróciłam się do kierowcy, gdyż nie znałam nazwy szpitala, w którym leżał mój przyjaciel. Było po siódmej. Wchodząc do szpitala od razu ogarnęło mnie to nieprzyjemne uczucie. Białe podłogi, ściany, sufity, lekarze w fartuchach i tych okropnych ortopedycznym butach. Nie lubię tego miejsca.
-Dzień dobry, w której sali leży Harry Styles .?-zwróciłam się do recepcjonistki.
-A pani to kto .?-zapytała bez emocji.
-Do cholery kobieto byłam tu wczoraj i nie chciałaś mnie wpuścić, gadaj gdzie on jest !-podniosłam lekko głos.
-Jeśli jesteś jakąś psychiczną fanką tego chłopca, to do widzenia-powiedziała i skierowała wzrok na papiery. Byłam zdenerwowana na nią. Jak można tak traktować ludzi .? Rozejrzałam się po szpitalu i na moje szczęście zauważyłam Paul'a.
-Paul !-krzyknęłam chcąc zatrzymać mężczyznę.
-Lexi .? Co tu robisz .?-zapytał, gdy mnie zauważył.
-Chciałam zobaczyć co z Harry'm, proszę, powiedz mi gdzie on jest.
-Windą na drugie piętro, potem od razu w prawo, prosto, na lewo i sala nr. 169-wyjaśnił. Rzuciłam tylko ciche "dzięki" i pobiegłam do windy. Z lekkim trudem znalazłam w koncu upragnioną salę. Przed wejściem wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Powoli weszłam do środka. Było cicho. Na łóżku zauważyłam tylko mojego przyjaciela. Leżał spokojnie i patrzył się w okno.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się lekko, a chłopak przeniósł swój wzrok na mnie. Bałam się trochę, że nie będzie chciał mnie widzieć.
-Lexi-chłopak uśmiechnął się szeroko. Usiadłam na krześle obok łóżka.
-Nie wyglądasz źle-odezwałam się. Malik podobno nieźle mu przyłożył, ale tak naprawdę widać było tylko sporą ranę w okolicy nosa.
-Tak, wczoraj robili wszystko, by doprowadzić moją twarz do porządku-zaśmiał się.-Wypiękniałaś-dodał po chwili.
-Widzieliśmy się wczoraj-zaśmiałam się z niewiedzy Styles'a.
-Tak, ale tylko przelotnie. Normalnie gadaliśmy ze sobą parę miesięcy temu.-ponownie się uśmiechnął. Milczałam. -Lex, bo ja ..-chciał coś powiedzieć, a ja spojrzałam na niego z uwagą.-..ja chciałem Cię przeprosić za wszystko. Za moje wczorajsze zachowanie, za to wszystko, co działo się przed trasą. Zachowałem się jak dupek. Nie powinienem Cię wtedy całować, powinienem wcześniej powiedzieć Ci, że jedziemy w trasę-tłumaczył.
-Harry, stało się, trudno-odpowiedziałam niewzruszalnie.
-Chciałbym też zobaczyć się z chłopakami .. przeprosić ich. Po prostu od paru dni zacząłem jakoś dużo pić i .. sama widzisz. Najbardziej boli mnie to, że tak zdenerwowałem Zayn'a.
-Będziesz miał czas by z nimi pogadać. Najważniejsze byś szybko stąd wyszedł i byście powrócili do koncertów.-co miałam powiedzieć .? Czekać, aż on powie znów to cholerne "kocham Cię" .? To bez sensu.
-Lex .?-odezwał się po chwili.
-Hmm .?-spojrzałam znów na niego.
-Zawsze chciałem, by moją dziewczyną została moja fanka, czasem też marzyłem o modelce. Zabawne, że moje oba marzenia mogą się spełnić, jeśli tylko dasz mi szansę-uśmiechnął się.
-Ty nawet nie wiesz przez co ja przeszłam .. od tamtego pocałunku, Ty wyjechałeś .. parę miesięcy siedziałam, płakałam, byłam martwa, bo ciągle myślałam o Tobie..
-Lex, ja wiem, idiota ze mnie. Chodzi o to, że .. jeśli dałabyś mi szansę, dałabyś nam szansę .. to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.-wtrącił. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć.-Kocham Cię-usłyszałam po chwili. Po prostu nie wytrzymałam. Miałam ochotę się rozpłakać, tylko dlaczego .? Dlatego, że on mnie kocha. Ja nie umiem kochać, po prostu nie potrafię. Złapałam zwinnym ruchem torbę i wyszłam.
-Lexi !-usłyszałam. Szłam przed siebie szybkim krokiem. Gdy wyszłam ze szpitala myślałam, że jestem bezpieczna. Zwolniłam trochę i próbowałam się uspokoić.-Lex !-odwróciłam się zdziwiona. Styles biegł za mną.
-Co Ty wyprawiasz .? Jak stamtąd wyszedłeś .?
-Po prostu wbiegłem-odpowiedział, a ja odwróciłam się i szłam przed siebie.
-Zaczekaj !-krzyknął i podbiegł, a następnie stanął na przeciwko mnie trzymając mnie w mocnym uścisku.-Lexi, o co chodzi .?
-Proszę Cię, zostaw mnie-próbowałam się wyrwać.
-Lexi. Spójrz na mnie. Proszę, spójrz na mnie-mówił, a ja spuściłam wzrok.
-Możesz mnie puścić .?-zdenerwowałam się.
-Lex. Wytłumacz mi, co się dzieje .?
-Lepiej wróć do szpitala, lekarze się niepokoją.
-Nie pójdę, póki mi nie odpowiesz !-przyciągnął mnie jeszcze mocniej.
-Na co .? Co chcesz wiedzieć !?-byłam zdenerwowana na chłopaka, że tak naciskał. Nie chciałam mu mówić, że .. że coś do niego czuję, ale nie potrafię kochać.
-Chce wiedzieć, czy mnie kochasz.-odezwał się po chwili.
-Nie-odpowiedziałam stanowczo, a chłopak przybliżył nasze usta i mnie pocałował.
-Przestań !-krzyknęłam i próbowałam się wyrwać. Czułam na sobie milion par oczu. No tak w końcu jesteśmy na mieście, a Harry Styles i jego koleżanka drą się na siebie.
-Lexi, kocham Cię-powtórzył się.
-Ale nie rozumiesz, że ja nie .? Ja nie potrafię kochać ! Po prostu nie umiem, tak trudno to pojąć !?-zaczęłam krzyczeć.-Daj mi spokój-odezwałam się, gdy chłopak nic nie mówił. Wyrwałam się nareszcie z jego uścisku i szybkim krokiem szłam przed siebie.
-Lex !-usłyszałam.
-Jeb się Harry !-wydarłam się i pokazałam chłopakowi środkowy palec. Złapałam taksówkę i po jakichś 15 minutach byłam pod hotelem. Zamiast do pokoju od razu udałam się do baru. Kupiłam sobie szklankę whisky i z trunkiem poszłam do palarni, gdzie nie było prawie nikogo. Znajomą twarzą był Zayn. Postanowiłam przysiąść się do niego.
-Cześć-powiedziałam nieco oschle. Zdziwiłam się jednak, że nie jest na plaży z resztą, więc spojrzałam na zegarek. Było po ósmej.
-Płakałaś-powiedział tylko.
-Masz z tym jakiś problem .?-wkurzyłam się.
-Nie, skąd.-odpowiedział.-Harry .?-zapytał po chwili.
-Tsa ..-odpowiedziałam niechętnie.
-Wieści szybko się rozchodzą-podsunął mi telefon. Miał włączony jakiś portal plotkarski. Zdjęcie moje i Harry'ego, które zostało zrobione dosłownie przed chwilą, gdy się kłóciliśmy i napis Czy to koniec związku piosenkarza i modelki ?
-To niedorzeczne, my przecież nigdy nie byliśmy razem !-uniosłam się.
-Uspokój się Lex, ja to wiem i Ty też to wiesz, ale czy nie lepiej powiedzieć mu prawdę .? Kochasz go.
-Jezu, i co z tego .? "Kocham", ale nie potrafię kochać !
-To tak można .?-zaśmiał się.
-Nie zrozumiesz ..
-Zapewne nie.
-O, no właśnie, tak żebyś się nie niepokoił .. Harry chce was przeprosić, przesadził, mówił, że za dużo wypił, ma nadzieję, że mu wybaczycie-przypomniałam sobie rozmowe ze Styles'em.
-Lex, nie zmieniaj tematu. Masz do niego wrócić, powiedzieć mu całą prawdę i macie kurwa być ze sobą-spojrzał na mnie z powagą. Wzięłam sobie do serca wszystkie jego słowa. Zayn zawsze umiał pomóc. Możnabyło pozazdrościć Carly takiego chłopaka.
dobra, mam dla was 17. 7 komentarzy - 1 mój = 6. wy tak serio ? bez komentarzy, nie będzie rozdziału, no błagam was. wiem, że dużo osób czyta, widzę to. ale no kurwa komentujcie bo naprawdę to się robi nudne .. -Alex.
Lexi
.jpg)
-Lexi .?-usłyszałam czyjś głos i przekręciłam głowę w prawo. No tak, chłopcy mają pokój obok. To był Niall.
-Niall, co tu robisz .?-zdziwiłam się.
-Pytanie co Ty tu robisz .?-uśmiechnął się.-Jest 6.
-Nie mogę spać-odpowiedziałam tylko.-A Ty .?

-A rozmawiałeś z Naomi .?-uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej, by lepiej słyszeć przyjaciela.
-Tak, wczoraj..
-I .?-skierowałam na niego wzrok pełen nadziei.
-Przy następnej okazji pogadamy na serio, musi mieć czas, by to przemyśleć-odpowiedział. "czas". Miałam dość czasu, przecież jest śmieszna. Jak można być tak głupią ! Przecież Niall to chłopak idealny, w dodatku ją lubi. Lubi .. kocha do cholery !
-Mam zamiar iść dzisiaj do szpitala, do Harry'ego-chciałam zmienić temat, bo widziałam, że blondasek czuje się trochę niezręcznie.
-Jak wrócisz powiedz co z nim.
-Idź ze mną-zaproponowałam.
-Paul nam nie pozwolił. Już pytałem-odpowiedział zawiedziony chłopak.-Miejmy tylko nadzieję, że stosunki między nim, a Zayn'em nie pogorszą się.-dodał. Lubiłam Niall'a. Był bardzo zabawny i zawsze uśmiechnięty, ale kiedy trzeba było potrafił uronić łzę, był wrażliwy i przejmował się wszystkim.-Będę leciał, chłopacy chyba wstali, trzeba się dzisiaj ruszyć.
-Macie zamiar gdzieś iść .?-zaciekawiłam się.
-Na plaże. Szczerze podczas tych paru miesięcy jeszcze na niej nie byliśmy. Idziemy koło 10. Powiedz dziewczynom, jeśli chcesz, to chodź z nami-uśmiechnął się chłopak.
-Raczej będę zajęta-odpowiedziałam również z uśmiechem. Chłopak zapewne domyślił się, iż wcześniej mówiłam, że idę odwiedzić Styles'a. Blondyn jeszcze raz posłał mi ciepły uśmiech i zniknął za drzwiami. Sama również postanowiłam wrócić do pokoju.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się lekko niezręcznie, gdyż pewnie ja i Horan obudziliśmy nasze przyjaciółki.
-Dziewczyno, jest po szóstej-Danielle obdarzyła mnie złowrogim spojrzeniem.
-Wybaczcie, nie mogłam spać i rozmawiałam z Niall'em. Idę nie długo do szpitala, odwiedzić Hazze.
-Jak wrócisz powiedz co z nim-odezwała się Naomi i opadła na łóżko.
-O, no i właśnie. Niall chciał, żebym przekazała, że o 10 idą na plażę-poinformowałam jeszcze moje przyjaciółki i skierowałam się do jednej z łazienek. Umyłam zęby i założyłam na siebie ciuchy, które już wcześniej znajdowały się w jednej z szafek w pomieszczeniu. Rozczesałam włosy i związałam je. Gotowa wyszłam z toalety. Cała czwórka nadal spała, więc postanowiłam jak najciszej wyjść z pokoju zabierając ze sobą tylko torebkę z potrzebnymi rzeczami. Wyszłam z hotelu bez śniadania. Po prostu nie miałam na nie ochoty. Złapałam taksówkę i wsiadłam do niej.
-Do najbliższego szpitala-zwróciłam się do kierowcy, gdyż nie znałam nazwy szpitala, w którym leżał mój przyjaciel. Było po siódmej. Wchodząc do szpitala od razu ogarnęło mnie to nieprzyjemne uczucie. Białe podłogi, ściany, sufity, lekarze w fartuchach i tych okropnych ortopedycznym butach. Nie lubię tego miejsca.
-Dzień dobry, w której sali leży Harry Styles .?-zwróciłam się do recepcjonistki.
-A pani to kto .?-zapytała bez emocji.
-Do cholery kobieto byłam tu wczoraj i nie chciałaś mnie wpuścić, gadaj gdzie on jest !-podniosłam lekko głos.
-Jeśli jesteś jakąś psychiczną fanką tego chłopca, to do widzenia-powiedziała i skierowała wzrok na papiery. Byłam zdenerwowana na nią. Jak można tak traktować ludzi .? Rozejrzałam się po szpitalu i na moje szczęście zauważyłam Paul'a.
-Paul !-krzyknęłam chcąc zatrzymać mężczyznę.
-Lexi .? Co tu robisz .?-zapytał, gdy mnie zauważył.
-Chciałam zobaczyć co z Harry'm, proszę, powiedz mi gdzie on jest.
-Windą na drugie piętro, potem od razu w prawo, prosto, na lewo i sala nr. 169-wyjaśnił. Rzuciłam tylko ciche "dzięki" i pobiegłam do windy. Z lekkim trudem znalazłam w koncu upragnioną salę. Przed wejściem wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Powoli weszłam do środka. Było cicho. Na łóżku zauważyłam tylko mojego przyjaciela. Leżał spokojnie i patrzył się w okno.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się lekko, a chłopak przeniósł swój wzrok na mnie. Bałam się trochę, że nie będzie chciał mnie widzieć.

-Nie wyglądasz źle-odezwałam się. Malik podobno nieźle mu przyłożył, ale tak naprawdę widać było tylko sporą ranę w okolicy nosa.
-Tak, wczoraj robili wszystko, by doprowadzić moją twarz do porządku-zaśmiał się.-Wypiękniałaś-dodał po chwili.
-Widzieliśmy się wczoraj-zaśmiałam się z niewiedzy Styles'a.
-Tak, ale tylko przelotnie. Normalnie gadaliśmy ze sobą parę miesięcy temu.-ponownie się uśmiechnął. Milczałam. -Lex, bo ja ..-chciał coś powiedzieć, a ja spojrzałam na niego z uwagą.-..ja chciałem Cię przeprosić za wszystko. Za moje wczorajsze zachowanie, za to wszystko, co działo się przed trasą. Zachowałem się jak dupek. Nie powinienem Cię wtedy całować, powinienem wcześniej powiedzieć Ci, że jedziemy w trasę-tłumaczył.
-Harry, stało się, trudno-odpowiedziałam niewzruszalnie.
-Chciałbym też zobaczyć się z chłopakami .. przeprosić ich. Po prostu od paru dni zacząłem jakoś dużo pić i .. sama widzisz. Najbardziej boli mnie to, że tak zdenerwowałem Zayn'a.
-Będziesz miał czas by z nimi pogadać. Najważniejsze byś szybko stąd wyszedł i byście powrócili do koncertów.-co miałam powiedzieć .? Czekać, aż on powie znów to cholerne "kocham Cię" .? To bez sensu.
-Lex .?-odezwał się po chwili.
-Hmm .?-spojrzałam znów na niego.
-Zawsze chciałem, by moją dziewczyną została moja fanka, czasem też marzyłem o modelce. Zabawne, że moje oba marzenia mogą się spełnić, jeśli tylko dasz mi szansę-uśmiechnął się.
-Ty nawet nie wiesz przez co ja przeszłam .. od tamtego pocałunku, Ty wyjechałeś .. parę miesięcy siedziałam, płakałam, byłam martwa, bo ciągle myślałam o Tobie..
-Lex, ja wiem, idiota ze mnie. Chodzi o to, że .. jeśli dałabyś mi szansę, dałabyś nam szansę .. to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.-wtrącił. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć.-Kocham Cię-usłyszałam po chwili. Po prostu nie wytrzymałam. Miałam ochotę się rozpłakać, tylko dlaczego .? Dlatego, że on mnie kocha. Ja nie umiem kochać, po prostu nie potrafię. Złapałam zwinnym ruchem torbę i wyszłam.
-Lexi !-usłyszałam. Szłam przed siebie szybkim krokiem. Gdy wyszłam ze szpitala myślałam, że jestem bezpieczna. Zwolniłam trochę i próbowałam się uspokoić.-Lex !-odwróciłam się zdziwiona. Styles biegł za mną.
-Co Ty wyprawiasz .? Jak stamtąd wyszedłeś .?
-Po prostu wbiegłem-odpowiedział, a ja odwróciłam się i szłam przed siebie.
-Zaczekaj !-krzyknął i podbiegł, a następnie stanął na przeciwko mnie trzymając mnie w mocnym uścisku.-Lexi, o co chodzi .?
-Proszę Cię, zostaw mnie-próbowałam się wyrwać.
-Lexi. Spójrz na mnie. Proszę, spójrz na mnie-mówił, a ja spuściłam wzrok.
-Możesz mnie puścić .?-zdenerwowałam się.
-Lex. Wytłumacz mi, co się dzieje .?
-Lepiej wróć do szpitala, lekarze się niepokoją.
-Nie pójdę, póki mi nie odpowiesz !-przyciągnął mnie jeszcze mocniej.
-Na co .? Co chcesz wiedzieć !?-byłam zdenerwowana na chłopaka, że tak naciskał. Nie chciałam mu mówić, że .. że coś do niego czuję, ale nie potrafię kochać.
-Chce wiedzieć, czy mnie kochasz.-odezwał się po chwili.
-Nie-odpowiedziałam stanowczo, a chłopak przybliżył nasze usta i mnie pocałował.
-Przestań !-krzyknęłam i próbowałam się wyrwać. Czułam na sobie milion par oczu. No tak w końcu jesteśmy na mieście, a Harry Styles i jego koleżanka drą się na siebie.
-Lexi, kocham Cię-powtórzył się.
-Ale nie rozumiesz, że ja nie .? Ja nie potrafię kochać ! Po prostu nie umiem, tak trudno to pojąć !?-zaczęłam krzyczeć.-Daj mi spokój-odezwałam się, gdy chłopak nic nie mówił. Wyrwałam się nareszcie z jego uścisku i szybkim krokiem szłam przed siebie.

-Jeb się Harry !-wydarłam się i pokazałam chłopakowi środkowy palec. Złapałam taksówkę i po jakichś 15 minutach byłam pod hotelem. Zamiast do pokoju od razu udałam się do baru. Kupiłam sobie szklankę whisky i z trunkiem poszłam do palarni, gdzie nie było prawie nikogo. Znajomą twarzą był Zayn. Postanowiłam przysiąść się do niego.
-Cześć-powiedziałam nieco oschle. Zdziwiłam się jednak, że nie jest na plaży z resztą, więc spojrzałam na zegarek. Było po ósmej.
-Płakałaś-powiedział tylko.
-Masz z tym jakiś problem .?-wkurzyłam się.
-Nie, skąd.-odpowiedział.-Harry .?-zapytał po chwili.
-Tsa ..-odpowiedziałam niechętnie.
-Wieści szybko się rozchodzą-podsunął mi telefon. Miał włączony jakiś portal plotkarski. Zdjęcie moje i Harry'ego, które zostało zrobione dosłownie przed chwilą, gdy się kłóciliśmy i napis Czy to koniec związku piosenkarza i modelki ?
-To niedorzeczne, my przecież nigdy nie byliśmy razem !-uniosłam się.
-Uspokój się Lex, ja to wiem i Ty też to wiesz, ale czy nie lepiej powiedzieć mu prawdę .? Kochasz go.
-Jezu, i co z tego .? "Kocham", ale nie potrafię kochać !
-To tak można .?-zaśmiał się.
-Nie zrozumiesz ..
-Zapewne nie.
-O, no właśnie, tak żebyś się nie niepokoił .. Harry chce was przeprosić, przesadził, mówił, że za dużo wypił, ma nadzieję, że mu wybaczycie-przypomniałam sobie rozmowe ze Styles'em.
-Lex, nie zmieniaj tematu. Masz do niego wrócić, powiedzieć mu całą prawdę i macie kurwa być ze sobą-spojrzał na mnie z powagą. Wzięłam sobie do serca wszystkie jego słowa. Zayn zawsze umiał pomóc. Możnabyło pozazdrościć Carly takiego chłopaka.
dobra, mam dla was 17. 7 komentarzy - 1 mój = 6. wy tak serio ? bez komentarzy, nie będzie rozdziału, no błagam was. wiem, że dużo osób czyta, widzę to. ale no kurwa komentujcie bo naprawdę to się robi nudne .. -Alex.
Subskrybuj:
Posty (Atom)